Liczymy na pomoc prezydenta i dotrzymanie obietnic przez rząd, jednak wiemy, że w każdej chwili możemy zostać oszukani - mówi prezes Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych Daniel Chmielewski.
Pięciogodzinne rozmowy Wang Yi w Moskwie, wizyta amerykańskiego negocjatora i Macron lądujący w Pekinie. Chiny nie ukrywają, że chcą współtworzyć nowy porządek świata.Szef chińskiej dyplomacji Wang Yi spędził dwa dni w Moskwie. Spotkał się z sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Siergiejem Szojgu oraz szefem MSZ Siergiejem Ławrowem, a każde z tych spotkań trwało ponad pięć godzin.Jak relacjonuje Andrzej Zawadzki-Liang ze Studia Szanghaj, w oficjalnych komunikatach podkreślono dalsze „zacieśnianie strategicznych powiązań” i „koordynację działań na rzecz globalnego porządku”. Rosja potwierdziła pełne poparcie dla polityki „jednych Chin” – w sprawie Tajwanu, Tybetu, Sinciangu i Hongkongu.Japonia, Ukraina i USAIstotnym wątkiem była także Japonia. Pekin i Moskwa zapowiadają „przeciwdziałanie odrodzeniu faszyzmu i japońskiego militaryzmu”, wyraźnie zaostrzając ton wobec Tokio.Rozmawiano również o wojnie na Ukrainie. Rosja chwali Chiny za „obiektywne i bezstronne stanowisko”, Pekin zaś podkreśla, że każdy plan pokojowy musi brać pod uwagę interesy Moskwy i opierać się na kompromisie.Symboliczny był termin wizyty amerykańskiego wysłannika ds. rozmów pokojowych, Jareda Kushnera, który pojawił się w Moskwie tuż po Wang Yi.To wygląda tak, jakby Chiny ustawiały scenę, a Amerykanie wchodzili na nią chwilę później– komentuje Zawadzki-Liang. Chińscy eksperci twierdzą jednak, że Pekin nie chce być formalnym mediatorem, raczej „sterować z tylnego siedzenia”, uzgadniając wszystko z Rosją.Macron w ChinachRównolegle do Chin leci Emmanuel Macron, w chińskich mediach przedstawiany wręcz jako „wysłannik Unii Europejskiej”. Pierwszego dnia w programie ma wizytę na Placu Tiananmen i w Zakazanym Mieście, następnego – rozmowy z Xi Jinpingiem i premierem Li Qiangiem.Francuski prezydent przywozi ze sobą delegację kilkudziesięciu szefów największych firm. Spodziewane są nowe kontrakty – m.in. w lotnictwie – ale w tle są ostre spory handlowe: unijne cła na chińskie samochody elektryczne oraz chińskie cła odwetowe na francuskie koniaki.Unia mówi o „uniezależnianiu się” od Chin, ale realnie nie ma na to szans w perspektywie 5–10 lat. Macron będzie próbował przynajmniej obniżyć temperaturę sporu– ocenia Zawadzki-Liang.Pandy na deserWizyta zakończy się w Chengdu, gdzie Macron chce odnowić umowę na wypożyczenie pand do Francji.Pandy są tu najbardziej pewnym punktem programu. Twarde rozmowy gospodarcze i geopolityczne dużo trudniej będzie zamknąć sukcesem– podsumowuje gospodarz Studia Szanghaj.
Zakaz hodowli futerkowej to niekonstytucyjna aberracja i uleganie szantażowi UE – mówi w Radiu Wnet Krzysztof Bosak, ostrzegając, że na futerkach się nie skończy.Zakaz hodowli zwierząt na futra, podpisany przez prezydenta Karola Nawrockiego, to – zdaniem Krzysztofa Bosaka – „głęboka aberracja” i przykład niszczenia dochodowej gałęzi gospodarki pod presją unijną i lobbingu organizacji antyhodowlanych. Wicemarszałek Sejmu ostrzega, że na futerkach się nie skończy – następne będą drób, bydło i trzoda.
W Radiu Wnet Basia Pospieszalska opowiada o swojej najnowszej płycie Pieśni Adwentowe, nagranej w duecie z Michałem Bąkiem. To trzecia wspólna płyta artystów, którzy od lat zajmują się przywracaniem pamięci o tradycyjnych pieśni katolickich. Jak mówi Basia, wybór padł na adwent, bo „pieśni adwentowe są takie bardzo niedocenione i jakoś gdzieś może zapomniane czy przygłuszone”.W rozmowie artystka tłumaczy, że pieśni adwentowe – podobnie jak sam adwent – dzielą się na dwa typy: „Jedne dotyczą paruzji, czyli ostatecznego przyjścia Pana… A później zaczyna się okres, który przygotowuje nas już do przyjścia małego Pana Jezusa. I te pieśni są bardziej intymne, czułe.”Na płycie znalazło się dziesięć utworów. Część z nich jest znana, lecz wiele pozostaje niemal nieobecnych w powszechnym śpiewie. Basia Pospieszalska przyznaje: „Sami poznawaliśmy te pieśni przy nagrywaniu tej płyty i chcieliśmy też odkryć starsze hymny”, jak chociażby XIV-wieczne „Zdrowaś bądź Maryja”.Artystka opowiada również, jak słuchać tych pieśni w czasie, który dziś bywa pełen pośpiechu: „Warto ich słuchać w adwencie, żeby mieć okazję do zatrzymania się przy tych treściach… Nawet w samochodzie, kontemplacyjnie.”Jednym z jej ulubionych utworów stała się „Gwiazdo Morza Głębokiego”: „Nagrywaliśmy ją jako ostatnią… i przypadkiem powstał zupełnie nowy aranż, który pokazał mi jej niesamowitą czułość i subtelność.”Płytę można kupić na stronie piesni.art. A jak długo wolno śpiewać pieśni adwentowe? „Do Wigilii, nawet do porannych rorat. Ale gdy zabłyśnie pierwsza gwiazdka — wtedy już śpiewamy kolędy.”
