DiscoverDrugi Rzut OKA
Drugi Rzut OKA
Claim Ownership

Drugi Rzut OKA

Author: OKO.press

Subscribed: 244Played: 15,452
Share

Description

OKO.press w wersji do słuchania. Miejsce, gdzie materiały naszych dziennikarzy i dziennikarek ożywają w formie audioreportaży, podcastów i rozmów. Historie bohaterek i bohaterów, gospodarka, zdrowie, polityka. Posłuchaj i znajdź coś dla siebie.
467 Episodes
Reverse
Dziennikarka Zoriana Varenia jest Ukrainką. Od dziewięciu lat – z przerwami – mieszka w Warszawie. W podcaście Drugi Rzut OKA rozmawiamy z nią o hejcie i dezinformacji na temat jej rodaków.Za pierwszym razem rozmawiała z mamą przez telefon. „Mówiłam po ukraińsku. Wtedy starsza pani chwyciła mnie za rękę i powiedziała, że jestem ruską k*rwą”.Drugi raz coś podobnego stało się w autobusie. „Jechałam z przyjaciółką, rozmawiałyśmy po ukraińsku, miałyśmy bardzo smutną rozmowę o tym, jak zginął jej ojciec. Mężczyzna około 50 lat zaczął nas wyzywać i krzyczeć: W Polsce mówcie po polsku!".Kolejny raz Zoriana była prelegentką na konferencji. Po panelu podszedł mężczyzna i zapytał, czy dobrze zrozumiał, że pochodzi z Ukrainy. Kiedy potwierdziła, zaczął bardzo cicho mówić, że jest „banderówką i musi sp*erdalać do siebie”.Zoriana opisała to wszystko na Facebooku, a jej wpis poruszył tysiące osób. Zoriana napisała o napaściach i atakach, których sama doświadczyła tylko dlatego, że jest Ukrainką. „Jest to naprawdę niepokojące, a takich sytuacji jest coraz więcej. Prawie codziennie widzę wpisy czy to na grupach na Facebooku, czy na Telegramie, że ktoś został zaatakowany” – mówi Zoriana w odcinku „Drugi Rzut OKA”.Na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku Polska była pełna gestów solidarności – tłumy wolontariuszy jeździło na granicę oferować pomoc. Wielu nas oferowało uciekającym przed wojną rodzinom dach nad głową, ubrania i jedzenie. Dziś jest rok 2025 i pytanie, czy nadal jesteśmy chętni do wsparcia? Czy Ukraińcy w Polsce mogą czuć się bezpiecznie, czy raczej spotykają się z niechęcią, a czasem wrogością?W nowym odcinku rozmawiamy z Zorianą Varenią, dziennikarką z Ukrainy, która od lat mieszka w Warszawie. Opowiada o codziennych doświadczeniach – od pełnych emocji komentarzy w internecie, po zaczepki na ulicy. Pytamy ją, co najbardziej boli: wyzwisko, spojrzenia, czy może cisza. Rozmawiamy o tym, jak wygląda dziś życie uchodźczyni, a także o stereotypach, które narosły wokół Ukraińców w Polsce.Jeśli wy, słuchacze i czytelniczki macie jakieś pomysły, tematy, przemyślenia, z którymi chcielibyście się podzielić, to zapraszam do kontaktu!natalia.sawka@oko.pressIG: nataliasawka_
Rumunia jest dziś papierkiem lakmusowym europejskiej demokracji: ci sami ludzie rządzą od 30 lat, a w tle radykalna prawica rośnie w siłę. O skomplikowanej rumuńskiej sytuacji politycznej opowiada analityk OSW Kamil Całus.O Rumunii słyszeliśmy ostatnio dużo: najpierw pojawił się „czarny koń” wyborów prezydenckich w 2024 roku, kontrowersyjny Câlin Georgescu. Potem te wybory zostały unieważnione, bo służby uznały, że w skokowym wzroście popularności kandydata na TikToku maczał palce jakiś „zagraniczny aktor”. Wreszcie w powtórzonych wyborach w 2025 roku skrajnie prawicowego polityka z niewielkim marginesem pokonał polityk proeuropejski Nicușor Dan.Wydawało się oczywiste, że ten „zagraniczny agent” to musiała być Rosja. Ale czy naprawdę? Pytam o to Kamila Całusa, eksperta od Rumunii i Mołdawii z Ośrodka Studiów Wschodnich.I zaczynam od tego, gdzie właściwie Rumunia jest, skoro on sam trafił do OSW – czy czuje się bardziej częścią Zachodu, czy Wschodu.„Rumunia była zapatrzona w zachód. Przede wszystkim we Francję, którą zresztą w Rumunii do dzisiaj nazywa się starszą siostrą” – tłumaczy ekspert. „Ale Rumuni są raczej narodem o korzeniach południowo-wschodnich, przede wszystkim są prawosławni. Do XIX wieku zapisywali to, co im się zdarzyło zapisać cyrylicą”.Kamil Całus dodaje jednak, co może nas trochę zdziwić, że w odróżnieniu od na przykład Polski, gdzie wciąż funkcjonuje (albo przynajmniej funkcjonował do lutego 2022 roku) mit wielkiej rosyjskiej kultury, Rumuni Rosji nie znają i w ogóle się nią nie interesują.Czy to jednak oznacza, że „zagraniczny aktor”, o którym pisały rumuńskie służby, to niekoniecznie Rosja? Problem jest inny, tłumaczy Całus: „Nie pojawiły się żadne nowe dowody, a jak się wczytamy w ich raporty, to okazuje się, że jest tam mowa o sposobie koordynacji akcji w mediach społecznościowych identycznym, jakie stosuje Rosja. Tylko że to