DiscoverW mroku historii
W mroku historii
Claim Ownership

W mroku historii

Author: Łukasz Włodarski

Subscribed: 60Played: 1,068
Share

Description

Historia ukryta za fasadą mitów i legend, otulona płaszczem sekretów, skandali i kontrowersji. Podcast o pasjach, namiętnościach, zbrodniach i zdradach, o ludziach wielkich i małych, znanych i zapomnianych. Posłuchaj, jak to naprawdę było...

Uzyskaj dostęp do odcinków specjalnych, materiałów wideo oraz kompilacji tematycznych za jedyne 5,99 zł:
https://podcasters.spotify.com/pod/show/wmrokuhistorii/subscribe

Autor podcastu:
Łukasz Włodarski

Postaw autorowi kawę:
https://buycoffee.to/wmrokuhistorii

Kontakt/Współpraca:
wmrokuhistoriiblog@gmail.com
55 Episodes
Reverse
Wyłaniał się nagle z ciemności, zupełnie bez ostrzeżenia. Nie bał się ani ognia, ani huku wystrzałów myśliwskich strzelb. Bez cienia strachu wchodził do drewnianych chat, bezlitośnie atakując mieszkających w nich ludzi – głównie kobiety i dzieci. Cześć swoich ofiar zjadał na miejscu. Niektóre zabierał ze sobą w głąb mrocznego lasu. Znikał tak szybko, jak się pojawiał. Pozostawiając po sobie jedynie śmierć i zniszczenie. A także odciśnięte w świeżym śniegu krwawe ślady swych ogromnych łap. Nikt nie wiedział, kiedy znów się pojawi i na czyim gardle zaciśnie swoje ostre kły. Bo tego, że wkrótce powróci – głodny i żądny ludzkiej krwi – domyślali się wszyscy.Autor podcastu: Łukasz WłodarskiPostaw autorowi kawę: https://buycoffee.to/wmrokuhistorii
W świecie pierwotnych instynktów myśliwy czasem staje się zwierzyną...Zapowiedź odcinka "Kesagake - bestia z Hokkaido".📌 Premiera WKRÓTCE na kanale W MROKU HISTORII 📌
Serrallonga już za życia stał się legendą, przekazywaną ustnie z pokolenia na pokolenie przez następne stulecia. Powstały o nim poematy, ballady i pieśni. Szlaki, na których rabował stały się popularnymi atrakcjami turystycznymi. A jego imię do dziś jest w całej Katalonii symbolem buntu i sprzeciwu wobec znienawidzonej hiszpańskiej władzy. Anglicy mieli Robin Hooda. Słowacy - Janosika. Kalifornijczycy - Zorro. Katalończycy nie byli od nich gorsi. Mieli Serrallongę. Jednak prawdziwe życie i czyny tego katalońskiego rozbójnika mocno odbiegały od legendy, którą po sobie pozostawił…Autor podcastu: Łukasz WłodarskiPostaw autorowi kawę: https://buycoffee.to/wmrokuhistorii
Nie każdy bohater był tak szlachetny jak legendy, które po sobie pozostawił...Zapowiedź odcinka "Serrallonga - katalońska legenda".📌 PREMIERA WKRÓTCE na kanale W MROKU HISTORII 📌
Floyd Collins od najmłodszych lat był zafascynowany jaskiniami. I to głównie takimi, do których dostać się było najtrudniej. Wchodził tam, gdzie inni bali się choćby zajrzeć. I bardzo szybko doszedł do wniosku, że na swojej pasji może się wzbogacić. Gdy jaskiniowa turystyka stała się w USA bardzo dochodowym biznesem, postanowił odkryć swoją własną jaskinię, na której zwiedzaniu mógłby się łatwo dorobić. Po tym, jak w roku 1925 nieszczęśliwie utknął głęboko pod ziemią – rozpoczęła się jedna z najgłośniejszych i najbardziej dramatycznych akcji ratunkowych w historii Ameryki. Trwała ponad 2 tygodnie, a cały jej przebieg szczegółowo relacjonowały ogólnokrajowe media. Wieści o tym wydarzeniu ściągnęły do Kentucky kilkadziesiąt tysięcy turystów szukających mocnych wrażeń i taniej rozrywki. Desperacka walka o życie Collinsa szybko zmieniła się w wesoły wiejski festyn, na którym lokalni mieszkańcy postanowili sobie dobrze zarobić. Autor podcastu: Łukasz Włodarski Postaw autorowi kawę: https://buycoffee.to/wmrokuhistorii
