DiscoverDrugi Rzut OKA
Drugi Rzut OKA
Claim Ownership

Drugi Rzut OKA

Author: OKO.press

Subscribed: 250Played: 16,169
Share

Description

OKO.press w wersji do słuchania. Miejsce, gdzie materiały naszych dziennikarzy i dziennikarek ożywają w formie audioreportaży, podcastów i rozmów. Historie bohaterek i bohaterów, gospodarka, zdrowie, polityka. Posłuchaj i znajdź coś dla siebie.
487 Episodes
Reverse
Trump straszy interwencją, a jak to wszystko widzą mieszkańcy i mieszkanki Wenezueli? O kryzysie gospodarczym, kapitalizmie kolesi po wenezuelsku i o tym, czy Wenezuelczycy mają jeszcze nadzieję, rozmawiamy z Tomaszem Surdelem.Osiem milionów Wenezuelczyków opuściło swoją ojczyznę za rządów prezydentów Chaveza i Maduro, którzy oparli gospodarkę kraju na eksporcie ropy naftowej, co spowodowało pogłębiający się kryzys, gdy cena tego surowca zaczęła spadać.„To największa emigracja w dziejach Ameryki Łacińskiej. To jest jedna trzecia, więcej w sumie nawet niż jedna trzecia ogółu mieszkańców" – mówi Tomasz Surdel, dziennikarz specjalizujący się w Ameryce Łacińskiej, który w Caracas mieszkał 12 lat i był świadkiem dojścia Nicolasa Maduro do władzy.Wenezuelczycy wyjeżdżają z powodów politycznych, ale nasz rozmówca tłumaczy, że „zdecydowana większość emigruje po prostu dlatego, że chce lepszej przyszłości. Ze względów ekonomicznych, czy też ze względów bezpieczeństwa. Wenezuela przez bardzo długi czas była jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc na Ziemi".Nie chodzi tylko o zwykłą przestępczość. W kraju, którym coraz bardziej niepopularny prezydent po prostu „ukradł" kolejną kadencję fałszując wybory, przestępcami są też przedstawiciele organów ścigania. Sam Tomasz Surdel przekonał się o tym boleśnie w 2019 roku, kiedy został pobity przez funkcjonariuszy bez dystynkcji, którzy zatrzymali jego samochód.Kim byli i dlaczego zaatakowali polskiego dziennikarza? Nie wiadomo. „Mam koleżankę, ona jest adwokatem i prowadziła takie własne śledztwo. Ma dość dobre kontakty w służbach mundurowych i też jej się niewiele nie udało ustalić. Prawdopodobnie chodziło o rozgrywki między służbami mundurowymi. Chcieli po prostu złapać jakiegoś cudzoziemca i zrobić troszkę smrodu. I akurat trafiło na mnie" – mówi Tomasz Surdel.Rozmawiamy o tym, że przechadzając się po Caracas trudno się zorientować, że duża część ludności żyje w biedzie. Bo wokół Maduro i jego kliki można się dobrze finansowo ustawić. „Są tam restauracje, w których ceny są nowojorskie i w których jest pełno ludzi" – mówi mój rozmówca.Ale nie znaczy to, że – jak twierdzi prezydent Trump – najwyższe władze Wenezueli kierują eksportem narkotyków do Stanów Zjednoczonych. O tym, skąd naprawdę trafiają do Stanów narkotyki i jakie rzeczywiste cele mogą stać za groźbami Trumpa, który zapowiada interwencję zbrojną w Wenezueli, pisał w OKO.press Szymon Opryszek:A jak mieszkańcy i mieszkanki tego kraju zapatrują się na bojową retorykę Białego Domu? „Bardzo wiele osób jest po prostu zrezygnowanych. Jak rozmawiam ze znajomymi, to mówią mi: niech oni już nas zbombardują i niech się to wszystko skończy" – opowiada Tomasz Surdel...