jest modus operandi wielu innych kampanii w sieci. Rumuni nie byli w stanie udowodnić, kto stał za kampanią Georgescu, Rosja czy nie Rosja, a mimo to dokonali dość radykalnego kroku, jakim było unieważnienie wyborów”.To oczywiście nie pozostało bez wpływu na zaufanie do klasy politycznej. A Kamil Całus zwraca uwagę, że rumuńscy wyborcy już wcześniej mieli pełne prawo czuć się zdradzeni przez elity polityczne i stawiać na „człowieka z zewnątrz” – bo dwa zwalczające się do tej pory obozy, postkomuniści i centroprawica, zawarły niespodziewanie porozumienie. „Koalicja rządząca składa się tylko i wyłącznie z partii, które rządzą od 30 lat i nie są w stanie zaproponować nic nowego” – mówi ekspert. A w sondażach radykalnie prawicowe ugrupowania mają już 40 proc. poparcia, najwięcej od 1989 roku.
Jestem w takim miejscu, w którym mówię: jebać taki kapitalizm, który mi zabrał ojcaDział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Olgi Ledzion "Tata widmo. Eurosieroty idą na terapię". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
Perfekcyjny scenariusz żywieniowy? To często przesada. „U większości osób eliminacja glutenu czy nabiału nie przynosi żadnej korzyści” – przekonuje dietetyk Damian ParolPrzed rozmową z Damianem Parolem (mój gość skończył dietetykę na SGGW i psychodietetykę na SWPS. Zrobił także doktorat na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Tematem jego pracy był wpływ diety wegańskiej na wydolność biegaczy długodystansowych) wypiłem podwójne espresso. Gdy zaproponowałem mu ten sam napój, chętnie się zgodził.Czy aby jest to zdrowe, co robimy? – spytałem. Spotykamy się akurat w ciepłym dniu, a kawa odwadnia. Pewnie powinniśmy pić wodę?„Woda paradoksalnie nie jest najlepiej nawadniającym napojem (lepsze pod tym względem są tzw. ORS-y, czyli doustne płyny nawadniające czy, co ciekawe, mleko), kawa też, ale to nieprawda, że kawa odwadnia. Kawa nawadnia podobnie jak woda” – usłyszałem w odpowiedzi.Pytałem mojego rozmówcę m.in. o to, czy Polacy dobrze jedzą. Według niego źle.Czy jeść duże, czy małe śniadania? Ciepłe czy zimne? Tu odpowiedź nie jest prosta. Proszę posłuchać podcastu, a sprawa się wyjaśni.Najbardziej z wypowiedzi mojego gościa zaskoczyła mnie ta o jedzeniu w skupieniu. Damian Parol zwraca uwagę, że gdy jedząc, jednocześnie sprawdzamy media społecznościowe, zwiększamy spożycie kalorii o ok. 10-15 proc. Nigdy bym na to nie wpadł.
Donald Trump zapowiada, że USA wygrają globalny wyścig w dziedzinie sztucznej inteligencji z Chinami. Unia daleko w tyle i stawia na regulacje. Sprawdź, kto dziś rozdaje karty.Trwa wyścig o dominację w dziedzinie sztucznej inteligencji. Na starcie są Stany Zjednoczone, Chiny i Unia Europejska. Ale gdzie w tym globalnym układzie plasuje się Polska?Podczas Narodowego Szczytu AI w Waszyngtonie prezydent Donald Trump ogłosił nową strategię rozwoju sztucznej inteligencji, podkreślając, że „Ameryka rozpoczęła ten wyścig i Ameryka go wygra”. Tyle że w ostatnich latach to właśnie Chiny wydają się wysuwać na prowadzenie.Jeśli spojrzymy na skalę nakładów finansowych, zdecydowanymi liderami są Stany Zjednoczone i Chiny. Unia Europejska pozostaje daleko w tyle, choć to właśnie ona na razie przewodzi w dziedzinie regulacji prawnych dotyczących AI.USA także aspirują do roli globalnego hegemona w tym zakresie: Trump podpisał trzy rozporządzenia wykonawcze, w których znalazły się m.in. elementy odwołujące się do konserwatywnej bazy wyborczej MAGA, jak zakaz „woke AI”, czyli ideologicznie progresywnej sztucznej inteligencji. Jednak strategia amerykańska jest znacznie szersza. Ambicje tworzenia standardów i norm dla AI ogłosiły również Chiny.Co kryje się za tymi planami i na jakim etapie faktycznie jesteśmy? Odpowiada Filip Konopczyński, analityk i ekspert ds. unijnych regulacji AI, wcześniej dziennikarz OKO.press:„Nawet jeśli część inwestycji okaże się nietrafiona, suma wiedzy i narzędzi, które dziś budujemy, znajdzie szerokie zastosowanie. Musimy inwestować, ale też kontrolować rozwój AI – i nie ma innej drogi”, uważa Konopczyński.Z podcastu dowiecie się także:na jakim etapie jest wyścig inwestorów publicznych i prywatnych w AI,czy modele biznesowe firm oferujących generatywną AI są obecnie opłacalne,jaki jest związek między rozwojem AI a energetyką i czy Trump naprawdę proponuje „sztuczną inteligencję na węglu”,dlaczego UE inwestuje w gigafabryki AI i czy faktycznie potrzebuje aż tak ogromnych mocy obliczeniowych,oraz jak rozwój generatywnej AI wpływa na rynek pracy w Polsce.