XVII-wieczna gorączka polowań na czarownice przeszła przez protestancką Europę z ogromną siłą – niosąc ze sobą krwawe żniwo. Jej ofiarami padały głównie kobiety, które oskarżano nie tylko o uprawianie czarów, ale także o kontakty z diabłem. A kara za taką zbrodnię przeciwko Bogu mogła być tylko jedna. Rozpalony, buchający płomieniami stos – tak miała skończyć każda czarownica. Rozpędzona fala procesów o czary nie ominęła terenów, które obecnie znajdują się w granicach Polski. Jednym z wielu takich miejsc była wieś Kolsko. W ciągu 5 lat posłano tam na stos blisko 40 osób. Podczas tamtejszych procesów sąsiedzi oskarżali swoje sąsiadki, mężowie żony, a matki własne córki. Opowiadając przy okazji niesamowite historie o diabłach, wiedźmach i czarach. Czy w XVII-wiecznym Kolsku żyły czarownice? Ówcześni mieszkańcy byli przekonani, że tak. A procesy o czary miały to udowodnić… Autor podcastu: Łukasz Włodarski Postaw autorowi kawę: https://buycoffee.to/wmrokuhistorii
W marcu 1944 roku, na obrzeżach otoczonego polami bawełny amerykańskiego miasteczka Alcolu w Karolinie Południowej, odnaleziono martwe ciała dwóch białych dziewczynek. Lokalna społeczność o popełnienie tej okrutnej zbrodni natychmiast oskarżyła czarnoskórego nastolatka. W czasach głębokiej segregacji rasowej, już samo tylko podejrzenie popełnienia takiego czynu przez osobę o innym kolorze skóry, oznaczać mogło tylko jedno – śmierć! Żądni zemsty biali mieszkańcy nie zamierzali czekać na jakiekolwiek dowody jego winy. A swój wyrok wydali jeszcze przed procesem. W chwili, gdy przerażony George Stinney Junior zasiadł na ławie oskarżonych, miał zaledwie 14 lat. Podczas swojego procesu był jedyną czarnoskórą osobą obecną na sali sądowej. Osamotniony i pozbawiony wszelkich praw do obrony – mógł tylko w milczeniu słuchać, jak rozwścieczony tłum domagał się wymierzenia mu sprawiedliwości za wszelką cenę. A 12-osobowa ława przysięgłych – złożona wyłącznie z białych mężczyzn – potrzebowała zaledwie 10 minut, aby jednogłośnie skazać chłopca na śmierć. Jego egzekucja podzieliła mieszkańców całego stanu. Dla białych, George Stinney Junior był krwawym zabójcą. Dla czarnych – kozłem ofiarnym. Musiało minąć 70 lat, aby zastraszona rodzina nastoletniego skazańca odważyła się zawalczyć o sprawiedliwość. Ale nawet po tak długim czasie dały o sobie znać stare podziały. Autor podcastu: Łukasz Włodarski Postaw autorowi kawę: https://buycoffee.to/wmrokuhistorii
Po udanej kampanii w Afryce Północnej alianci zamierzali pójść za ciosem, dokonując w roku 1943 desantu na kontynent Europejski. Jako cel inwazji wybrali Sycylię. Niemcy doskonale zdawali sobie sprawę ze strategicznego położenia włoskiej wyspy. Dlatego zamierzali jej bronić za wszelką cenę. Aby ułatwić sobie zadanie oraz zminimalizować potencjalne straty Brytyjczycy postanowili posłużyć się podstępem. Ich plan zakładał przekonanie Hitlera, że planowana inwazja nastąpi w zupełnie innym miejscu. Wymyślenie i przeprowadzenie wiarygodnej mistyfikacji brytyjski wywiad powierzył dwóm ekscentrycznym oficerom. W