Tyle wstrętu, tyle wstydu, nienawidziłem siebie. Kanada walczy z kryzysem opioidowym. Reportaż z CalgaryDział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Partyka Szymańskiego "Dwadzieścia dwie śmierci dziennie". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
Reporter Szymon Opryszek pojechał do Finlandii sprawdzić, jak przygotować się na wojnę. Dowiedział się, że już fińskie pierwszaki uczą się o technikach manipulacji, słuchając bajki o lisie oszukującym zwierzęta. Nauczyciele są na pierwszej linii walki z fake newsami. Co jest dla nas największym zagrożeniem – pytałDział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Szymona Opryszka "Czy fińscy szpiedzy strzelali do babci Putina. Lekcje obrony po fińsku". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
Gdyby jeden oddział się rozpadł, na jego miejsce wskakuje kolejny ze starszego rocznika. Każdy wie, co ma robić, gdyby Rosja zaatakowała. Szymon Opryszek pojechał sprawdzić, jak oni się szykują do wojny. Powstał niezwykły cykl reporterski [LEKCJA OBRONY PO FIŃSKU]Dział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Szymona Opryszka "A czy my bylibyśmy w stanie się obronić? Finlandia ma milion rezerwistów gotowych na atak Putina". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
Wszędzie słyszę, że każdy Fin musi mieć kotivarę. To zalecany przez państwo domowy zapas awaryjny. Lista jest konkretna: jedzenie, woda, leki, radio na baterie, gotówka, tabletki jodu... Wszystko, co trzeba, żeby przetrwać pierwsze dni kryzysuDział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Szymona Opryszka "Dżdżownice do walki z Putinem. Lekcje obrony po fińsku cz. 2". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
Maczałem palce w budowie 25 tysięcy fińskich schronów. Mój własny przetrwa mnie, Putina i bombę, jaką zrzucono na NagasakiDział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Szymona Opryszka "Chcesz mieć schron, zbuduj go z sąsiadami. Lekcje obrony po fińsku". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
Podstawą leczenia choroby otyłościowej jest modyfikacja stylu życia. Odchodzimy od pojęcia dieta, bo w tym słowie zapisana jest pewna tymczasowość. A tu chodzi o to, żeby zmienić nawyki na stałe. Podcast Drugi rzut OKA. Dziś rozmowa o niezwykle trudnym przeciwniku, jakim jest choroba otyłościowa. Walczy z nią coraz więcej Polaków, także tych w bardzo młodym wieku. Nasze dzieci tyją bowiem najszybciej w Europie.O tym, jak trudno pozbyć się nadmiarowych kilogramów, wiedzą najlepiej ci, którzy zmagają się z tym problemem na co dzień.Do podcastu zaprosiłem panią prof. Alinę Kuryłowicz, specjalistkę chorób wewnętrznych, endokrynologii i diabetologii. Moja rozmówczyni pracuje w warszawskim szpitalu imienia prof. W. Orłowskiego, gdzie prowadzi Poradnię Leczenia Otyłości.Prof. Kuryłowicz: “Otyłość stanowi stricte mechaniczne obciążenie dla serca. Większe ciało, serce musi więc pompować mocniej krew, żeby dotarła do wszystkich jego zakamarków. To bardzo prosty związek między otyłością a chorobami serca, tymczasem tych związków jest dużo więcej.Otyłość predysponuje bowiem do cukrzycy, do hiperlipidemii, czyli z podwyższonego poziomu cholesterolu, do nadciśnienia tętniczego, a te trzy choroby same w sobie zwiększają ryzyko miażdżycy i powikłań, jakimi są np. zawały serca czy udary mózgu. Kolejny aspekt to kwestia zwiększonej krzepliwości krwi u chorych z otyłością. Chorzy ci mają zatem większe ryzyko zatorów, zakrzepów”.“My oczywiście potrzebujemy tkanki tłuszczowej. Ona produkuje mnóstwo różnych hormonów, cytokin, które regulują pracę naszych narządów. Natomiast gdy nasze komórki tłuszczowe są przeładowane, nagle przestają produkować substancje, które są dla nas korzystne, a zaczynają wytwarzać takie o działaniu prozapalnym. Ściągają do tkanki tłuszczowej układ odpornościowy jako swoisty krzyk rozpaczy. I te substancje zapalne rozprzestrzeniają się po naszym ciele i dlatego mówię, że chorzy z otyłością płoną”.Łatwiej namówić pani pacjentów do tego, żeby się ruszali, czy żeby zmienili nawyki żywieniowe? – pytam mojej rozmówczyni.“Tutaj nie ma zasady” – słyszę w odpowiedzi. “Są osoby, które znacznie chętniej zmienią nawyki żywieniowe, ale mówią: »Tylko proszę nie kazać mi się ruszać«. A są takie, które są bardzo aktywne, ale nie chcą zmienić niczego w swoim sposobie odżywiania. Niestety, żadna strategii nie gwarantuje sukcesu. To zawsze musi iść w parze i tylko trzeba wynegocjować z pacjentem sensowny kompromis”.“Nam wcale nie zależy na tym, żeby pacjent nie jadł. My się najbardziej boimy o tych chorych, którzy nie jedzą. Bo wiemy, że oni stracą w procesie redukcji masy ciała tkankę mięśniową, o którą my z kolei bardzo walczymy. Nas cieszy redukcja masy ciała na poziomie 2 kg miesięcznie, co dla wielu naszych pacjentów jest trudne do zaakceptowania.Ale ja zawsze tłumaczę, że tu chodzi o to, by nasz organizm nie traktował leczenia jako ataku na swój dobrostan. W momencie, kiedy redukcja masy ciała jest stopniowa, organizm mówi: »W porządku. Z taką utratą energii jestem w stanie się pogodzić«”.Mówi się, że otyłość jest „matką” aż 200 różnych chorób. W rozmowie zastanawiamy się głównie nad groźnym wpływem otyłości na serce i naczynia krwionośne.