Bogdanka ze stratą, dziura budżetowa 300 mld, kryzys w służbie zdrowia. Czarnek wylicza w Radiu Wnet porażki rządu Tuska i zapewnia: „Na prawicy nie ma wojny, jest konkurencja”.Były minister edukacji i nauki, poseł PiS prof. Przemysław Czarnek, zaczął wywiad w Radiu Wnet opisem dramatycznej sytuacji w kopalni Bogdanka. Jak mówi, nastroje na Lubelszczyźnie są fatalne.To, co jest udziałem górników Bogdanki, którzy będą mieli jutro najsmutniejszą Barbórkę od wielu, wielu lat, to kompletny brak rozmów zarządu ze związkowcami– podkreśla.Czarnek wylicza dane: 134 mln zł straty operacyjnej, dwukrotnie mniejsze przychody przy niezmienionym poziomie wydobycia, plany zwolnienia 4 tys. z 5 tys. pracowników i rezygnację z możliwości pracy kopalni do 2050 r.Zapotrzebowanie na węgiel wcale nie spada, bo polska energetyka opiera się na węglu i opierać się będzie. A mimo to kopalnia, która miała 700 mln zysku, dziś przynosi stratę– wskazuje.Jego zdaniem skala problemu jest tak duża, że „to zagadka dla służb”, które powinny zbadać, dlaczego przy stałym wydobyciu przychody spadły niemal o połowę.Atak na „zieloną energię”: „bzdura i oszustwo”Czarnek ostro uderza też w politykę klimatyczną i energetyczną obecnego rządu i Unii Europejskiej. Twierdzi, że odnawialne źródła energii są dokładanym kosztem i nie obniżają rachunków.Cała ta bzdura i oszustwo odnawialnych źródeł energii tylko i wyłącznie powoduje podrożenie prądu u Polaków– mówi.Ten prąd drożeje najszybciej w Unii Europejskiej, jest już najdroższy zaraz po Danii. I to jest niebywały skandal.Według polityka PiS wiatraki i farmy fotowoltaiczne mają pierwszeństwo w dostępie do sieci, blokując miejsce dla tradycyjnych elektrowni, które mimo wszystko muszą pracować cały czas.Każde odnawialne źródło energii tak naprawdę jest dodatkiem w kosztach do tego, co i tak musimy utrzymać– ocenia.Za źródło problemu uważa „uleganie lewicowej ideologii, antyludzkiej i aspołecznej”, wspieranej przez silne grupy interesu.Orban, Kreml i gest prezydenta NawrockiegoCzarnek odniósł się także do decyzji prezydenta Karola Nawrockiego, który odwołał dwustronne spotkanie z Viktorem Orbánem przy okazji szczytu V4. Uzasadnienie Pałacu Prezydenckiego wiązało tę decyzję z niedawną wizytą szefa węgierskiego rządu w Moskwie.Pan prezydent Karol Nawrocki jest osobą ściganą przez Federację Rosyjską Putina za demontaż pomników Armii Czerwonej. Chce dać do zrozumienia naszemu przyjacielowi Wiktorowi Orbanowi, że wizyta face to face z Putinem kilka dni przed spotkaniem z osobą ściganą przez Rosję nie powinna mieć miejsca– tłumaczy Czarnek.Przyznaje, że decyzja „jest kontrowersyjna”, ale wynika z realnej różnicy podejścia do Kremla po 24 lutego 2022 r.Jednocześnie zapewnia, że strategiczna współpraca z Budapesztem trwa.Węgry pozostają naszym ogromnym sojusznikiem w walce o normalność Europy. Tu się nic nie zmienia– zapewnia, przywołując własne projekty naukowe realizowane z węgierskimi partnerami.Weto do „ustawy łańcuchowej” – tak; futerka – niePoseł PiS pochwalił prezydenta za weto wobec tzw. ustawy łańcuchowej, która – jak twierdzi – mogła zwiększyć ryzyko niebezpiecznych ataków psów.Wyszedł naprzeciw oczekiwaniom ogromnej części społeczeństwa, która nie chce narazić siebie i swoich dzieci na niebezpieczeństwo– mówi.Inaczej ocenia brak weta do ustawy likwidującej hodowlę zwierząt futerkowych w Polsce. Uznaje ją za szkodliwą gospodarczo i wątpliwą konstytucyjnie, choć przyznaje, że prezydent działał na wniosek samych hodowców, liczących na gwarancje odszkodowań i możliwość przeniesienia produkcji za granicę.Jestem przekonany, że ta ustawa jest niekonstytucyjna. Podpowiadałbym skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego– mówi.Będziemy z naszych kieszeni płacić za likwidację branży, która i tak odrodzi się poza Polską.„Bankructwo NFZ” i dziura 300 mldW części poświęconej ochronie zdrowia Czarnek mówi wprost o „bankructwie NFZ” i zarzuca rządowi Tuska, że jego jedyną strategią jest ograniczanie świadczeń i „zrzucanie wszystkiego na samorządy”.U nich strategią jest ograniczenie świadczeń, niepłacenie za nadwykonania, dyskusja o likwidacji 30 proc. szpitali, ograniczanie refundacji leków 65+– wylicza.Recepty na wyjście z kryzysu upatruje w zmianie polityki finansowej państwa i pobudzaniu przedsiębiorczości.Jak nie ma pieniędzy w budżecie państwa, w tym w NFZ, to święty Boże nie pomoże . Trzeba wrócić do normalnej polityki finansowej, a nie do dziury budżetowej 300 mld zł.Ostro porównuje własne rządy z obecną ekipą:My podnieśliśmy dochody budżetowe z 290 do ponad 600 mld zł w osiem lat. Oni rządzą dwa lata i przy dobrej koniunkturze dochody urosły o 40 mld. To jest pytanie: dlaczego?Dywersja na kolei i „paraliż służb”Czarnek wraca też do niedawnego aktu dywersji na linii Warszawa–Lublin, przypisywanego grupie działającej na zlecenie Rosji. Najostrzejsze słowa kieruje jednak nie pod adresem funkcjonariuszy, lecz ich przełożonych.Nie mamy pretensji do zwykłych funkcjonariuszy CBA, ABW, policji, straży granicznej. Mamy pretensje do tych, którzy nadzorują służby i paraliżują ich pracę– mówi, wskazując na ministrów Tomasza Siemoniaka i Marcina Kierwińskiego.Przypomina, że główny podejrzany był wcześniej skazany na Ukrainie za dywersję na rzecz GRU.Jeżeli służby nie są w stanie zatrzymać na granicy człowieka, którego Ukraina skazała za akty dywersji i współpracę z rosyjskim wywiadem, to znaczy, że koordynacja służb nie istnieje– ocenia.Dopóki Kierwiński, Siemoniak i Tusk będą zawiadywać państwem, wszyscy możemy czuć ogromne niebezpieczeństwo– dodaje.PiS i Konfederacja: konkurencja, ale bez „wojny”Na koniec Czarnek odniósł się do relacji PiS–Konfederacja. Zapewnia, że mimo ostrych spięć w mediach społecznościowych „wojny na prawicy nie ma”.Partia Prawo i Sprawiedliwość jest ogromną partią. W tak wielkiej rodzinie są spory – to oczywiste. Ale żadnego rozłamu nie ma– podkreśla.Z sympatią mówi o rozmowach z sympatykami Konfederacji na spotkaniach w terenie i chwali „rzeczową dyskusję”.Pytany o możliwą wspólną koalicję po wyborach, odpowiada ostrożnie:Dziś jesteśmy konkurentami i będziemy nimi do wyborów. Co będzie później, pokaże wynik. Oby była możliwość współpracy na prawicy, która da rząd prawicowy, a nie kolejny rząd Tuska– podsumowuje.