„Jak tylko możemy, róbmy tak, żebyśmy byli tylko sami Polakami, a nie jakimiś tam, nie wiadomo, Arabami, jak po Zakopanem już chodzą” – z sesji rady gminy NiedźwiedźDział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Szymona Opryszka "„Polska dla Polski”. Niedźwiedź chce strefy wolnej od migranta i uchodźcy". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
Po prezydenckim wecie wobec ustawy o pomocy Ukraińcom tysiące uchodźców wojennych nie wie, jak ułoży się ich przyszłość po 30 września. To właśnie oni stali się zakładnikami politycznej gry.„Rozmawiałam z kobietą, która kilka miesięcy temu straciła pracę. Jest matką trójki dzieci i mieszka w Polsce razem z mężem. On choruje na serce i nie może pracować, bo jaką może znaleźć pracę? Najczęściej fizyczną, co wiąże się z dźwiganiem ciężarów czy staniem. A na to po prostu nie pozwala mu stan zdrowia” – mówi w podcaście „Drugi rzut OKA” dziennikarka Krystyna Garbicz, która w OKO.press pisze o wojnie Rosji przeciwko Ukrainie oraz jej skutkach, codzienności wojennej Ukraińców.Zawetowana przez Karola Nawrockiego ustawa miała uporządkować ochronę i wsparcie dla rodzin uciekających przed wojną. Kilka razy była nowelizowana i za każdym razem rząd uszczuplał zakres pomocy, uzasadniając to racjonalizacją, dbaniem o budżet państwa oraz tym, żeby nie dochodziło do nadużywania systemu.Prezydent Nawrocki zaproponował swoją wersję nowelizacji, według której „dostęp systemów socjalnych oraz ochrony zdrowia ma być wyłącznie dla pracujących i płacących składki w Polsce”. Tzn. że m.in. 800 plus ma przysługiwać tylko dla tych uchodźczych dzieci, których rodzice w Polsce pracują. Poza tym Nawrocki dorzucił do ustawy jeszcze ostrzejsze (bo już są ostre) warunki nabywania obywatelstwa polskiego oraz zakaz „propagowania banderyzmu”.Z Krystyną rozmawiamy o codzienności uchodźców, którzy wciąż przybywają do Polski – i o tym, jak zmienia się klimat społeczny wokół nich. Jeszcze w 2022 roku Polacy licznie jeździli na granicę, by nieść pomoc i oferować dach nad głową. Dziś, wraz z zalewem dezinformacji i zmianą retoryki polityków, widać rosnącą niechęć.Przypomnijmy, że w styczniu Zespołu ds. Dezinformacji Komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich opublikował raport, z którego wynika, że rosyjska narracja „opiera się na zwiększaniu polaryzacji. Wzbudza niechęć do Ukraińców i innych narodowości, wyznań i mniejszości”.A w małych miejscowościach zwykle gdy przyjeżdżają samochody w kondukcie żałobnym, ludzie wychodzą na ulice oddać cześć poległym. Na ich twarzach widać łzy, słychać szloch, pod koła rzucają kwiaty, w tłumie można usłyszeć żałobną pieśń „Pływe kacza po Tysyni” (ukr. Пливе́ кача по Тиси́ні).Przyglądamy się też arenie międzynarodowej i sprawdzamy, jak Ukraińcy patrzą na ciągnące się negocjacje między Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem.Jeśli wy, słuchacze i czytelniczki macie jakieś pomysły, tematy, przemyślenia, z którymi chcielibyście się podzielić, to zapraszam do kontaktu!natalia.sawka@oko.pressIG: nataliasawka_
Wyścig kosmiczny w 2025 roku to nie tylko marzenia o Marsie czy powrót na Księżyc. Wysoko ponad naszymi głowami rozgrywa się cicha rywalizacja największych potęg świata, a stawką jest coś więcej niż prestiż.Walka o kosmos staje się faktem, satelity to nie tylko naukowe laboratoria. Według Europejskiej Agencji Kosmicznej nad ziemią orbituje ich około 12 tys. – jedne dają nam dostęp do internetu i telewizji, inne prognozują pogodę, a kolejne podglądają ruchy wojsk i ostrzegają przed atakami rakietowymi.Właścicielem i operatorem największej liczby satelitów krążących wokół Ziemi jest firma Elona Muska SpaceX. Amerykański miliarder chce, żeby szybki internet docierał w każdy zakątek świata – i właśnie temu ma służyć jego kosmiczny projekt Starlink.Ale