Unijny AI Act to pierwsze na świecie tak szerokie prawo dotyczące sztucznej inteligencji. Wyjaśniamy, co będzie zakazane, czy zmienią się chatboty i dlaczego UE tak mocno stawia na regulację AI.Unia Europejska uchwaliła AI Act, pierwsze tak kompleksowe globalnie rozporządzenie dotyczące sztucznej inteligencji. Co dokładnie reguluje to rozporządzenie? Jak zmieni funkcjonowanie AI w naszym codziennym życiu, od chatbotów po administrację publiczną? I dlaczego UE zdecydowała się na tak ambitny projekt legislacyjny?W najnowszym odcinku „Drugiego Rzutu Oka” dr Łukasz Szoszkiewicz, prawnik z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i współpracownik Neural Rights Foundation z Nowego Jorku, szczegółowo omawia najważniejsze elementy nowej unijnej regulacji.„AI Act nie reguluje kwestii związanych z prowadzeniem badań naukowych, a także są wyłączenia związane z obronnością i bezpieczeństwem narodowym. Natomiast we wszystkich innych obszarach, jeżeli będziemy stykali się z systemem sztucznej inteligencji, to możemy być pewni, że powinien być on zgodny właśnie z AI Actem” – wyjaśnia dr Szoszkiewicz.Rozmawiamy również o tym, co prawnicy właściwie nazywają sztuczną inteligencję. Bo, jak podkreśla nasz gość, definicje intuicyjne zwykle są zbyt ogólne.„Dziś ta inteligencja, którą nazywamy sztuczną, odnosimy do programów komputerowych wykonujących zadania, z którymi zwykle utożsamialiśmy ludzką inteligencję: uczenie się, rozpoznawanie wzorców, podejmowanie decyzji czy tworzenie treści. Ale prawnicy potrzebują definicji precyzyjnych, takich, które pozwalają zrozumieć, gdzie AI się zaczyna, a gdzie się kończy. Unia Europejska to zaproponowała.”Dlaczego UE tak mocno chce regulować AI? Chodzi o bezpieczeństwo, ale też o stworzenie ram, które będą sprzyjać rozwojowi rynku. „Jedną z ról prawodawstwa unijnego jest tworzenie przestrzeni pewności prawa. Jeśli definiujemy, co można, a czego nie można, to wiadomo, w jakich obszarach stymulujemy rozwój systemów AI, a gdzie je zakazujemy. Z perspektywy biznesu to jasny sygnał, że można inwestować i rozwijać technologie zgodne z prawem.” – wyjaśnia dr Szoszkiewicz.Dr Szoszkiewicz porównuje AI Act do przepisów, które zmieniły funkcjonowanie danych osobowych w UE: „AI Act można porównać do RODO. Reguluje zarówno wprowadzenie na rynek i obecność systemów AI, jak i ich wykorzystywanie przez prywatne firmy i administrację publiczną.”W odcinku omawiamy także konkretne zakazy. „Zakazane będzie coś, co nazywamy scoringiem społecznym, czyli system przyznawania obywatelom punktów za ‘właściwe’ zachowanie, znany z Chin. W Unii Europejskiej takie praktyki nie będą mogły mieć miejsca.”Z podcastu dowiecie się również:jak AI Act będzie regulował funkcjonowanie chatbotów i systemów generatywnych,jakie standardy i obowiązki będą dotyczyć twórców i użytkowników systemów wysokiego ryzyka,kiedy UE może zakazać stosowania systemów ingerujących w emocje lub zachowania użytkowników,jakie ograniczenia obejmą cyfryzację administracji publicznej, w tym użycie AI w sądownictwie,Podsumowujemy, jak nowe unijne prawo ukształtuje rozwój i używanie AI w Europie. Odpowiadamy też na pytanie, w w jakich sytuacjach będziemy mogli mieć pewność, że systemy, z którymi wchodzimy w interakcję, spełniają standardy bezpieczeństwa i przejrzystości.
Polska awansuje w globalnych rankingach praworządności, choć krajowe reformy idą powoli. W podcaście „Drugi Rzut Oka” analizujemy europejski kontekst, oceny Komisji Europejskiej oraz wyzwania naprawy instytucji w warunkach polaryzacji.W podcaście Drugi Rzut Oka rozmawiamy o złożonej i dynamicznej mapie europejskiej praworządności oraz o tym, jak zmienia się pozycja Polski na jej tle.Punktem wyjścia są zmiany w międzynarodowych rankingach, które oceniają jakość rządów prawa – od zestawień unijnych po globalny World Justice Project Rule of Law Index. W najnowszej edycji tego rankingu Polska awansowała na 32. miejsce spośród 142 państw i odnotowała największy wzrost wśród państw europejskich. Jednocześnie z perspektywy krajowej często można odnieść wrażenie, że proces przywracania praworządności postępuje wolno i jest wyrywkowy. Skąd ta rozbieżność w ocenach?O tym wszystkim rozmawiamy z Jakubem Jaraczewskim, koordynatorem ds. badań w berlińskiej organizacji Democracy Reporting International.Nasz rozmówca wyjaśnia, dlaczego poprawa pozycji Polski to w dużej mierze efekt pogarszającej się sytuacji w innych państwach regionu – na Węgrzech pod rządami Viktora Orbána, na Słowacji pod rządami Roberta Fico, a wkrótce pewnie także w Czechach, gdzie nowa koalicja ANO Andreja Babiša, Partii Miłośników Samochodów oraz skrajnie prawicowej OSPD może oznaczać poważne wyzwania dla praworządności i praw człowieka.Omawiamy również tegoroczny Raport Komisji Europejskiej o stanie praworządności, w którym Bruksela oceniła działania rządu Donalda Tuska jako umiarkowanie pozytywne – dostrzegając wolę zmian i pierwsze kroki naprawcze, ale podkreślając jednocześnie, że reformy są niepełne, a wiele kluczowych problemów pozostaje nierozwiązanych. Jaraczewski zwraca uwagę, że po akceptacji Krajowego Planu Odbudowy w 2024 roku Komisji trudniej jest formułować ostrzejsze oceny, które podważałyby wcześniejszą decyzję o odblokowaniu Polsce unijnych funduszy.W dalszej części rozmowy analizujemy:projekt ustawy dotyczącej statusu tzw. neo-sędziów, zaproponowany przez ministra Waldemara Żurka, oraz alternatywne warianty rozwiązań;wyzwania stojące przed naprawą ustroju w realiach skrajnej polaryzacji politycznej i kohabitacji rządu Donalda Tuska z prezydentem Karolem Nawrockim;cele obozu prawicy związane z pomysłami na nową konstytucję i model prezydencki;plany PiS dotyczące sądownictwa;potrzebę rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego;rolę Trybunału Konstytucyjnego.