Michał Gramatyka broni Donalda Tuska po słowach o reparacjach, zarzuca prawicy „ohydną manipulację” i mówi wprost: na reparacje nie ma szans, ale możliwe są inne formy zadośćuczynienia.Wiceminister cyfryzacji i poseł Polski 2050 Michał Gramatyka w rozmowie w Radiu Wnet bronił Donalda Tuska po jego głośnej wypowiedzi o reparacjach w Berlinie. Zarzucił prawicy „ohydną manipulację”, wyjaśnił, jak rozumie słowa premiera, i stwierdził wprost: na reparacje wojenne Polska nie ma dziś szans – ale możliwe są inne formy zadośćuczynienia. Odniósł się też do relacji z Niemcami, wewnętrznych wyborów w Polsce 2050.Tusk o zadośćuczynieniuGramatyka odniósł się do słów prezydenta Karola Nawrockiego, który skrytykował wypowiedź Donalda Tuska w Berlinie i zaapelował, by premier przeprosił Polaków.Poseł Polski 2050 uznał taką interpretację za świadome zniekształcenie przekazu:To nie jest wyraz niezrozumienia, to jest wyraz ohydnej manipulacji, której dokonują środowiska prawicowe, wyrywając słowa pana premiera Tuska z kontekstu i podając je jako chęć, żebyśmy my płacili ofiarom Niemców.
Aleksandra Fedorska ujawnia, jak Berlin ocenia rozmowy z rządem Tuska: partner niekonkretny, niedecyzyjny, a o planowanym porozumieniu obronnym Polacy dowiadują się z ARD i X.Aleksandra Fedorska, redaktor naczelna Radio Debata i publicystka, komentuje doniesienia o planowanym polsko-niemieckim porozumieniu obronnym oraz ocenę wizyty Donalda Tuska w Berlinie z perspektywy niemieckiej.„Dowiadujemy się z X i WhatsAppa, nie od własnych rządów”Informacja o planowanym na przyszły rok polsko-niemieckim porozumieniu obronnym pojawiła się najpierw… w niemieckiej telewizji publicznej ARD, a później na profilach w mediach społecznościowych.To jest niezadowalające, że takie informacje dostajemy szybko gdzieś na jakichś kontach na X, czy nawet – jak w przypadku Borisa Pistoriusa – na WhatsAppie, a nie jest to konsultowane z nami– mówi Fedorska.
Papież Leon XIV opuścił Bejrut, ale w samolocie do Rzymu mówił jeszcze o Gazie, Libanie, Ukrainie i Wenezueli. Murkociński: słowem kluczem tej wizyty pozostaje „pokój”.Mikołaj Murkociński, korespondent Radia Wnet, po kilku dniach relacjonowania pielgrzymki papieża Leona XIV w Bejrucie, tym razem łączy się z Byblos – jednym z najstarszych miast świata. Z Libanu podsumowuje zarówno samą wizytę Ojca Świętego, jak i jego konferencję prasową na pokładzie samolotu do Rzymu.Z ulicy w Byblos: zwykły kadr z niezwykłego krajuKorespondent podkreśla, że Liban to kraj piękny, ale tym razem zamiast ruin czy kościołów pokazuje zwykłą ulicę w Byblos.Dzisiaj witam się z państwem z ulicy w Byblos. Zawsze analizujemy, co najciekawszego można pokazać w tym Libanie, bo to kraj bardzo piękny. Pomyślałem, że dziś będzie zwykła ulica, ale nie w starym Byblos– mówi Murkociński.Przypomina, że nieco dalej w dół znajdują się ruiny fenickie, zamek krzyżowców i stare miasto, które w dzień zachwyca zabytkami, a nocą staje się centrum nocnego życia Libanu.Papież odleciał, ale wizyta „trwała” aż do samolotuWczoraj około 13:48 czasu lokalnego Leon XIV opuścił Liban po Mszy w centrum Bejrutu i ceremonii pożegnania na lotnisku. To jednak nie był koniec jego przesłania z Bliskiego Wschodu.Na pokładzie samolotu do Rzymu papież udzielił drugiej w swoim pontyfikacie konferencji prasowej w przestworzach.Osiemdziesięciu jeden dziennikarzy podróżowało z Ojcem Świętym i to właśnie na ich pytania odpowiadał. Pytania były bardzo ciekawe, odpowiedzi również– relacjonuje Murkociński.Przypomina, że podczas samej wizyty papież konsekwentnie unikał słów i gestów, które mogłyby zaognić sytuację polityczną w regionie – zarówno w Libanie, jak i wcześniej w Turcji. Przykładem jest mówienie o „tragedii narodu ormiańskiego” bez użycia słowa „ludobójstwo”.Zakulisowe kontakty i dwa państwa jako jedyna droga do pokojuNa pokładzie samolotu Leon XIV był bardziej otwarty. Ujawnił, że utrzymuje kontakty zarówno z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, jak i administracją amerykańską. Pytano go wprost, czy jako papież Amerykanin korzysta z sieci kontaktów w USA, by wpływać na proces pokojowy.Murkociński relacjonuje:Papież przyznał, że te kontakty utrzymuje, i odniósł się do sytuacji w Strefie Gazy oraz na południu Libanu, gdzie bombardowania izraelskie wciąż trwają, mimo formalnego rozejmu.Ojciec Święty mówił także o Wenezueli, gdzie narastają napięcia między USA a reżimem Maduro, oraz o Ukrainie. Jednak dla Bliskiego Wschodu kluczowe było potwierdzenie stanowiska Stolicy Apostolskiej w sprawie przyszłości Izraela i Palestyny.Stolica Apostolska nadal uważa, że rozwiązanie dwupaństwowe – państwo izraelskie i państwo palestyńskie – jest najlepszą i jedyną drogą do długotrwałego pokoju– streszcza słowa papieża korespondent.Liban jako laboratorium koegzystencji religiiNa zakończenie wizyty papież Leon XIV podkreślił symboliczny wymiar Libanu jako miejsca spotkania wielu religii i obrządków.Przed prezydentem Josephem Aounem papież powiedział, że nie jest mu łatwo opuszczać Liban i że łączy się z tymi regionami, do których nie mógł się udać, przede wszystkim z południowym Libanem– przypomina Murkociński.Leon XIV wspominał swoje spotkania w Bkerke (z młodymi) oraz w Harissie (z duchowieństwem i osobami konsekrowanymi). W przesłaniu końcowym mocno wybrzmiała myśl, że przyszłość kraju zależy od pokojowej koegzystencji między wszystkimi wyznaniami.Liban to miejsce, w którym wszystkie religie się spotykają. Jedyne, co może zagwarantować jego przyszłość, to pokojowa koegzystencja– mówił papież.Mikołaj Murkociński podsumowuje:Myślę, że słowo „pokój” jest najlepszym słowem, aby streścić całą wizytę papieża Leona XIV w Libanie.Zapowiada też kolejne relacje z Libanu w popołudniowym paśmie Radia Wnet.