skala projektu Starlink budzi niepokój. Astronomowie ostrzegają, że tysiące satelitów mogą utrudniać obserwacje wszechświata, a eksperci od bezpieczeństwa lotów kosmicznych wskazują, że to właśnie Starlink jest dziś głównym źródłem ryzyka kolizji na orbicie. Pojawiają się też obawy naukowców, że spalanie ogromnych ilości metalu w atmosferze podczas deorbitacji starych satelitów może wywołać nieprzewidywalne zmiany klimatu Ziemi.Które państwo ma najwięcej satelit? Absolutną przewagę – dzięki Starlinkowi oraz wojskowemu Starshield – mają Amerykanie, którzy dysponują największą i najbardziej zróżnicowaną infrastrukturą orbitalną na świecie.Ale w satelity szpiegowskie oraz komunikacyjne inwestują także Chiny, które chcą stworzyć własną sieć wpływów w kosmosie. Flotę strategicznych satelitów ma także Rosja i Wielka Brytania, a na kolejnych poważnych graczy wyrastają także Indie i Japonia.Co to oznacza dla naszej przyszłości? Czy konflikt w kosmosie naprawdę jest możliwy?W najnowszym odcinku podcastu zadajemy – czasem bardzo naiwne – pytania o to, kto rządzi w kosmosie i dokąd prowadzi nas ten nowy wyścig. Odpowiedzi na nie pomaga nam znaleźć astrofizyczka, prof. Agnieszka Pollo, pracowniczka Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego i Narodowego Centrum Badań Jądrowych.Jeśli wy, słuchacze i czytelniczki macie jakieś pomysły, tematy, przemyślenia, z którymi chcielibyście się podzielić, to zapraszam do kontaktu!natalia.sawka@oko.pressIG: nataliasawka_
Prezydent Karol Nawrocki chce nowej konstytucji. Obywatelski Inkubator Umowy Społecznej proponuje zamiast centralizacji – decentralizację, by samorządy miały więcej władzy i funduszy, a wybory prezydencie nie były grą o wszystkoPrezydent Karol Nawrocki zapowiedział rozpoczęcie prac nad nową konstytucją, która – jak można się domyślać – miałaby wprowadzić ustrój prezydencki. Podobne ambicje miał swego czasu prezydent Andrzej Duda, jednak jego projekt nie został zrealizowany w trakcie dwóch kadencji.Polski kryzys ustrojowy, trwający już od dekady, jest dziś na tyle głęboki i wielowątkowy, że coraz więcej sił politycznych z sympatią patrzy na ideę „resetu”. Dyskusje o zmianie ustroju od kilku lat toczą się m.in. w obywatelskiej inicjatywie Inkubator Umowy Społecznej, z której wykluł się pomysł decentralizacji państwa.O koncepcji zdecentralizowanej Rzeczypospolitej rozmawiamy z dr hab. Heleną Chmielewską-Szlajfer, socjolożką i współtwórczynią projektu Umówmy się na Polskę.– Nasz pomysł to radykalna zmiana ustrojowa, która daje znacznie więcej władzy społecznościom lokalnym – mówi Chmielewska-Szlajfer. – Chcemy, aby samorządy miały z jednej strony dużo większą decyzyjność, a z drugiej – znacznie większe fundusze niż obecnie. Dziś środki, jakimi dysponują na realizację swoich obowiązkowych zadań, stanowią ok. 42% ich budżetów. Resztę muszą pozyskiwać z budżetu centralnego, co – jak pokazały rządy PiS – może być skutecznie blokowane. W naszej propozycji ten udział wzrósłby dwukrotnie, do 84%, m.in. dzięki temu, że podatki PIT i CIT trafiałyby bezpośrednio do samorządów, bez pośrednictwa rządu centralnego. Centrum zajmowałoby się strategią rozwoju, bezpieczeństwem, obroną, czy kwestiami międzynarodowymi.Decentralizacja – podkreśla – oznacza, że centrum nie jest jedynym zwornikiem władzy i pieniędzy, a polityczne ambicje mogą być realizowane bliżej obywateli. „Lokalne władze lepiej wiedzą, co oznaczają konkretne polityki, ile kosztują i jakie będą miały konsekwencje. To po prostu ma więcej sensu” – dodaje.Inkubator Umowy Społecznej skupia przedstawicieli różnych nurtów politycznych. Poparcie dla idei decentralizacji przecina linie partyjne.Reforma ma być też zabezpieczeniem na wypadek powrotu sytuacji, w której władza centralna faworyzuje „swoje” samorządy przy podziale środków publicznych – co potwierdzały badania z czasów rządów PiS.