Według matek i prawniczek podejrzane są kobiety o wysokich zarobkach, wolnych zawodów, pracujące w NGO-sach, spółkach, zdalnie, chorujące, wykonujące pracę inną, niż wskazywałoby na to ich wykształcenie, pracujące zbyt długo i zbyt ciężko w ciąży…Dział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Adriany Hochmańskiej "Matko, udowodnij ZUS-owi, że nie jesteś oszustką". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
„My non stop gdzieś idziemy, maszerujemy. I to mocno nas różni od Polaków" – mówi Jakub Medek, autor książki o polskich mitach na temat Czech. Skąd wobec tego sukces ugrupowania Kierowcy dla Siebie i czy czeska polityka jest jak czeski film? A może to kolejny stereotyp?Zwycięzcy czeskich wyborów parlamentarnych Andrejowi Babišowi udało się stworzyć koalicję jego konserwatywnej ANO ze skrajnie prawicowymi ugrupowaniami Wolność i Demokracja Bezpośrednia oraz Kierowcy dla Siebie (ta ostatnia debiutuje na ławach poselskich jako nowy fenomen polityczny).Mój gość w podcaście Drugi Rzut OKA, Jakub Medek, dziennikarz radia TOK FM i autor podcastu o Czechach „Czechostacja", o Kierowcach, a zwłaszcza ich liderze Filipie Turku ma dużo do powiedzenia. Najpierw jednak porozmawialiśmy o: czeskich filmach i memach, czeskim morzu, którym powoli z Adriatyku robi się Bałtyk oraz o tym, dlaczego czeski nas śmieszy i dlaczego polski ich śmieszy.Medek jest autorem świeżo wydanej książki „Dobrý den. Chmiel, tożsamość i luz. Polskie mity o Czechach", więc od tych właśnie mitów i stereotypów zaczęliśmy.Mit pierwszy: wszyscy Czesi to ateiści. I natychmiast mój rozmówca prostuje: „Nie wierzą w instytucje religijne. A w co wierzą? Tomasz Halik, wybitny teolog, filozof, katolicki ksiądz, mówi, że Czesi wierzą w cosizm. Że coś jest, ale to jest za skomplikowane, nie będziemy się zastanawiać. Nie musimy tego ubierać w jakieś ramy, koloratki, przykazania".Jakub Medek tłumaczy, że to po części konsekwencja skomplikowanej historii religii w Czechach: husyckich buntów i narzuconej z zewnątrz habsburskiej katolickiej kontrreformacji. Wiara nigdy nie stała się tam, jak w Polsce, reprezentacją narodowej tożsamości.Przechodzimy do tematów „lżejszych„: niedawno została ukończona budowa trasy ekspresowej S3, która prowadzi od czeskiej granicy nad polskie morze. Czy to oznacza, że Czesi ruszą teraz hurmem nad Bałtyk? „Czeskie morze to zawsze był Adriatyk” – tłumaczy Medek. „Ale Chorwacja jest coraz droższa i jest tam coraz goręcej". Nie kryje jednak sceptycyzmu co do tezy, że dzięki przyjazdom nad Morze Bałtyckie Czesi poznają lepiej swoich sąsiadów, czyli nas. Może być bowiem tak, że nie za bardzo ich to interesuje, gdyż są dosyć wsobni.Mój rozmówca może sobie pozwolić na takie uwagi pod adresem Czechów, gdyż, jak sam o sobie mówi, jest „Czechem płacącym podatki w Polsce". Jego polska matka i czeski ojciec poznali się nie gdzie indziej niż... nad Bałtykiem.Rozmawiamy też o czeskich serialach, tych kultowych jak „Szpital na Peryferiach" i o tym, jak dziś zastąpiły je w imaginarium młodych Czechów np. memy. A potem nie było wyjścia, trzeba było przejść do tematów politycznych. Jeśli chcecie się dowiedzieć, jak rzeczniczka Kierowców zrobiła porządek z Posłem, Który Nie Szanuje Kobiet oraz co ma na sumieniu Filip Turek – zapraszamy do wysłuchania podcastu.