W najnowszym wydaniu Klubu Przyjaciół Metali Ziem Rzadkich w Radiu Wnet zabrakło Krzysztofa Skowrońskiego (relacjonuje z Libanu pielgrzymkę papieża Leona XIV) ale nie zabrakło mocnych diagnoz. Szczepan Ruman poprowadził rozmowę z byłym szefem Agencji Wywiadu płk. Piotrem Krawczykiem, byłym ministrem rozwoju Piotrem Nowakiem oraz Tomaszem Zdzikotem, byłym prezesem KGHM i Poczty Polskiej.Punktem wyjścia był „kluczowy tydzień” dla Ukrainy – tydzień, w którym z jednej strony przyspieszają rozmowy o zamrożeniu wojny, z drugiej pojawiają się sygnały rosnącego dystansu między USA a Europą. Ruman przypomniał wypowiedź niemieckiego generała, który stwierdził, że Niemcy są „odcięte” od wcześniejszej, niemal stałej komunikacji z Amerykanami.Płk Piotr Krawczyk tonuje słowo „pokój” i pokazuje, co stoi za kulisami tych napięć.To jest rzeczywiście tydzień ważny, aczkolwiek o każdym poprzednim i pewnie każdym następnym będzie można powiedzieć, że jest kluczowy, bo sytuacja rzeczywiście jest dynamiczna i bardzo dużo się dzieje. Natomiast ja bym te słowa pana generała raczej odczytywał w kontekście takim, że rzeczywiście narasta pewna niepewność pomiędzy sojusznikami, Amerykanami i Europejczykami, co do tego w jaki sposób ten pokój wokół Ukrainy, pokój, nie mówmy słowa pokój, bo to jest nieadekwatne, zamrożenie konfliktu się ukształtuje– zaznaczył.Amerykański „gambit” na 210 miliardach i surowcachByły szef AW zwraca uwagę, że za sporem o komunikację kryje się bardzo konkretny konflikt interesów – pieniądze i dostęp do aktywów. Krawczyk przypomniał „28 punktów” planu, w którym zapisano sposób wykorzystania zamrożonych rosyjskich środków.Na przykład te 28 oryginalnych punktów jasno pokazywało, że na tym zamrożeniu zarobią albo Amerykanie, albo właśnie Europejczycy. (…) Od wielu, wielu miesięcy Europejczycy negocjują na temat wykorzystania tych środków do przekazania ich Ukrainie, przy czym to jest hamletyzowanie. Z jednej strony Europejczycy mówią, że chcą te środki wykorzystać na rzecz wsparcia Ukrainy, a z drugiej strony Belgia mówi: ok, wykorzystamy je, tylko wszyscy solidarnie musicie potwierdzić, że gdyby Rosjanie przystąpili do jakichś działań prawnych wymierzonych w nas, to musicie nam zadeklarować, że będziecie solidarnie za to odpowiadać. No i wtedy Europejczycy mówią, że już niekoniecznie– opisuje.Płk Piotr Krawczyk tłumaczy, że Stany Zjednoczone podeszły do kwestii zamrożonych rosyjskich aktywów znacznie odważniej niż Europejczycy. W tzw. 28 punktach jasno zapisano, co miałoby stać się z kwotą 210 mld euro ulokowanych w Euroclearze.Amerykański pomysł jest prosty i politycznie bardzo daleko idący: 100 mld euro miałoby zostać przeznaczone na odbudowę Ukrainy – de facto jako forma reparacji – a pozostałe 110 mld na wspólne inwestycje amerykańsko-rosyjskie, głównie w obszarze metali ziem rzadkich na północy. Na końcu dokumentu dopisano jeszcze kluczową klauzulę: zawarcie porozumienia sprawiłoby, że wszelkie roszczenia i pozwy – także dotyczące tych pieniędzy – przestałyby mieć znaczenie, jeśli tylko strony zgodzą się na układ.To, jak wskazuje Krawczyk, tworzy nie tylko linię sporu między Zachodem a Rosją, ale także ostry konflikt interesów wewnątrz samego obozu sojuszników Ukrainy. Europejskie stolice patrzą na te środki inaczej niż Waszyngton – chciałyby, by to europejskie firmy i instytucje finansowe stały się głównym wykonawcą powojennej odbudowy, a nie amerykańskie korporacje. Za tym idzie pytanie, które będzie wracać w kolejnych miesiącach: kto zapłaci za utrzymanie i dozbrojenie kilkusettysięcznej armii ukraińskiej i kto ostatecznie „skonsumuje” kontrakty odbudowy.Były szef Agencji Wywiadu rysuje też szerszy kontekst: to nie jest pojedynczy manewr, lecz element większej strategii. Od momentu, gdy władzę objął Donald Trump, Stany Zjednoczone konsekwentnie wykorzystują sektor energetyczny jako narzędzie polityki. Kolejne sankcje na rosyjskie koncerny – Rosnieft czy Łukoil – otwierają drogę do przejmowania ich aktywów w różnych częściach świata.W praktyce oznacza to, że Amerykanie stopniowo przejmują zarówno same aktywa, jak i rynki zbytu, na których wcześniej dominowała Rosja. Widać to choćby w Europie: przed wojną w latach 2017–2019 Rosja dostarczała do Unii Europejskiej średnio około 180 mld m³ gazu rocznie. Dziś, jak podkreśla Krawczyk, UE kupuje zaledwie około 10% tego wolumenu, a rosyjski surowiec sprzedawany jest z tak dużym dyskontem, że po odliczeniu kosztów wydobycia, transportu i ubezpieczenia Moskwa zarabia symboliczne kwoty – około 35–37 dolarów za baryłkę, często poniżej opłacalności.Efekt jest potrójny: Rosja traci infrastrukturę i udziały w spółkach, traci rynki, a na dodatek traci też cenę, po której sprzedaje swój surowiec. Stany Zjednoczone w tym samym czasie wzmacniają swoje wpływy – zarówno jako dostawca energii, jak i główny gracz finansowy, który dysponuje kartą 210 mld euro zamrożonych aktywów.