– Wyniki wyborów pokazują, że w Polsce silny jest rys konserwatywny – i my się na to nie obrażamy. Traktujemy to poważnie i wychodzimy z podstawowego założenia, że w ramach proponowanych przez nas reguł gry, niezależnie od tego, czy władzę obejmuje prawica, lewica czy centrum, wszyscy mogą funkcjonować w miarę spokojnie. Chodzi o to, by każde kolejne wybory nie były walką na śmierć i życie ani egzystencjalnym zagrożeniem – do pomysłu zachęca dr Chmielewska-Szlajfer.OKO.press finansowane jest głównie z darowizn Czytelników. Dzięki Tobie możemy pracować – śledzić, szukać, pytać, sprawdzać, opisywać, porównywać – i nie odpuszczać.👁‍🗨 Czytasz OKO? Wpłać na OKO 👉 https://oko.press/wesprzyjFundacja Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO92 1160 2202 0000 0003 0434 1595Bank Millenniumul. Madalińskiego 67B/3802-549 WarszawaDziękujemy!Finansujesz OKO.press comiesięczną darowizną? Dołącz do grupy Twoja OKOlica, gdzie porozmawiasz z innymi czytelnikami i czytelniczkami, będziesz mieć możliwość bezpośredniego kontaktu z osobami z redakcji i obejrzysz Polityczny PLUS, czyli dodatkowy materiał dostępny wyłącznie dla darczyń i darczyńców ➡ https://www.facebook.com/groups/750410339317905
Jak oswojonego z człowiekiem wilka wypuścimy na wolność, to trafi do wsi, licząc, że ktoś go nakarmi. I znowu będą artykuły: siedzi wilk i patrzy na babcię idącą z kościoła albo na bawiące się dzieciDział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Katarzyny Kojzar "Jak oswoić wilka? Strach ma wilcze oczy". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
Myśliwi twierdzą, że nie ma zwierzyny tam, gdzie są wilki. Z drugiej strony mówią, że gdyby nie polowali na zwierzynę, ona by nas zjadła. Widzę tu sprzeczność. Zwierząt jest dużo, czy mało? Trzeba polować, czy lepiej zostawić to wilkom?Dział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Katarzyny Kojzar "Albo wilk, albo myśliwy. Strach ma wilcze oczy". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
W ostatnim odcinku cyklu „Czy Niemcy nienawidzą atomu” przyjrzymy się Polsce. Trwają przygotowania do budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, a sprzeciw wobec wyraża głównie część mieszkańców gminy Choczewo, gdzie powstać ma pierwsza taka elektrownia. Porozmawialiśmy z mieszkańcami miejscowości. Gmina Choczewo może w przyszłości być jednym z najbogatszych miejsc w Polsce - przekonuje nas Jakub Wiech, dziennikarz portalu Energetyka24. Podobnie jak gmina Kleszczów, która ma rekordowe dochody z kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Bełchatów. Nie przekonuje to jednak części mieszkańców, pełnych obaw o przyszłość. Obawiają się o upadek turystyki, która zamrze w momencie budowy elektrowni, dewastację przyrody, jak i bezpieczeństwo w razie awarii.Z badań wynika jednak, że nawet w gminie Choczewo nie ma antyatomowego konsensusu. W sondażu agencji badawczej PBS z Sopotu 67 proc. jej mieszkańców opowiedziało się za budową bloków jądrowych. „Hańbą jest decyzja środowiskowa, która była wydana w zeszłym roku, w której było napisane, że można niszczyć, dewastować siedliska ptaków, zwierząt, które są na tamtym terenie, pomimo okresu ochronnego, czyli wycinkę zaczęli w czerwcu bodajże, w czerwcu, maju, jakoś tak, więc okres ochronny jest do marca. Natomiast tutaj prawo w ogóle nie działa, wprowadza się specustawę i niszczy się wszystko. Od lat proatomowe tutaj ruchy mówią, że to jest tylko bezwartościowy las i tam nic innego” - mówią nam mieszkańcy położonego w gminie Choczewo Słajszewa, skupieni w inicjatywie Bałtyckie SOS. W skali ogólnopolskiej wszystkie badania pokazują znaczną przewagę zwolenników budowy bloków jądrowych w Polsce. W ostatnich latach udział entuzjastów tego rozwiązania dochodził do 90 proc.