ich głowach szybko zrodził się szalony plan, a do jego realizacji zamierzali wykorzystać człowieka, którego nigdy nie było. Operacja Mincemeat przez wielu współczesnych brytyjskich historyków uważana jest za jedną z najbardziej szalonych akcji dezinformacyjnych drugiej wojny światowej. Choć ten ryzykowny podstęp ocalił życie tysięcy żołnierzy alianckich i okazała się początkiem końca Trzeciej Rzeszy, to szczegóły jego przebiegu jeszcze długo po wojnie trzymano w ścisłej tajemnicy. A prawdziwa tożsamość najważniejszej postaci w tej operacji przez ponad pół wieku pozostawała nieznana. Jednak przypadkowe odkrycie pewnego historyka amatora sprawiło, że świat usłyszał w końcu o człowieku, który po swojej tragicznej śmierci osiągnął więcej niż przez całe swoje marne życie. Kontakt/Współpraca: wmrokuhistoriiblog@gmail.com
Członkowie włoskiego rodu Cenci z XVI-wiecznego Rzymu za nic mieli sobie przestrzeganie prawa. W pogoni nie tylko za ogromnym bogactwem i potężną władzą, ale także za własnymi przyjemnościami nieustannie posuwali się do najbardziej haniebnych czynów. Nawet sam papież próbował się z nimi rozprawić. Dla nikogo nie stanowiło wówczas żadnej tajemnicy, że we wszelkich popełnionych niegodziwościach przodował senior rodu – bezwzględny hrabia Francesco Cenci. Człowiek niezwykle okrutny, bezwstydny i bezlitosny. W dodatku ogromnie zdeprawowany. Własnych synów traktował jak najgorszych wrogów. A swojej córce zgotował prawdziwe piekło na ziemi. Beatrice Cenci bardzo długo znosiła najróżniejsze upokorzenia i krzywdy, których doznawała ze strony własnego ojca. Milczała, gdy przez lata coraz dalej posuwał się on w swoich wynaturzeniach. Ale gdy tylko zaczął obsesyjnie nakłaniać ją, aby urodziła mu syna – postanowiła zrobić wszystko, aby uwolnić siebie, swoich braci i macochę z rąk bezlitosnego zwyrodnialca. A że w jej żyłach płynęła krew słynącej z okrucieństwa rodziny Cenci – sposób na pozbycie się znienawidzonego przez wszystkich seniora rodu mógł być tylko jeden. Jednak doprowadzona do ostateczności córka tyrana za swoje marzenia o wolności zapłaciła bardzo wysoką cenę. Kontakt/Współpraca: wmrokuhistoriiblog@gmail.com
Niemal przez całe swoje życie solidnie pracował na reputację jednego z największych złoczyńców w historii Dzikiego Zachodu. Był bezwzględny i bezlitosny. Zdeprawowany i bestialski. W pogoni za upragnionym złotem nie cofał się przed niczym. Nie miał sumienia i litości dla nikogo. Oszukiwał i kradł. Nie znosił jakiegokolwiek sprzeciwu. Zabijał nie tylko wrogów, ale również najlepszych przyjaciół. A niektóre swoje ofiary także zjadał. Z tego powodu Boone Helm został nazwany kanibalem z Kentucky. Ścigano go w kilku stanach, a nawet poza granicami kraju. Aby uniknąć odpowiedzialności za swoje bandyckie czyny – bardzo przekonująco udawał szaleńca. I bardzo długo udawało mu się uciekać przed wymiarem sprawiedliwości. Ci, którzy mieli nieszczęście spotkać go na swojej drodze, wprost nazywali go najgorszym ze wszystkich złych ludzi, najdzikszym z dzikusów lub najczarniejszą z czarnych owiec. Jego głowy domagali się zarówno przedstawiciele prawa, jak i zwykli mieszkańcy każdego miasteczka, w którym postawił swoją stopę. Wszędzie, gdzie się pojawiał – groził mu natychmiastowy lincz. On jednak nie bał się śmierci, a na szubienicę wszedł z szerokim uśmiechem na ustach. Choć dziś Boone Helm jest postacią nieco zapomnianą – gdy żył, nie było na Dzikim Zachodzie człowieka, który nie drżałby już na sam dźwięk jego imienia. Autor podcastu: Łukasz Włodarski Kontakt/Współpraca: wmrokuhistoriiblog@gmail.com