„Nie widzę żadnego planu, żadnej strategii”. Polska poza stołem rozmówW tym szerszym układzie pojawia się pytanie: co robi Polska? Jakie ma cele, jakie karty, jaki plan na „nową rzeczywistość” po możliwym zawieszeniu broni? Były minister rozwoju Piotr Nowak odpowiada bez ogródek.Jaki my mamy plan, to możemy sobie snuć. Natomiast jeśli chodzi o konkretnie nasz rząd, to ja nie widzę żadnego planu, żadnej strategii. Mam wrażenie, że te działania są jakieś chaotyczne, nieprzemyślane– ocenia.Nowak przypomina, że wciąż nie mamy ambasadora w Waszyngtonie.Do tej pory nie mamy ambasadora w Stanach Zjednoczonych, więc nie mamy nikogo, kto by nas reprezentował tam, rozmawiał z kongresmenami, z organami władzy, dowiadywał się, co się dzieje. (…) Cała nasza polityka związana tutaj z regionem pokazuje, że nie mamy dialogu z naszymi sąsiadami, brakuje nam ustrukturyzowania– wskazuje.Zamiast strategii – mówi – mamy moralizowanie.Polityka zagraniczna jest jednym z trudniejszych elementów działań rządu. (…) Trzeba rozumieć świat, mieć sprawne służby, analizę gospodarczą, analizę interesów poszczególnych krajów i narzędzia oddziaływania. A u nas niestety elementem w polityce międzynarodowej są wartości moralne, jakaś wyższość, poczucie, że my robimy tak, jak się powinno robić. Brak zrozumienia, że w polityce zagranicznej najważniejsze są interesy, interesy, interesy, de facto pieniądze, pieniądze, pieniądze– dodaje.Przywołuje też konkretny przykład.Ostatnio pan minister Sikorski chyba 100 milionów dolarów przekazał. Ja nie wiem, czy to się odbywa na zasadzie konsultacji międzyrządowych. Z jednej strony słyszymy o cięciach środków na NFZ i szpitale, natomiast tutaj przekazujemy, nie wiadomo do czego, w zamian za co i co z tego Polska ma.„Jesteśmy w innym wagonie”. Zdzikot o negocjacjach i nowej architekturze bezpieczeństwaTomasz Zdzikot zwraca uwagę, że w chwili gdy świat przygotowuje się do politycznego rozstrzygnięcia wojny, Polska pozostaje poza głównym stołem rozmów. Jego zdaniem rząd nie ma jasnej strategii, a kraj – mimo ogromnego zaangażowania w pomoc Ukrainie – „nie wszedł do wagonu, w którym dziś jadą najważniejsi gracze”.Po pierwsze nie wiemy, jaką strategię ma nasz kraj, a po drugie w tych wielkich procesach, które dzieją się na naszych oczach, my jesteśmy trochę przy innym stoliku, w innym wagonie. (…) Chyba przegapiliśmy moment, w którym cała opinia publiczna na świecie jest przygotowywana do tego, że jakieś porozumienie musi być zawarte– ocenia.Odwołując się do głośnego tekstu byłego szefa ukraińskiej armii Walerija Załużnego, Zdzikot podkreśla, że Ukraina już dziś ustawia się do roli państwa, które po ewentualny...
Były oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego, płk Mariusz Kozłowski, mówi w Popołudniu Radia Wnet, że polityczny spór o służby między premierem a prezydentem nie jest wyłącznie wewnętrzną walką o wpływy.Moim zdaniem jest to świetnie prowadzona operacja psychologiczna przez wywiad rosyjski – jak budować narrację– podkreśla.Według niego to, co dziś obserwujemy, to celowe podgrzewanie konfliktu, w którym rząd próbuje ograniczyć prerogatywy prezydenta.Mamy do czynienia z podgrzewaniem temperatury sporu ze strony premiera po to, żeby ograniczać bądź wyeliminować prerogatywy prezydenta. Chodzi o to, żeby strażnik bezpieczeństwa przestał nim być a został po prostu aktorem odgrywającym rolę, która jest reżyserowana z tak zwanego małego pałacu– ocenia.Kozłowski mocno akcentuje, że prezydent ma pełne prawo oczekiwać spotkania z szefami służb.Żadna analiza, prognoza, notatka, pismo nie odpowie na pytanie tak, jak to, kiedy usiądziemy razem do stołu i padnie pytanie: a co będzie, jeśli? Tego nie da się zamknąć w korespondencji– zaznacza ekspert. I ostrzega:„Cena, którą zapłaci państwo polskie za tę sytuację, może być liczona w miliardach złotych albo w życiu ludzkim. Na szali stoi zdrowie i życie naszych obywateli. A szefowie służb są zobowiązani do współdziałania z panem prezydentem.”Dywersja pod Dęblinem: „Potężny cios w kontrwywiad polski”Druga część rozmowy dotyczyła sabotażu na linii kolejowej pod Dęblinem. Kozłowski podkreśla, że cała operacja była zaplanowana profesjonalnie, a jej wymowa jest uderzająca.W języku służb jest to potężny cios w kontrwywiad polski, potężny cios w każdego, kto zajmuje się bezpieczeństwem kraju– stwierdza.Przypomina, że dywersanci – obywatele Ukrainy działający na rzecz Rosji – wjechali do Polski na własnych dokumentach, mimo że jeden z nich miał na Ukrainie wyrok za dywersję. Zauważa, że „ich dane można znaleźć w trzy minuty, łącznie ze zdjęciem”.Najbardziej niepokojące jest jednak to, że „oni to wjechali, zrobili i wyjechali. Natomiast na terenie Rzeczpospolitej istnieje jakieś aktywo bądź aktywa, które pomogły to zrealizować”.„Kontrwywiad bez obywateli jest niepotrzebnym rekwizytem”W końcowej części rozmowy płk Kozłowski ocenia skutki zamieszania wokół służb, komisji śledczych i sporów o poświadczenia bezpieczeństwa. Najmocniejsza diagnoza dotyczy utraty zaufania społecznego.Cała ta dyskusja powoduje w zwykłym obywatelu jedną rzecz – rośnie w nim brak zaufania do kontrwywiadu– mówi.Kontrwywiad wojskowy i cywilny bez obywateli stanie się niepotrzebnym rekwizytem. Bez Pegasusa sobie poradzi, bez podsłuchów sobie poradzi, ale bez rozmowy z obywatelami nie poradzi– zaznacza. Podkreśla, że współpraca z obywatelami musi być dobrowolna.