Viktor: Z gawna konfietku zrobić, z bezdomności – biznes i reality show. Bo lepiej być pierwszym bezdomniaczkiem Warszawy, czem jednym z wielu psychologów. [ROZBITKOWIE – REPORTERSKI CYKL OKO.PRESS]Dział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Agnieszki Rodowicz "Viktor reality show! Bezdomni cudzoziemcy na naszej ulicy". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
Nie ma większej różnicy między pracą 50 godzin tygodniowo a byciem bezdomnym – mówi Thom „Francuz”, który od dziesięciu miesięcy żyje na ulicach Warszawy. [ROZBITKOWIE – REPORTERSKI CYKL OKO.PRESS]Dział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Agnieszki Rodowicz "Francuz myje się w Wiśle. Bezdomni cudzoziemcy na naszej ulicy". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
Emma chodzi po szutrze w skarpetkach, choć dziś tylko kilka stopni powyżej zera. Nikt jej nie powiedział o ogrzewalni. Nogi jej spuchły, nie mieszczą się w butach. Daję jej rękawiczki i kontakt do „Serca Miasta”. [ROZBITKOWIE, REPORTERSKI CYKL OKO.PRESS]Dział reportażu OKO.press przedstawia audioreportaż na podstawie tekstu Agnieszki Rodowicz "Kto pomoże Emmie z NYC? Bezdomni cudzoziemcy na naszej ulicy". Realizacja i opracowanie muzyczne: Filip Przybylski i Longstreet Studio.
W kwietniu Rada Powiatu Tarnogórskiego przyjęła uchwałę przeciwko relokacji migrantów w ramach unijnych mechanizmów.  Nacjonalista Robert Bąkiewicz zbija polityczne paliwo na samozwańczym „Ruchu obrony granic" na granicy polsko-niemieckiej. W lipcu Konfederacja zorganizowała demonstracje w polskich miastach pod hasłem „Stop imigracji!". Prezes PiS Jarosław Kaczyński zwołał na 11 października w Warszawie protest wobec nielegalnej migracji do Polski i Paktu Migracyjnego Unii Europejskiej.Temat migracji, nielegalnej i legalnej, staje się główną osią politycznej mobilizacji w Polsce.Co tak naprawdę oznaczają te pojęcia?W tym odcinku podcastu Drugi Rzut Oka dyskusję porządkujemy dyskusję wokół migracji w rozmowie z Grażyną Baranowską, profesor prawa migracyjnego i praw człowieka na Uniwersytecie Fryderyka Aleksandra w Erlangen-Norymberdze i badaczką w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk.Z podcastu dowiesz się, czym z perspektywy prawa jest „nielegalna migracja" i dlaczego mówienie o „nielegalnych migrantach" może być mylące i dehumanizujące. Wyjaśnimy, czy „nielegalna migracja" dotyczy wyłącznie przekraczania granicy bez wymaganych dokumentów.Opowiemy też, jakie przepisy krajowe, unijne i międzynarodowe obowiązują Polskę w zakresie ochrony międzynarodowej, która jest szerszym pojęciem niż azyl.Rozbroimy mity, wyjaśniając, na a czym polega unijny Pakt Migracyjny, który prawica w Polsce i Europie przedstawia jako zagrożenie, i dlaczego – wbrew tym narracjom – pakt nie narzuca obowiązkowej relokacji na poziomie samorządów. Doprecyzujemy, jakie nowe procedury wprowadza Pakt – m.in. przyspieszoną procedurę graniczną – i co oznacza „system solidarności”, który ma ułatwić współpracę między państwami UE.W rozmowie pojawia się również ważny wątek tzw. systemu dublińskiego – czyli mechanizmu, który określa, które państwo UE odpowiada za rozpatrzenie konkretnego wniosku o azyl. W Polsce często mówi się o odsyłaniu migrantów z Niemiec, ale czy Polska naprawdę jest poszkodowana w tym systemie? A może to właśnie kraje takie jak Włochy, Grecja czy Hiszpania najbardziej odczuwają jego konsekwencje?W podkaście odnosimy się też do wydarzeń z ostatnich miesięcy:W maju przywódcy dziewięciu państw UE – w tym Polski – wystosowali list do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, zarzucając, że orzecznictwo ETPCz ogranicza państwom możliwość deportacji cudzoziemców, którzy popełnili przestępstwo na terenie Unii. Czy to rzeczywiście tak działa?Rząd Donalda Tuska zawiesił prawo do azylu na granicy polsko-białoruskiej – czy to legalne? Jakie mogą być konsekwencje tego działania wobec zobowiązań Polski wynikających z prawa unijnego, Rady Europy i prawa ONZ?Na koniec przyglądamy się danym. ZUS opublikował aktualne informacje o liczbie cudzoziemców pracujących legalnie w Polsce. To już setki tysięcy osób, pracowników budujących polską gospodarkę. Jak w tym świetle powinna wyglądać polityka integracji i polityka migracyjna Polski, i jak ją możemy budować mądrzejsi o doświadczenia europejskich krajów z długą historią imigracji?