Zimą 1821 roku samotna wilczyca zaczęła terroryzować mieszkańców środkowej Szwecji. Nie wykazywała przy tym absolutnie żadnego strachu przed człowiekiem. Jej ofiarami padały głównie pozostawione bez opieki, bezbronne dzieci. Okoliczni myśliwi rozpoczęli zakrojone na szeroką skalę łowy na bestię. Ale drapieżnik skutecznie omijał zastawione pułapki. Unikał zatrutej przynęty i nie bał się głośnych wystrzałów ze strzelb. Ludzie szybko zaczęli wierzyć, że nie był to zwykły wilk, ale sam diabeł lub stworzony przez niego demon. Niektórzy twierdzili nawet, że była to boska kara zesłana na ludzi za ich grzechy. Jednak prawda o wilczycy z Gysinge okazała się znacznie bardziej przyziemna. A skutki tych tragicznych wydarzeń są w Szwecji odczuwalne do dziś. Kontakt/Współpraca: wmrokuhistoriiblog@gmail.com
Konflikt pomiędzy australijskim Aborygenami a białymi osadnikami trwał niemal od samego początku utworzenia w Nowej Południowej Walii brytyjskiej kolonii. Starcia zbrojne oraz przymusowe przesiedlenia tubylców z terenów, które kolonizatorzy uznali za odpowiednie do osiedlenia – przez wiele lat dziesiątkowały rdzennych mieszkańców. Aborygeni próbowali stawiać opór. Ich ataki przeprowadzane na kolonizatorów były brutalne i bezlitosne. Ale niepisane prawo australijskiego pogranicza nakazywało osadnikom dokonywania odwetu za każdego zabitego białego człowieka. Rozpoczęły się krwawe pogromy tubylców. Gdy w październiku 1857 roku grupa złożona z ponad stu Aborygenów napadła na ranczo zamieszkałe przez samotną matkę, jej ośmioro dzieci oraz czterech pracowników – dokonując rzezi niemal wszystkich przebywających tam osób – biali osadnicy z całego regionu zapałali żądzą odwetu za masakrę w Hornet Bank. Najstarszy syn zabitej kobiety uznał, że winnymi zabicia jego rodziny są wszyscy Aborygeni. I poprzysiągł sobie, że nie spocznie dopóki nie dokona na nich krwawej zemsty. I już wkrótce dotrzymał słowa. William Fraser przeszedł do legendy australijskiego pogranicza jako Billy Mściciel. I do dziś uznawany jest w Australii za jednego z największych masowych zabójców w historii tego kraju. Kontakt/Współpraca: wmrokuhistoriiblog@gmail.com
Mackandal został jednym z wielu czarnoskórych niewolników sprowadzonych przez Francuzów z Afryki do swojej kolonii. Przez wiele lat ciężko pracował na plantacji trzciny cukrowej – godząc się na bycie człowiekiem gorszej kategorii. I cierpliwie znosił wszystkie zadawane mu krzywdy. Jednak z czasem jego uległość przerodziła się w otwartą wrogość do białych plantatorów, którym wypowiedział skrytą wojnę. Sam siebie nazwał Czarnym Mesjaszem, pragnącym przynieść wszystkim niewolnikom upragnioną wolność. Jednoczesnie zamierzał odpłacić kolonizatorom za wszystkie cierpienia zadane wykorzystywanym na ich plantacjach Afrykańczykom. Stanął na czele własnej armii zbiegłych niewolników, gotowych poświęcić dla niego własne życie. Wiedząc, że otwartej walce nie ma najmniejszych szans – Mackandal postanowił działać w ukryciu. Dochodząc do wniosku, że jego rewolucja wymaga ofiar po obu stronach – uznał, że lepiej umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach... Kontakt/Współpraca: wmrokuhistoriiblog@gmail.com