Prezydencka deklaracja, że zamierza zadbać o interesy rolników, jest zbyt słaba. Weto byłoby znacznie silniejszym sygnałem - mówi Piotr Matczuk.
W rozmowie z Radiem Wnet dr Krzysztof Rak analizował słowa premiera Donalda Tuska, który w Berlinie zadeklarował, że jeśli Niemcy nie przedstawią „jednoznacznej i szybkiej” decyzji ws. zadośćuczynień dla ofiar II wojny, Polska rozważy wypłatę świadczeń ze swoich środków.Rak przypomniał, że mowa o około 50 tysiącach żyjących ofiar, choć jeszcze półtora roku temu liczba ta wynosiła ok. 60 tys. – i z każdym rokiem maleje.Ekspert podkreślił, że Tusk wyraźnie zmienił swoje dotychczasowe stanowisko. Wcześniej dystansował się od tematu reparacji, argumentując, że Niemcy rozmów nie podejmą. Tymczasem teraz premier powtórzył kluczową tezę dotąd używaną przez PiS: że rzekome zrzeczenie się reparacji w 1953 r. nie ma mocy prawnej, bo Polska była wówczas państwem niesuwerennym.Według Raka oznacza to, że Tusk przesuwa się na pozycje rządu PiS w sprawie reparacji i zadośćuczynienia – i ocenia to pozytywnie.Mamy szansę na zadośćuczynienie tylko wtedy, jeśli sprawa przestanie być w Polsce przedmiotem sporu. Konsensus jest kluczowy– wskazuje.Dr Rak podkreślił też, że ewentualna wypłata świadczeń przez Polskę nie osłabi pozycji Warszawy wobec Berlina, przeciwnie – może stać się silnym argumentem moralnym i politycznym.Państwo polskie poczuło się do solidarności, choć nie było sprawcą. Niemcy – sprawcy – nadal nic nie robią– dodaje.Jego zdaniem taki ruch miałby nawet „efekt zawstydzenia” strony niemieckiej oraz wzmocniłby mandat Polski do dalszych roszczeń.Rak przypomniał również, że Polska i tak częściowo wypłaca dodatki dla ofiar II wojny, lecz skala pomocy jest niewystarczająca wobec ich wieku, cierpienia i sytuacji materialnej.To nasi dziadkowie i pradziadkowie. To nasz moralny obowiązek zapewnić im godną starość– zaznacza,Ocenił, że słowa Tuska to moment przełomowy – mniej zauważony w Polsce, ale znaczący dla przyszłych relacji z Niemcami.
Po wizycie papieża Leona XIV w bejruckim porcie dziennikarze Radia Wnet – Krzysztof Skowroński i Mikołaj Murkociński – rozmawiali z panią Dorotą, przewodniczką grupy pielgrzymkowej i świadkiem wydarzeń z 4 sierpnia 2020 roku.Pani Dorota przypomniała, że w magazynach portowych składowano 2750 ton saletry amonowej, o której niebezpieczeństwie władze były wielokrotnie ostrzegane. Eksplozja „w kilka sekund zniszczyła pół miasta”, powodując śmierć około 220 osób, ponad 5 tysięcy rannych i pozbawiając 300 tysięcy mieszkańców domów.W rozmowie opisała moment wybuchu: potężny huk, przerwane połączenia, „grzyb pyłu nad Bejrutem” oraz bezsilność wobec chaosu, który uniemożliwił dotarcie do najbliższych. Wschodnie dzielnice miasta – mówiła – wyglądały o świcie „jak pokryte śniegiem”, od tysięcy odłamków szkła. Wspominała też niezwykłą solidarność Libańczyków, którzy już następnego dnia masowo porządkowali ulice i organizowali pomoc.https://wnet.fm/2025/12/02/studenci-z-libanu-dla-radia-wnet-polska-ma-racje-ws-tych-inzynierow-chwala-karola-nawrockiego/Spotkanie papieża z rodzinami ofiar poruszyło ją szczególnie: Leon XIV przytulał bliskich zmarłych, rozdawał różańce i – jak mówiła – dawał sygnał, że nie zapomina o chrześcijanach Wschodu i ich dramatycznej sytuacji.Pani Dorota oceniła wizytę jako „ogromną nadzieję” dla Libańczyków, podkreślając, że odbyła się pod hasłem pokoju i jedności. Wspomniała również o imponującej organizacji mszy, na którą przygotowano 100 tysięcy krzeseł, oraz o wyjątkowej atmosferze porannego oczekiwania pielgrzymów.Na koniec dodała, że choć obowiązywał zakaz wnoszenia flag narodowych, polska grupa „oczywiście przemyciła biało-czerwone”, a radość była tym większa, gdy odnalazła na miejscu polskich żołnierzy z ONZ.https://wnet.fm/2025/12/02/leon-xiv-opuszcza-liban-wyjazd-jest-trudniejszy-od-przyjazdu/
Po zakończeniu papieskiej mszy w Bejrucie, kończącej pielgrzymkę Ojca Świętego, dziennikarze Radia Wnet rozmawiali z młodymi Libańczykami, którzy – jak opisuje Mikołaj Murkociński – sami podeszli do polskiej grupy pielgrzymów, widząc biało-czerwone flagi. Studenci mówili, że Leon XIV jest dla nich „papieżem pokoju”, a jego mocne odwołania do wspólnoty międzynarodowej oraz wezwanie do zakończenia konfliktów w regionie bardzo ich poruszyły.Niespodziewanie rozmowa zeszła na temat Polski. Jak relacjonuje Murkociński, młodzi Libańczycy deklarowali sympatię do naszego kraju, podkreślając szacunek dla polskiej mentalności i polityki migracyjnej.Podeszli do nas, ponieważ zobaczyli flagi polskie i powiedzieli, że bardzo lubią prezydenta Karola Nawrockiego, co bardzo nas zaintrygowało, ponieważ nie wiedzieliśmy, że meandry polskiej polityki są tak znane na Bliskim Wschodzie. Powiedzieli, że bardzo lubią mentalność polską i przede wszystkim doceniają to, że Polska nie zgadza się na nielegalną migrację i również, że Polska nie przyjmuje tych wszystkich, jak to powiedzieli, inżynierów i lekarzy.Jak mówili, sami przyjadą do Polski, ale przyjadą legalnie. Natomiast jeżeli chodzi o prezydenta, to stwierdzili, że jest on bardzo popularny w mediach społecznościowych w Libanie– relacjonuje dzienikarz.Silnie zaznaczyła się również obecność pielgrzymów Radia Wnet, którzy razem z dziennikarzami uczestniczyli w uroczystościach.Biało-czerwone flagi były widoczne, a w pewnym momencie nasi pielgrzymi zaczęli skandować: „Niech żyje papież!”– wspomina Krzysztof Skowroński. Do okrzyków dołączyli Libańczycy, którzy potrzebowali czasu, by zorientować się, jak spontanicznie reagować na słowa papieża.Brakowało takich żywiołowych reakcji. Dopiero pod koniec pojawiły się okrzyki „Viva el Papa” w różnych językach. Język jest tu barierą, bo Liban to kraj wielu religii, ale też wielu języków– podkreśla.
