Manipulacja, złośliwość, agresja słowna czy fizyczna... czy na pewno mamy prawo postawić granicę na tego typu zachowania KAŻDEMU, kto się ich dopuszcza? A jak tego nie robimy, to czego się boimy? A jak tego nie robimy, to do czego to prowadzi? Takie pełne uznanie, że mamy prawo do stawiania granic i że inni mają prawo stawiać granice na nasze przekraczanie granic, to podstawa asertywności.
Czy dajesz sobie prawo do przeżywania każdej emocji? Złości również? A wyrażać złość to możesz czy nie? A co z lękiem? Czy osoby każdej płci mogą odczuwać lęk? Na ile jest dla Ciebie OK, że ludzie przeżywają radość, podczas gdy ty odczuwasz wtedy smutek? Na ile odmawiając sobie prawo do złości uniemożliwiasz sobie bycie asertywnym?
Niby oczywiste, a jednak.... A czy dzieci to mogą mowić co im się podoba w Twoim zachowaniu? A czy pracownicy to mogą m≥wic o swoim niezadowoleniu z twoich decyzji? A Ty masz dokładnie identyczne prawo co inni do wyrażania swoich poglądów?
Jeśli nie dasz sobie prawa do odmawiania to zachowania asertywne będą dla Ciebie trudne, będą wbrew Tobie. Jeśli innym nie dasz prawa do odmawiania to również nie będziesz asertywny... Czy wiesz kiedy możesz odmówić? A inni kiedy mogą tobie odmawiać a kiedy nie? A kim są Ci inni? Dzieci twoje? Podwładni twoi?
Asertywność, wbrew pozorom, jest mało znanym pojęciem. Niektórzy w ogóle nie wiedzą co ono oznacza, inni.... myślą, że wiedzą. Wielu z nas wydaje się, że asertywność to mówienie NIE, i Ci, którzy odmawiają są asertywni, a Ci, którzy tego nie robią są nieasertywni... A tak absolutnie nie jest...