Annę Brzezińską znają dobrze fanki i fani fantastyki, bo jest uznaną autorką tejże, trzykrotną laureatką Nagrody im. Janusza Zajdla. Od pewnego czasu z sukcesem prowadzi również swój autorski profil na Facebooku, gdzie zgromadziła już 10 tysięcy obserwujących.Bo Brzezińska, mediewistka z wykształcenia i z zamiłowania, pisze o średniowieczu w sposób fantastyczny - w tym drugim sensie tego słowa, oznaczającym „znakomity, rewelacyjny, kapitalny” (za Słownikiem Języka Polskiego).„Pasjonują mnie losy osób spoza »wielkiej historii«, czyli nie tylko królowych, nie tylko rycerzy, takich zwykłych ludzi podobnych do nas. Ich jest stosunkowo trudno wychwycić w podręczniku szkolnym” – mówi moja gościni.I są to historie niezwykłe, jak ta, o której rozmawiamy dłużej - pewnej Eleny, która stała się Eleno. Dziecka czarnoskórej niewolnicy, napiętnowanego na policzkach, które w XVI-wiecznej Hiszpanii (bo opowieści Anny Brzezińskiej czasem zahaczają też o początek ery nowożytnej) wyrąbała sobie własną ścieżkę. Wyboistą, bo obejmowała ona przemianę z kobiety w mężczyznę (w tej historii ważną rolę gra pojawiający się i znikający penis), z dziecka niewolnicy we wziętego medyka, wreszcie proces za udawanie mężczyzny i używanie magii, by zwieść medycznych ekspertów.Skąd bierze się materiały do takich opowieści, które są pełne tak niezwykłych zwrotów akcji, że trudno byłoby je wymyślić?„To nie zawsze jest proces karny, czasami to są na przykład sądy kościelne zajmujące się, tłumacząc na współczesne, prawem rodzinnym. Ale oczywiście to sprawia, że obraz jest zniekształcony – to tak jakbyśmy próbowali nasze życie, twoje i moje, zrekonstruować na podstawie dokumentów sądowych.I to też staram się zaznaczać, że jest w tym jakaś straszliwa niesprawiedliwość: widzimy pewne osoby, na przykład należące do współczesnych mniejszości w przeszłości, praktycznie wyłącznie wtedy, kiedy wchodzą w konflikt z prawem” - mówi Anna Brzezińska.Ta opowieść o Eleno/Elenie jest jedną z wielu, która pokazuje życie ludzi niewpisujących się w obowiązujące normy. Ale my w XXI wieku możemy się zdziwić, bo kilkaset lat temu pod pewnymi względami panowała większa tolerancja dla „inności” niż dzisiaj. Choćby dlatego, że czytano Arystotelesa, który twierdził, że kobieta jest mężczyzną wywróconym na nice i ma dokładnie te same organy płciowe.Rozmawiamy też o najsłynniejszym romansie średniowiecza - Heloizy i Abelarda, o decyzji brzemiennej Heloizy, by nie zmuszać swojego kochanka do małżeństwa, co oznaczałoby dla niego odejście ze stanu duchownego i przekreślenie kariery naukowej. I o brutalnej zemście wuja Heloizy – kastracji, która i tak tę karierę przekreśliła.Na koniec pytam o to, jak zmienił się status kobiety w czasach nowożytnych w porównaniu do średniowiecza. Anna Brzezińska wylicza trzy czynniki zmiany: praca oddziela się od domu, więc zmienia się rola rodziny, w której każdy miał swoje zadania; postępuje genderyzacja przestrzeni publicznej, a państwo w coraz większym stopniu kontroluje obywateli. Nietrudno zgadnąć, że sytuacja kobiet się pogarsza. Trudno też się dziwić, że moja rozmówczyni denerwuje się, kiedy ktoś używa terminu średniowiecze na określenia zacofania.
„Awans Radosława Sikorskiego na wicepremiera ma kilka istotnych znaczeń. Może chodzić o wzmocnienie jego pozycji wewnątrz samej Platformy Obywatelskiej. Co więcej, w porównaniu z Rafałem Trzaskowskim, bywa postrzegany jako polityk bardziej konserwatywny – ideowoa bliższy centrum i prawicowej części elektoratu. W tym kontekście wybór Sikorskiego na jednego z kluczowych polityków mających kontakt z Pałacem Prezydenckim wydaje się uzasadniony" - mówi dr hab. Ewa Marciniak, politolożka i wykładowczyni na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, a także szefowa Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS).Marciniak dodaje, że „trudno mówić o głębokim porozumieniu", ale wspólne punkty odniesienia – choćby ideowe – „mogą ułatwiać komunikację między wicepremierem a nowym prezydentem".Czy to zapowiedź większej zmiany? Czy Donald Tusk, awansując Sikorskiego na wicepremiera, testuje go i widzi w nim swojego następcę?W tym odcinku omawiamy również inne zmiany, jak choćby na stanowisku ministra sprawiedliwości, odejście Adama Bodnara i nominacja krakowskiego sędziego Waldemara Żurka, który w czasach PiS walczył z upolitycznianiem sądownictwa i doznał prześladowań. Cytujemy kanał „Orientuj się" skierowany do młodych