Pewnej majowej nocy 1947 roku na dworcu kolejowym w Lesznie stanęli naprzeciwko siebie żołnierze dwóch sojuszniczych wówczas armii – polskiej i radzieckiej. Najpierw doszło do awantury, później do tragicznej w skutkach strzelaniny. Byli zabici i ranni. Powodem tego starcia była młoda Polka, którą jej własny mąż oddał pijanym Sowietom za butelkę wódki. Przewożona przez nich pociągiem kobieta dyskretnie błagała o ratunek przypadkowych pasażerów – twierdząc, że została porwana. Próbowało jej pomóc kilka osób. Gdy ich starania okazały się nieskuteczne, do akcji wkroczyło polskie wojsko. Za swoją odwagę żołnierze zapłacili wysoką cenę.  O strzelaninie na dworcu w Lesznie polskie władze milczały, starając się za wszelką cenę ukryć niewygodne fakty. Aby opinia publiczna mogła w końcu poznać prawdę o tych wydarzeniach, musiało minąć ponad pół wieku, ale do dziś potyczka polskich żołnierzy z Sowietami na leszczyńskim dworcu skrywa w sobie wiele tajemnic. Oto historia kilkunastu odważnych ludzi, dla których honor był ważniejszy niż polityka okresu stalinowskiej Polski. Kontakt/Współpraca: wmrokuhistoriiblog@gmail.com
Uważali, że tylko ich Kościół jest tym prawdziwym. Twierdzili, że tylko ich Biblia głosi prawdziwe słowo Boże. Popełnianie grzechów traktowali niczym najcięższą zbrodnię. Kierowani przez fanatycznego przywódcę, stworzyli swoje własne zasady oraz kontrowersyjne normy społeczne. Te jednak szybko spotkały się z nieskrywaną wrogością amerykańskiego społeczeństwa. Choć sami bardzo wiele wycierpieli - na zło mieli odpowiadać czystym dobrem, a swoim wrogom wybaczać. A mimo to w drugiej połowie XIX wieku dopuścili się zbrodni tak strasznej, że wstrząsnęła ona całą Ameryką. W zaplanowanym z zimną krwią ataku na karawanę emigrantów – do którego doszło w miejscu zwanym Mountain Meadow – życie straciło ponad 120 osób, w tym wiele dzieci i kobiet. Choć od samego początku nikt nie miał wątpliwości, kto dopuścił się tej okrutnej zbrodni – mormoni przez ponad 150 lat próbowali zrzucić odpowiedzialność za masakrę na niewinnych Indian. Kontakt/Współpraca: wmrokuhistoriiblog@gmail.com
Był jednym z najbogatszych ludzi w średniowiecznej Francji. Zasłynął swoim bohaterstwem, męstwem i odwagą, walcząc u boku Joanny D’Arc. A mimo to Gilles De Rais zapisał się w historii jako jeden z najokrutniejszych morderców w historii. Został oskarżony o czyny tak straszne, że ich opis szokuje nawet dziś. Miał się dopuścić herezji, sodomii, uprawiania czarnej magii. Ale czy faktycznie był on potworem w ludzkiej skórze? Kim tak naprawdę był ten francuski arystokrata, który po swojej śmierci stał się symbolem nieopisanego okrucieństwa. Rozpustnikiem i sadystą? A może tylko przedstawicielem potężnego rodu, którego władza i bogactwo bardzo komuś przeszkadzała? Ile prawdy jest w legendzie o człowieku, który choć żarliwie wierzył w Boga – to za wszelką cenę próbował zawrzeć pakt z samym diabłem? Kontakt/Współpraca: wmrokuhistoriiblog@gmail.com