Po prawie dwóch latach rządów Koalicji 15 października podsumowujemy dokonania rządu w obszarze ochrony praw człowieka.Premier Donald Tusk chwali się, że Polska jest dwudziestą gospodarką świata, PKB rośnie, rząd utrzymał transfery społeczne, a nawet wprowadził nowe. Ale w obszarze praw człowieka, w tym osób najbardziej narażonych na wykluczenie, można było wprowadzić wiele zmian, w tym takich, które mogłyby uzyskać podpis prezydenta Andrzeja Dudy czy Karola Nawrockiego.„Do pozytywnych zmian należy zaliczyć rozszerzenie transferów socjalnych, takich jak renta wdowia, a także rozwinięcie programu mieszkaniowego. Obecny rząd – jako pierwszy w historii Polski – uznał, że prawa wynikające z Międzynarodowego Paktu Praw Gospodarczych, Socjalnych i Kulturalnych, obowiązującego od ponad 20 lat, mogą być egzekwowane przed sądami. Dotyczy to m.in. prawa do mieszkania czy prawa do ochrony zdrowia. Oczywiście wciąż pozostaje wiele do zrobienia” – mówi dr Adam Ploszka z Uniwersytetu Warszawskiego i Amnesty International.„Na przykład w obszarze praw osób w kryzysie bezdomności od lat pozostaje wiele nierozwiązanych problemów. W Polsce funkcjonuje system rodem ze średniowiecza – przypisanie do ziemi.Jeżeli ktoś doświadcza bezdomności, aby otrzymać pomoc, musi zgłosić się do gminy, w której miał ostatnie stałe zameldowanie.Kolejną kwestią jest potrzeba dekryminalizacji żebractwa. To niechlubne dziedzictwo PRL, kiedy walcząc z tzw. pasożytnictwem społecznym. mówiono, że trzeba ścigać ludzi, którzy, zamiast pracować, wyciągają rękę po chleb”."W debacie publicznej zawęża się przywracanie praworządności jedynie do odbudowy niezależności instytucji wymiaru sprawiedliwości. Taki sposób ujmowania tematu jest zrozumiały, bo ułatwia uporządkowanie procesu. Moim zdaniem jednak praworządność należy rozumieć szerzej— jako powrót do standardów ochrony praw człowieka, które w państwie demokratycznym powinny obowiązywać i realnie funkcjonować.Te standardy zostały naruszone przez osiem lat rządów Zjednoczonej Prawicy. Jaskrawym przykładem są tzw. zgromadzenia cykliczne — rozwiązanie, które w obecnych warunkach nie ma żadnego uzasadnienia, a mimo to wciąż obowiązuje w polskim systemie prawnym." — zauważa dr Ploszka.W podcaście usłyszycie również ocenę:zmian w programach społecznych, w szczególności tych wprowadzających ograniczenia dotyczące wyłącznie dzieci ukraińskich;sytuacji w obszarze praw reprodukcyjnych;praw osób LGBT+, w tym kwestii związków partnerskich;procesu reformy sądownictwa i prokuratury;ograniczeń wolności słowa;zmian w prawie medialnym;polityki migracyjnej.Rozmowę nagrano przed wypowiedzią Donalda Tuska, że pod pewnymi warunkami wypowiedzenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka może być „całkiem rozsądne”.
Przed Karolem Nawrockim trudna decyzja: czy zdecyduje się położyć kres okrucieństwu zwierząt? Sprawa dzieli PiS – Kaczyński jest za, ale o weto stara się mała grupka polityków skupionych wokół Przemysława Czarnka. Weto to też uśmiech w stronę Konfederacji„Zwierzęta nie będą cierpiały na fermach futerkowych, nie będą zabijane w okrutny sposób, a mieszkańcy, którzy żyją w pobliżu takich ferm, nie będą musieli już znosić takiego ciężkiego sąsiedztwa” – mówi dziennikarka Katarzyna Kojzar w podcaście „Drugi Rzut Oka”.I przypomina długą walkę aktywistów o to, by zakazać cierpienia zwierząt. Po raz pierwszy projekt zakazu pojawił się w 2011 roku. Potem było kilka kolejnych prób wprowadzenia podobnego rozwiązania, zgłaszanych przez różne ugrupowania polityczne, ale każda kończyła się niepowodzeniem.W październiku 2025 przy ponadpartyjnej zgodzie Sejm przegłosował wyczekiwany zakaz. Za zakazem wspólnie głosowali Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz, Szymon Hołownia, Jarosław Kaczyński, Marek Sawicki, Adrian Zandberg, a nawet Paweł Kukiz. Przeciwni byli posłowie Konfederacji oraz 55 posłów Prawa i Sprawiedliwości.Pytanie, co zrobi Karol Nawrocki – czy posłucha prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który popiera zakaz futer, czy może jednak wsłucha się w głosy Przemysława Czarnka, Konfederacji i branży futerkowej?Polska ma szansę dołączyć do 22 europejskich krajów, które już zakazały albo mocno ograniczyły hodowlę zwierząt na futra. Jednak Karol Nawrocki, któremu bliskie są niektóre opinie polityków Konfederacji, podczas kampanii w rozmowie ze Sławomirem Mentzenem mówił, że jest przeciwny „piątce dla zwierząt” – ustawie z 2020 roku, z której prezes PiS się wycofał pod wpływem futrzarskiego lobby."Pojawiają się głosy krytyczne, że to rzekomo zamach na polską gospodarkę i rolnictwo. Tymczasem podczas prac sejmowych nad ustawą można było usłyszeć głosy samych rolników, którzy mówili, że hodowla zwierząt na futra nie ma nic wspólnego z prawdziwym rolnictwem, że to po prostu męczenie zwierząt"– tłumaczy Kojzar.Konfederacja straszy, że branża upadnie, a hodowcy i tak przeniosą się na wschód. Jednak trudno sobie wyobrazić, by hodowcy z Polski masowo przenosili swoje biznesy do kraju ogarniętego wojną. Autorka projektu posłanka Małgorzata Tracz (KO) podkreśla, że wypracowana ustawa jest rozwiązaniem kompromisowym. „Od początku zależało mi, żeby ten projekt był umową społeczną. Żeby połączył parlamentarzystów i żebyśmy wypracowali takie rozwiązanie, któremu nikt się mocno nie sprzeciwi. Mam wrażenie, że to się udało” – mówiła w rozmowie z OKO.press.Branża