Papież Leon XIV zakończył we wtorek swoją pielgrzymkę do Libanu. Jak relacjonują z Bejrutu wysłannicy Radia Wnet Krzysztof Skowroński i Mikołaj Murkociński, trzydniowa wizyta przebiegła w atmosferze wielkiego poruszenia, a jej głównym przesłaniem było nawoływanie o pokój i apel o odbudowę zaufania między wspólnotami religijnymi. Papież odleciał z Bejrutu przed 13 lokalnego czasu; w Rzymie spodziewany był po 16.Krzysztof Skowroński relacjonuje, że od pierwszych chwil pobytu Leon XIV akcentował konieczność przebaczenia i pojednania. W Pałacu Prezydenckim spotkał się z prezydentem, premierem i przewodniczącym parlamentu. Przypomniał im, że „w Libanie są rzemieślnikami pokoju”, a odpowiedzialność za przyszłość kraju wymaga wzajemnego zrozumienia i współpracy.Symbolicznym punktem pielgrzymki była wizyta w miejscowości Annaya – miejscu związanym ze św. Charbelem. Papież podkreślał tam uniwersalność przesłania pustelnika.„Tych, którzy żyją bez Boga, nauczył modlitwy, tych, co żyją w hałasie – ciszy, tych żyjących dla pozorów – skromności, tych poszukujących bogactw – ubóstwa”– mówił. Apelował, by „nie bać się wędrować pod prąd” i budować życie na wartościach, które nie ulegają kryzysom politycznym ani ekonomicznym.https://wnet.fm/2025/12/02/libanie-badz-proroctwem-dla-calego-bliskiego-wschodu/Następnego dnia Leon XIV odwiedził narodowe sanktuarium w Harissie, gdzie ofiarował Matce Bożej złotą różę. To jedno z najważniejszych miejsc libańskiego chrześcijaństwa. Papież wzywał tam do odważnej miłości. W sanktuarium przypomniał także o roli osób konsekrowanych, które prowadzą większość szkół i szpitali w kraju – w państwie, gdzie nierzadko to właśnie Kościół wypełnia luki w strukturach publicznych.Istotnym elementem wizyty było również spotkanie na Placu Męczenników – miejscu symbolicznym dla libańskiej historii i tożsamości. Papież przypomniał tam, że Liban jest przestrzenią spotkania religii.„Tu minarety i wieże kościelne stoją koło siebie, kłaniając się niebu.”To odwołanie do tradycji współistnienia wyznań, która od czasów wojny domowej bywa trudna, ale pozostaje fundamentem libańskiej państwowości.https://wnet.fm/2025/12/01/maryja-niosla-boga-papiez-niesie-pokoj-biskup-tarabay-o-znaczeniu-wizyty-leona-xiv-w-libanie/Leon XIV szczególnie mocno zwrócił się do młodzieży. Podczas spotkania w patriarchacie maronickim i w homilii nad Zatoką Świętego Jerzego wezwał młodych, by pozostali w swoim kraju i budowali jego przyszłość mimo dramatycznej sytuacji ekonomicznej:„To wy będziecie budowali Liban przyszłości. Musicie żyć w pokoju z innymi religiami obecnymi tutaj i na całym Bliskim Wschodzie”.Wśród świadectw młodych pojawiły się głosy o rozczarowaniu Zachodem. Jak relacjonował Krzysztof Skowroński, jeden z uczestników spotkania, młody Libańczyk, powiedział: „Zachód nas zdradził. Mamy tylko Watykan, który nas broni”.https://wnet.fm/2025/12/01/leon-xiv-w-libanie-gorace-powitanie-i-tlumy-wiernych-w-sanktuarium-sw-charbela/Pielgrzymka miała także wymiar międzyreligijny – w nuncjaturze apostolskiej papież spotkał się z przedstawicielami islamu i społeczności druzów. Murkociński przypominał, że relacje chrześcijańsko-druzyjskie miały w historii trudne momenty, ale dziś są jednym z modeli odbudowy społecznej zgody.Na zakończenie, podczas dzisiejszej mszy, dziennikarze Radia Wnet usłyszeli od jednego z libańskich żołnierzy podsumowanie atmosfery w kraju. Jak mówił, „dziś jest spokój, ale kiedy Leon XIV odleci, to może się zacząć jeszcze raz”. Nawiązywał w ten sposób do groźby wznowienia izraelskich nalotów rakietowych.Wizyta papieża była chwilą nadziei – ale jak podkreślają korespondenci Radia Wnet – odpowiedź na to, czy papieskie przesłanie wpłynie na libańską politykę i bezpieczeństwo, przyniesie dopiero czas.
Polki pewnie awansowały do rundy zasadniczej rozgrywanego w Niemczech i Holandii mundialu.