na Instagramie i pytamy: „Co takiego w sobie ma sędzia Żurek, czego nie ma Adam Bodnar?".Analizujemy też, jakie cele może realizować nowy rząd, kto zyskał, a kto stracił i czy koalicja przygotowuje się już do wyborów w 2027 roku.O czym jeszcze rozmawiamy?Trzy kobiety, ministry – Adrianna Porowska, Katarzyna Kotula, Marzena Okła-Drewnowicz zostały odwołane z funkcji szefowych resortów, ale otrzymały nowe funkcje – będą sekretarzyniami stanu w KPRM. Czy w takim razie tematy związane z równością, polityką senioralną i społeczeństwem obywatelskim nie są już potrzebne?Czy na tej rekonstrukcji najwięcej ugrała Lewica? Mają swojego wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego, silne ministerstwo pracy i polityki społecznej z Agnieszką Dziemianowicz-Bąk na czele, a w listopadzie — zgodnie z umową koalicyjną — funkcję marszałka Sejmu obejmie Włodzimierz Czarzasty. Polska 2050 nie ma wicepremiera, i straci marszałka.Jaka przyszłość czeka Szymona Hołownię?--Jeśli wy, słuchacze i czytelniczki macie jakieś pomysły, tematy, przemyślenia, z którymi chcielibyście się podzielić, to zapraszam do kontaktu!natalia.sawka@oko.pressIG: nataliasawka_
Moi rozmówcy bardzo często mówią o Fukushimie. Awaria elektrowni jądrowej w Japonii w 2011 roku, po uderzeniu tsunami w wybrzeże, była punktem zwrotnym dla ruchu antyatomowego. W Niemczech wydarzenie to podgrzało emocje i spowodowało ostry antyatomowy zwrot nawet wśród tych, którzy do tej pory dopuszczali przedłużanie użytkowania elektrowni jądrowych. O to, dlaczego akurat Niemcy zareagowali na wydarzenia w Japonii tak mocno, zapytaliśmy Kiyo Dörrer, dziennikarkę Deutsche Welle, kierującą redakcją Planet A. To autorka wielu materiałów filmowych pokazujących postęp transformacji energetycznej w Niemczech i całej Europie. “Prawdopodobnie wynika to z całej historii protestów przeciwko energii jądrowej. Czarnobyl rzeczywiście był ważnym wydarzeniem, również dlatego, że opad radioaktywny dotarł do wielu krajów Europy, w tym oczywiście i do nas. Moi wujkowie nadal mówią o tym, że nie jedli grzybów albo że można było spożywać tylko konserwy wyprodukowane przed awarią w Czarnobylu” - mówi nam dziennikarka. “Wróciłabym też do historii niemieckiego ruchu oporu przeciwko energii atomowej. On był pod wieloma względami niezwykle skuteczny od samego początku, od lat 70.”.Kiyo Dörrer przekonuje, że dalsza dyskusja o powrocie do atomu w Niemczech nie ma większego sensu. Decyzja o porzuceniu elektrowni jądrowych zapadła ponad dwie dekady temu, trudno byłoby zawrócić z tej drogi - szczególnie że wyłączenie atomu nie spowodowało gwałtownego wzrostu zużycia węgla. 
Nastawienie Niemców do energetyki jądrowej w ostatnich latach nieco się zmieniło, ale nadal niewielu chciałoby czynnie zabiegać o powrót do atomu w energetyce. Jak wygląda niemiecki ruch proatomowy?Większość Niemców dopuszcza powrót do energii jądrowej — wynika z badań opinii społecznej z ostatnich miesięcy. Zwolennicy mają kilkuprocentową przewagę. W ostatnim sondażu cytowanym przez „Bild” 55 proc. respondentów wypowiedziało się za korzystaniem z elektrowni jądrowych.Dlaczego więc nic się nie zmienia, a elektrownie jądrowe są likwidowane? Rozmawiamy o tym z działaczem proatomowych organizacji, Markusem Neuschaferem. To berlińczyk, działający w inicjatywach Nuklearia i WePlanet. Oba ruchy opowiadają się za energetyką jądrową.“Wierzę w myślenie systemowe, więc stwierdziłem, że porównam wydajność panelu słonecznego, koszt wielu paneli słonecznych z kosztem i wydajnością jednej elektrowni jądrowej. No i oczywiście panele słoneczne wychodzą taniej. Ale kiedy uwzględni się koszty systemowe, takie jakkonieczność posiadania zdecentralizowanego systemu sieciowego elektrowni w wielu miejscachoraz wszystko, czego trzeba, aby umożliwić kontrolę tego systemu, aby energia była dostarczona tam, gdzie jest potrzebna w danym momencie,do tego dochodzą elektrownie rezerwowe,otrzymujemy bardzo złożony i bardzo drogi system” – przekonuje Neuschafer.Aktywista zdaje sobie jednak sprawę z tego, że szanse na powrót do atomu są w Niemczech niewielkie. Jak mówi, potrzebny byłby silny bodziec, jak blackout po awarii systemu energetycznego — podobny do tego, z którym mieliśmy do czynienia w Hiszpanii. Jak dodaje, przeciwnicy atomu często przesadzają z oceną ryzyka, które towarzyszy energetyce jądrowej.
loading
Comments (1)

Paulina Gawlik

Super podcast, czekam na więcej

Aug 2nd
Reply
loading