futerkowa w Polsce słabnie. Ferm w Polsce z roku na rok jest coraz mniej, a branża odpowiadała za zaledwie 0,01 proc. PKB w 2023 roku. „Tych hodowców jest coraz mniej, o wiele mniej niż dziesięć lat temu. W tym momencie zarejestrowanych jest 318 ferm, ale tak naprawdę aktywnych jest około 200. To jest niewiele” – podkreśla Kojzar.Jeśli jednak prezydent podpisze nowelizację, to hodowcy będą mogli przez pięć lat domagać się od państwa odszkodowań – im szybciej się po nie zgłoszą, tym wyższą kwotę dostaną. Co jeszcze zapisano?Zakaz hodowli zwierząt na futra będzie obowiązywać po ośmiu latach od wejścia ustawy w życie.Pracownicy ferm mogą liczyć na odprawy w wysokości 12-krotności miesięcznej wypłaty.Nie będzie można zakładać nowych ferm.O czym jeszcze rozmawiamy?Co ustawa realnie zmieni w życiu zwierząt hodowanych na futra?Dlaczego nowe przepisy uwzględnią cierpienie norek, lisów, jenotów, ale królików już nie?Czy ktokolwiek jeszcze kupuje w Polsce futra?Dlaczego wielkie marki nie chcą już być kojarzone z okrucieństwem wobec zwierząt?Jeśli wy, słuchacze i czytelniczki macie jakieś pomysły, tematy, przemyślenia, z którymi chcielibyście się podzielić, to zapraszam do kontaktu!natalia.sawka@oko.pressIG: nataliasawka_Obejrzyj także
Ma na twarzy czarne piegi – ziemia z drobnymi odłamkami po wybuchach wgryzła się w skórę. Żadnym mydłem tego nie wyszorujesz. Ślady wojny zostają na pamiątkę wielu żołnierzomDział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Krystyny Garbicz "Koty puścili, dzieci zatrzymali. Warszawa śpi, ja słucham dramatów, które przejeżdżają przez Polskę". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
„Dużo osób jest rozczarowanych, chociaż nie pomijałbym też głosu osób, które mówią – no dobra, spróbujmy uregulować jakieś podstawowe kwestie, a potem będziemy się bić o całość” – mówi Anton Ambroziak, dziennikarz OKO.press. Podcast Drugi rzut Oka„Pamiętam swoją pierwszą rozmowę z Katarzyną Kotulą – to było tuż po zaprzysiężeniu rządu, w grudniu 2023 roku. Wtedy opowiadała mi o swoim projekcie marzeń. Miała to być kompleksowa regulacja, zapewniająca parom jednopłciowym pełnię praw małżeńskich” – mówi w podcaście „Drugi Rzut OKA” Anton Ambroziak, dziennikarz OKO.press.Dodaje, że w tamtej wizji byłej ministry równości miała być też możliwość adopcji dzieci i uroczysta ceremonia w urzędzie stanu cywilnego. Była to ambitna i odważna propozycja.„Od tamtej deklaracji dziś nie stoimy w miejscu – cofamy się z każdym kolejnym kompromisem. Nie robimy już kroków w bok, tylko wyraźnie do tyłu” – komentuje dziennikarz.Anton Ambroziak to dziennikarz OKO.press, który od lat przygląda się działaniom na rzecz osób LGBT+ w Polsce.Politycy Lewicy i PSL-u się dogadali – ogłosili polityczny kompromis oraz założenia ustawy o statusie osoby najbliższej. Projekt ma regulować m.in. kwestie stosunków majątkowych, prawa do mieszkania i alimentów oraz dostępu do informacji medycznej.Miało być historyczne porozumienie (bo politycy z tej samej koalicji przez dwa lata nie mogli się dogadać), ale wyszło, jak wyszło. Nie ma związków partnerskich, na które czekają tysiące par w Polsce, jest natomiast nowa ustawa zatytułowana „o statusie osoby najbliższej w związku i umowie o wspólnym pożyciu”. Czyli tak w skrócie: umowa o wspólnym pożyciu będzie zawierana u notariusza – tak jak chcieli ludowcy, nie zmienia stanu cywilnego stron zawierających umowę oraz uniemożliwia im zawarcie małżeństwa.Na konferencji zadowolone miny mieli tylko szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz oraz wiceprzewodnicząca PSL Urszula Pasławska. Katarzyna Kotula sekretarz stanu w KPRM mówiła o tym, że „czasem trzeba zrobić krok wstecz”, a wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty dodał słowa, że „w tej sprawie dochodzono do konsensusu w wielu krajach latami. Działamy krok po kroku. Wybieramy wszystko to, co nas łączy, a nie to, co nas dzieli. Ostatnia była Łotwa, teraz czas na Polskę”.Ustawy jeszcze nikt nie widział, musi najpierw ona przejść przez rząd, potem przez Sejm i Senat (nie wiadomo, czy wszyscy ludowcy za nią zagłosują), a następnie uzyskać podpis prezydenta.Nowy projekt to w gruncie rzeczy spóźniona próba zrobienia tego, do czego Polska i tak została zobowiązana przez europejskie trybunały. Europejski Trybunał Praw Człowieka już kilka razy przypomniał Polsce, że musi zapewnić parom tej samej płci realną ochronę prawną. Nie nakazał wprost wprowadzenia „związków partnerskich”, ale jasno stwierdził, że Polska jest zobowiązana do zapewnienia prawnej ochrony i uznania związków jednopłciowych.Co więcej, jeszcze w tym roku Trybunał Sprawiedliwości UE ma wydać orzeczenie w sprawie transkrypcji małżeństw jednopłciowych zawartych za granicą. Dla tysięcy polskich par, które legalnie zawarły ślub np. w Niemczech czy Danii, to nie teoretyczna kwestia. Te małżeństwa istnieją – Polska po prostu udaje, że ich nie widzi.Tu projekt milczy. Wypadł cały wątek dotyczący dzieci wychowywanych przez pary jednopłciowe. Nie ma mowy o żadnej ochronie dla dzieci, które tracą jednego z rodziców. Jak przypomina organizacja Miłość Nie Wyklucza, ustawa „o statusie osoby najbliższej” to nowa konstrukcja prawna wymyślona tylko po to, by nie uznać rodzin LGBT+ za rodziny.„Intencje polityków są jasne: wymazać osoby LGBT+, wymazać wychowywane przez nie dzieci, nie mówić o nich jak o rodzinach” – komentują.