Według Woyciechowskiego głębokie czystki w ABW i SKW po zmianie rządu doprowadziły do paraliżu operacyjnego, który Rosja wykorzystuje, eskalując działania dywersyjne.Ekspert ds. służb specjalnych Piotr Woyciechowski ostro ocenia stan polskich służb po zmianie władzy. Mówi o „paraliżu” po czystkach kadrowych, grzechu założycielskim III RP w obszarze bezpieczeństwa oraz o dywersantach, którzy na terytorium Polski „robią, co chcą, jak chcą i gdzie chcą”.„Po owocach ich poznacie”. Służby po 13 grudniaWoyciechowski twierdzi, że pierwsze miesiące po przejęciu władzy przez obecną koalicję przyniosły głębokie osłabienie polskich służb specjalnych – zwłaszcza kontrwywiadu.
Budzisz podkreśla, że reparacje wojenne od Niemiec dotyczą państwa polskiego, nie tylko żyjących ofiar, a pokój na Ukrainie może zostać wynegocjowany bez udziału Warszawy.Po wizycie w Berlinie premier Donald Tusk zapowiedział, że jeśli Niemcy nie przedstawią satysfakcjonujących propozycji, Polska może sama wypłacić świadczenia dla jeszcze żyjących ofiar nazizmu.Marek Budzisz, analityk Strategy & Future, uważa, że to mylenie pojęć:Tu nie chodzi o zadośćuczynienie dla osób, które przeżyły II wojnę, tylko o zadośćuczynienie dla państwa polskiego za gigantyczne zniszczenia– podkreśla.Zwraca uwagę, że zasadniczą kwestią są reparacje wojenne od Niemiec oraz zwrot zagrabionych dóbr kultury, które wciąż znajdują się za Odrą:Należałoby zacząć od oddania dóbr kultury ukradzionych przez państwo niemieckie– mówi.Wsparcie dla ofiar wojny Budzisz nazywa obowiązkiem państwa polskiego, ale podkreśla, że:To nie pozostaje w żadnym związku z odszkodowaniami ze strony państwa niemieckiego.
Wiceprezes PiS M. Błaszczak zdecydowanie odżegnuje się od wizji koalicji jego partii z Konfederacją Korony Polskiej G. Brauna. Ten człowiek koncentruje się na radykalizmie - mówi o liderze KKP.
Bezpośrednia relacja Krzysztofa Skowrońskiego z Bejrutu: „Przygotowujemy się do mszy świętej. To największe zgromadzenie Libańczyków od wizyty Jana Pawła II”.W Bejrucie trwają przygotowania do mszy świętej, która ma zgromadzić największą liczbę Libańczyków od czasu wizyty św. Jana Pawła II w 1997 roku. Na miejscu są dziennikarze Radia Wnet – Krzysztof Skowroński i Kazimierz Gajowy, którzy relacjonują zarówno atmosferę, jak i symboliczne gesty papieża Leona XIV i libańskiej młodzieży.Dzień wczorajszy – jak podkreśla Skowroński – był pełen znaczeń. Zaczęło się od wizyty Ojca Świętego u św. Szarbela.Tam jest przesłanie dla świata dotyczące modlitwy i tego, żeby nie płynąć głównym nurtem– mówi redaktor.Papież zdefiniował, jakim symbolem dla świata jest św. Szarbel: pustelnik, który przez modlitwę i milczenie staje się wyrzutem sumienia dla kultury hałasu i pośpiechu.Harissa w LibanieKolejnym punktem była Harissa – najważniejsze sanktuarium maronickie w Libanie. Leon XIV podarował tam Matce Bożej różę.To też bardzo ważny symbol dla Libańczyków– zaznacza Skowroński. Gest prosty, ale czytelny: zawierzenie kraju, który od lat mierzy się z kryzysem politycznym, gospodarczym i społecznym.Następnie papież wziął udział w spotkaniu ekumenicznym. To właśnie tam padły słowa, które dobrze streszczają libańską mozaikę religijną: Liban jest miejscem, gdzie „krzyże stoją tuż obok meczetów, gdzie znaki i symbole chrześcijańskie towarzyszą znakom muzułmańskim”.Spotkanie z młodymi w BejrucieNajbardziej poruszające okazało się jednak wieczorne spotkanie z młodymi.Młodzież naprawdę pokazała, co potrafi. Ja takiego Leona XIV uśmiechniętego jeszcze nie widziałem– opowiada Kazimierz Gajowy. Młodzi Libańczycy mówili o wojnie, kryzysie, emigracji, ale też o decyzji, by mimo wszystko zostać.Na scenie wystąpiła także młoda muzułmanka, która opowiedziała, jak jej chrześcijańska koleżanka przyjęła ją z rodziną, gdy musieli opuścić południe kraju.Przyjęła ją jak siostrę, a jej matkę jak kuzynkę– relacjonuje Gajowy.Dary dla papieżaNajmocniej zapisały się jednak w pamięci symboliczne dary wręczone papieżowi:garść ziemi – „że ta ziemia nie jest na sprzedaż, że ona jest nasza i my tu zostaniemy”;cedr – znak głębokich, silnych korzeni Libanu;zboże z wysadzonych silosów w bejruckim porcie – przypomnienie tragedii, o której świat szybko zapomniał.Młodzież powiedziała: nikt o nas nie pamiętał. Jest tylko jeden kraj, jest tylko jedna instytucja – Kościół i Watykan. „Liczymy na ciebie, Ojcze Święty, że nam pomożesz, byśmy tu zostali”– relacjonuje korespondent Studia Bejrut.Krzysztof Skowroński podkreśla, że papież usłyszał od młodych coś jeszcze: rachunek sumienia wobec poprzednich pokoleń.Powiedzieli, że ich ojcom i matkom nie udało się doprowadzić do pokoju i dobrobytu. „My jesteśmy nowym pokoleniem – my to zrobimy”. To najbardziej papieża ucieszyło– mówi Gajowy.Msza święta w Zatoce św. JerzegoDziś papież będzie sprawował mszę w Zatoce św. Jerzego, miejscu, gdzie w 1975 roku wybuchła wojna domowa.To właśnie tu rozpoczęła się wojna. Mam nadzieję, że dziś się zakończy– mówi Gajowy.Niebo jest błękitne, choć są chmury– dodaje Skowroński. To zdanie dobrze oddaje stan libańskiej duszy: kraj nadal rozdarty kryzysami, ale wciąż zdolny do nadziei i do słów kluczowych tej pielgrzymki: „pokój” i „zostań”.