W drugiej połowie XIX wieku ziemie Zulusów stały się celem brytyjskiej ekspansji kolonialnej. Plan był prosty. Pokonać zacofanych tubylców korzystając z lepiej wyszkolonych żołnierzy oraz nowoczesnego uzbrojenia. Przewaga broni palnej nad prymitywnymi włóczniami miała zagwarantować Brytyjczykom szybkie zwycięstwo. Tak się jednak nie stało, a bitwa pod Isandlwaną zakończyła się najbardziej spektakularną klęską brytyjskiej armii w Afryce. Ich starcie z armią Zulusów pokazało, że nawet najgorzej uzbrojony przeciwnik może okazać się groźny, jeśli się go nie doceni.
Nie chciała żyć jak kobieta i w ogóle tego nie ukrywała. Ubierała się w męskie stroje. Mówiła i zachowywała się jak mężczyzna. Pragnęła innych kobiet, a gdy niewiasty nie chciały oddać się jej dobrowolnie – zmuszała je do tego siłą. W średniowiecznej Europie takie zachowanie nie mogło pozostać bezkarne.  Czyny Katheriny Hetzeldorfer uznane zostały za najcięższą zbrodnię i zaprowadziły kobietę przed sąd. Chęć bycia mężczyzną okazała się u niej silniejsza niż strach przed nieuchronną karą. I zapłaciła za to najwyższą cenę. Jej historia uznawana jest dziś za pierwszy udokumentowany przypadek wykonania wyroku śmierci na kobiecie za homoseksualizm.  Kontakt/Współpraca: wmrokuhistoriiblog@gmail.com Instagram: W mroku historii https://www.instagram.com/w.mroku.historii/
Z powodu plagi gruźlicy, jaka nawiedziła Kentucky w pierwszej połowie XX wieku – w sanatorium Waverly Hills umrzeć miało ponad 63 tysiące osób. W czasach, kiedy nie znano jeszcze skutecznego lekarstwa na tę groźną chorobę, pacjenci skazani byli nie tylko na prymitywne sposoby leczenia, ale także na budzące grozę eksperymenty medyczne. Zakażeni ludzie przywożeni do sanatorium, zazwyczaj nie zdawali sobie sprawy z tego, że już nigdy nie opuszczą tego miejsca o własnych siłach. Ich śmierć przyczyniła się to do powstania mrocznej legendy o jednym z najbardziej przerażających miejsc w Stanach Zjednoczonych. Kontakt/Współpraca: wmrokuhistoriiblog@gmail.com Instagram: W mroku historii https://www.instagram.com/w.mroku.historii/
Marzenia o odnalezieniu pirackiego skarbu stały się celem życia wielu poszukiwaczy skarbów. Stare mapy, zagadkowe wpisy w dziennikach oraz historie opowiadane w obskurnych tawernach przez pijanych żeglarzy. To wszystko od dawna rozpalało wyobraźnię ludzi, każąc im podążać do najdalszych zakątków świata tropem ukrytego złota, srebra i klejnotów. Pod koniec XIX wieku dołączył do nich niemiecki inżynier August Gissler. Przez blisko trzy dekady był on owładnięty obsesją na punkcie odnalezienia pirackiego łupu, który według legend miał być ukryty na odległej Wyspie Kokosowej.  Aby zrealizować swoje marzenie, gotów był poświęcić wszystko, co było dla niego najcenniejsze. Niezmordowanie dążył do celu, nie zwracając uwagi na wszelkie problemy i przeciwności losu. Wierzył, że skarb był na wyciągnięcie jego ręki. Choć wulkaniczna wysepka na Pacyfiku nie zamierzała zbyt łatwo podzielić się z nim tym, co miała najcenniejszego – uparty Niemiec nie zamierzał się poddać. W poszukiwaniach dzielnie pomagała mu żona. Opuszczeni przez wszystkich, nie tracili nadziei i wiary na ostateczny sukces. Jednak zadanie, którego się podjęli okazać się miało znacznie trudniejsze niż oboje przypuszczali. Kontakt/Współpraca: wmrokuhistoriiblog@gmail.com Instagram: W mroku historii https://www.instagram.com/w.mroku.historii/
loading
Comments (1)

Tomasz

niesamowita historia.

Aug 17th
Reply