Pytasz, czy te lata w kopalni uznaję za stracone? Paradoks jest taki, że górnictwo pomogło mi dostać się na wyprawy polarne, nauczyło pokory i zahartowałoDział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Niny Lussy "Opowieść czarno-biała. O górniku z gorączką polarną". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
Alkohol zabija dziś w Polsce co siódmego mężczyznę z wykształceniem podstawowym i zasadniczym zawodowym. Ten przerażający wskaźnik wzrósł u nas dwukrotnie. Z wielu badań wynika, że nocne ograniczenie sprzedaży działa znakomicie. Po co to sprawdzać w pilotażu? – pyta dr Jacek Moskalewicz, ekspert w dziedzinie polityki antyalkoholowejOstatnio w mediach znów głośno o alkoholu. A to m.in. za sprawą nieudanej próby wprowadzenia nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach w Warszawie (przeciw była rządząca Warszawą Koalicja Obywatelska). Ostatecznie – po niemal powszechnej krytyce postawy władz stolicy – miasto ma wprowadzić pilotażowy program zakazu nocnej sprzedaży w dwóch dzielnicach.Trudno doszukać się tu sensu, ponieważ – jak przekonuje mój gość dr Jacek Moskalewicz, socjolog, badacz zdrowia publicznego z warszawskiego Instytutu Psychiatrii i Neurologii – z wielu badań jasno wynika, że takie ograniczenia świetnie działają. Więc po co to sprawdzać w pilotażu?Dr Moskalewicz ma gigantyczną wiedzę na temat szkodliwości spożycia alkoholu oraz polityki antyalkoholowej. Kwestie te bada od ponad 40 lat. Rozmowa z nim to czysta przyjemność.W podcaście przypomina m.in., iż w latach 70. [XX wieku] Komitet Badań i Prognoz Polskiej Akademii Nauk ostrzegał, iż spożycie czystego alkoholu na jednego mieszkańca na poziomie ok. 7 litrów [tyle się wtedy piło w kraju] to zguba biologiczna narodu. Że dalej tak nie może być. Tymczasem dziś Polscy wypijają średnio ok. 3 litrów więcej.Jeśli chodzi o poziom spożycia na mieszkańca, nie jesteśmy w czołówce europejskiej – zwraca uwagę ekspert. Ale jeśli jednak chodzi o liczbę zgonów z powodów bezpośrednio związanych z alkoholem, to zarówno kobiety polskie, jak i mężczyźni są na szóstym miejscu w Unii Europejskiej.Rozmawiamy też o tym, dlaczego tak trudno wprowadzić zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych.“Właśnie udało nam się dostać dzięki uprzejmości Ministerstwa Finansów dane na temat dobowego rytmu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych” – mówi dr Moskalewicz.“I co się okazało? Otóż w zwykły dzień tygodnia w ciągu tych 8 godzin od 22 do 6 rano sprzedaje się prawie tyle samo co w pozostałych. Natomiast podczas weekendu sprzedaje się dwa razy więcej w ciągu nocy. Także godzina sprzedaży alkoholu daje trzykrotnie wyższy przychód w nocy niż w dzień”.“Korupcja państwa przez przemysł alkoholowy ma miejsce na całym świecie” – opowiada ekspert. “Kilka firm, powiedzmy dziesięć, zgarnia pewnie więcej niż połowę wszystkich obrotów alkoholem i one też prowadzą globalną politykę alkoholową. Mają gotowe pakiety polityki alkoholowej, które rozsyłają do krajów, zwłaszcza tam, gdzie państwo jest zbyt słabe, żeby oprzeć się wielkiej fortunie, która spływa poprzez przemysł alkoholowy. On jest w stanie przekupić wszystkich”.
Schodziłam coraz głębiej w „helskie podziemie” – tak mówią o sobie przeciwnicy aktualnej władzy. Dziś w mieście widać napisy #mireknierżnij, nawiązują do decyzji burmistrza o wycince 433 drzew na CypluDział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Stasi Budzisz "Jak zabijają się ptaki. Czy na Helskim Cyplu stanie super hotel Hel Happiness?". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
Z Łukaszem Krawczyńskim, dyrektorem programowym Fundacji Geremka, która prowadzi projekt przeciwko antyukraińskiej dezinformacji, rozmawiamy o mechanizmach, jakie nią rządzą – i o tym, kto za tym wszystkim stoi. „Niech spieprzają, skąd przyjechali” – rzuciła do telefonu kobieta obok mnie w podmiejskim pociągu, kiedy jechałam nagrać ten podcast. Z kontekstu wynikało, że chodzi o Ukraińców.Nastroje antyukraińskie narastają – po części z winy wykorzystujących obawy swoich wyborców polityków. Niektórzy z nich – w podcaście pada parę nazwisk – cynicznie propagują fałszywe treści na temat Ukrainy i jej obywateli. Ich interesy idealnie zlewają się z drugim Wielkim Dezinformującym, Kremlem.„Dezinformacja jest szyta na miarę. Jest w taki sposób konstruowana i takie elementy w to wchodzą, takie emocje, żeby trafić do osób, do których ma trafić. Inne treści są kierowane do mnie, prywatnie, inne do osoby, która jest nastawiona antyukraińsko” – mówi mój rozmówca Łukasz Krawczyński, dyrektor programowy Fundacji Geremka.Fundacja postanowiła dać odpór antyukraińskiej dezinformacji i na stronie wojownicyklawiatury.pl publikuje fact-checkingi rozpowszechnianych w sieci fałszywych informacji na temat Ukraińców w Polsce. Część z nich opublikowaliśmy również w OKO.press.„Jest wyraźny wzrost nastrojów antyukraińskich. Przedtem istniały grupy na Facebooku, skupiające osoby nastawione antyukraińsko, które przekazywały sobie te różne treści, głównie memy, fake news, jakieś niesprawdzone anegdoty. I tak się nawzajem się nakręcały. To była niewielka grupa osób, a teraz te treści antyukraińskie, dezinformacyjne, słyszymy w rozmowach na ulicy, czy tak jak dzisiaj rano w pociągu” – tłumaczy mój gość.W jakie czułe polskie struny uderza dezinformacja, żeby nastawić nas negatywnie? W niedawnej rozmowie z Katarzyną Sroczyńską prof. Małgorzata Kossowska z Uniwersytetu Jagielońskiego, która wraz z zespołem prowadzi badania nad naszym stosunkiem do uchodźców z Ukrainy, wyjaśniała, że w trzecim roku pełnoskalowej wojny zaczęliśmy się jako społeczeństwo bać o zasoby, które w naszym wyobrażeniu mogliby nam zabrać Ukraińcy.„Co nam chcą zabrać według siewców dezinformacji?” – pytam Łukasza Krawczyńskiego. Wylicza: „Zabierają nam przede wszystkim pracę. Zabierają nam mieszkania, zabierają nam miejsca w szkołach, w przedszkolach, są pierwsi w kolejkach do lekarzy, w urzędach”.Jak jest naprawdę, można przeczytać w OKO.press i na stronie wojownicyklawiatury.pl. A o tym, co z tym zrobić i kto za to odpowiada, rozmawiamy w podcaście.
„Ciężko spotkać w Palestynie kogoś, kto nie ma w rodzinie osoby więzionej przez Izrael. To codzienność" - mówi Dalia Mikulska, reporterka i autorka książki „Kiedyś wszyscy byliśmy tu ludźmi. Reportaże z Palestyny”."Jeden z więźniów, z którym rozmawiałam, umarł w zeszłym roku na raka. Nigdy nie zobaczył swojego dziecka. Nigdy nie mógł go przytulić" - mówi Mikulska, która jest reporterką i od wielu lat pisze o świecie arabskim m.in. o Palestynie."Mam świadomość, że ja też całej prawdy nie znam i być może nigdy całej prawdy nie poznamy na temat wydarzeń w Strefie Gazy" - tłumaczy.Z Mikulską rozmawiam o tym jak sprawdzać fakty, kiedy dziennikarze nie mają prawa wstępu do Strefy Gazy, a oficjalne komunikaty rozjeżdżają się z tym, co mówią ludzie. Jak rozmawiać z tymi, którzy żyją w cieniu wojny i jednocześnie słyszą, że głodu niby nie ma. Pytam, jak wygląda proces zbierania informacji, gdy bohaterowie boją się zwierzać i zaufać dziennikarzowi, bo za to mogą trafić do więzienia.Będzie też o płynącej do Strefy Gazy Flotylli Sumud - grupie statków z pomocą humanitarną, gdzie na pokładzie znajduje się Greta Thunberg, polski poseł Franek Sterczewski, prezeska Stowarzyszenia Nomada Nina Ptak oraz dziennikarka i aktywistka Ewa Jasiewicz, autorka książki "Podpalić Gazę". Zastanawiamy się, co byłoby miarą sukcesu. Czy sukcesem jest międzynarodowa interwencja, czy może fala obywatelskich nacisków, która w końcu przełoży się na realne decyzje: sankcje i przerwanie dostaw broni.Jeśli wy, słuchacze i czytelniczki macie jakieś pomysły, tematy, przemyślenia, z którymi chcielibyście się podzielić, to zapraszam do kontaktu!natalia.sawka@oko.pressIG: nataliasawka_
loading
Comments (1)

Paulina Gawlik

Super podcast, czekam na więcej

Aug 2nd
Reply