Rozmowy Rzeczpospolitej

Słowa, które mają wpływ. Komentarze, które wiele tłumaczą.Codziennie w studiu „Rzeczpospolitej” goszczą najważniejsi politycy, ekonomiści, przedsiębiorcy i znawcy prawa.Słuchaj, aby wiedzieć i rozumieć więcej.

Jacek Czaputowicz: Rząd Donalda Tuska musi budować relacje z USA na rozwiązaniach rządu PiS

- Gdyby Donald Trump był prezydentem, nie doszłoby do napaści Rosji na Ukrainę i wojny w Strefie Gazy. Władimir Putin dostrzegł szansę w słabej administracji Joe Bidena.

11-06
24:30

Wybory prezydenckie w USA. Kto miał lepszą kampanię? Dr Mirosław Oczkoś: Teraz to oczywiste. Ale był moment załamania

To jest łatwa odpowiedź teraz - tak dr Mirosław Oczkoś, ekspert do spraw wizerunku, odpowiedział na pytanie o to, kto - Donald Trump czy Kamala Harris - miał lepszą kampanię podczas wyborów prezydenckich w USA. - Lepszą kampanie miał ten, kto wygrał - stwierdził.

11-06
32:57

Adrian Zandberg: Jeśli wygra Trump, Europa szybciej musi stanąć na własnych nogach

- Mówienie, że po zwycięstwie Donalda Trumpa rząd Donalda Tuska powinien podać się do dymisji, to jest myślenie o Polsce, jak o kraju peryferyjnym. To nierozsądne, gdy takie wypowiedzi padają z ust znaczących polskich polityków - mówi w programie "Rzecz o polityce" współprzewodniczący partii Razem Adrian Zandberg.

11-05
41:03

Paweł Śliz: Plotki o rozwodzie w Trzeciej Drodze są przedwczesne.

W naszej koalicji – podobnie jak w małżeństwie – mogą być pewne różnice zdań, ale na tym polega nasz projekt i jakość, którą wnieśliśmy do Sejmu - zaznaczył szef klubu Polska 2050 Paweł Śliz, mówiąc o przyszłości Trzeciej Drogi. - Dyskutujemy i rozmawiamy ze sobą, a problemy, które pojawiają się na horyzoncie, próbujemy rozwiązać porozumieniem - dodał. Gościem porannego programu Michała Kolanki był Paweł Śliz, szef klubu Polska 2050. Polityk podczas rozmowy odniósł się między innymi do słów byłego wicepremiera Mariusza Błaszczaka, który na antenie Polsat News stwierdził, że „po wygranej Donalda Trumpa Donald Tusk powinien podać się do dymisji”.   - Zupełnie nie rozumiem słów pana Mariusza Błaszczaka. Wybory w USA mają wpływ na cały świat, w tym także na Europę, ale Europa powinna być bardzo silna sama w sobie – stwierdził. - Wybór Donalda Trumpa jest niebezpieczny dla tej części Europy – szczególnie biorąc pod uwagę wojnę na Ukrainie i zapowiedzi pana Trumpa, że zakończy tę wojnę w 24 godziny. To bardzo niebezpieczne – dodał. - To Amerykanie wybierają, a wybory w stanach Zjednoczonych nie mają najmniejszego znaczenia dla sił politycznych na terenie polski – zaznaczył.  Paweł Śliz: PSL i Polska 2050 nie biorą rozwodu. Trzecia Droga rozwiązuje problemy, które pojawiają się na horyzoncie Paweł Śliz mówił także o przyszłości Trzeciej Drogi. - Jakiekolwiek plotki o rozwodzie w Trzeciej Drodze są przedwczesne. Oczywiście, w naszej koalicji – podobnie jak w małżeństwie – mogą być pewne różnice zdań, ale na tym polega nasz projekt i jakość, którą wnieśliśmy do Sejmu – powiedział polityk. - My ze sobą dyskutujemy i rozmawiamy. Problemy, które pojawiają się na horyzoncie, próbujemy rozwiązać porozumieniem – zapewnił.  Śliz: Jeden kandydat koalicji rządzącej na prezydenta? Tak, ale Szymon Hołownia - Uważam, że propozycja Władysława Kosiniaka-Kamysza jest bardzo dobra – powiedział Paweł Śliz, odnosząc się do postulatu prezesa PSL-u, by w wyborach prezydenckich koalicja rządząca wystawiła jednego kandydata. - Najlepiej, by było, gdyby był to Szymon Hołownia, o ile by się oczywiście zdecydował. Jeden wspólny kandydat miałby bardzo duże szanse, żeby pokonać kandydata PiS – dodał. Pamiętamy poprzednie wybory prezydenckie, gdzie w sondażach przede wszystkim Szymon Hołownia miał możliwość pokonania Andrzeja Dudy. Był to także Władysław Kosiniak-Kamysz. Byliby to tacy kandydaci, którzy w sposób spokojny mogliby pokonać kandydata PiS w tych wyborach – stwierdził szef klubu Polska 2050. 

11-04
17:53

Lech Wałęsa, były prezydent

Donaldowi Trumpowi w wyborach nie kibicuję, bo go znam. Moja wizja świata jest trochę inna - powiedział w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem Lech Wałęsa. Ocenił, że były prezydent USA „to zarozumiały typ”, którego wygrana oznaczałaby „nieszczęście dla Stanów Zjednoczonych i dla świata”. Były prezydent Polski Lech Wałęsa mówił w porannym programie Jacka Nizinkiewicza między innymi o wyborach prezydenckich w USA, które odbędą się 5 listopada. W wyścigu o Biały Dom zmierzą się kandydatka demokratów Kamala Harris oraz Donald Trump, kandydat republikanów. - Donaldowi Trumpowi nie kibicuję, bo go znam. Moja wizja świata jest trochę inna. Uważam, że musimy przedyskutować wszystko, ale musimy mieć warunki do dyskusji. Takie mocarstwo powinno sprawiać, byśmy mogli bezpiecznie dyskutować o rozwoju naszej przyszłości - powiedział Wałęsa.  Były prezydent został zapytany także o to, czy Donald Trump nie jest gwarantem międzynarodowego bezpieczeństwa. - Nie jest. On jest starej daty i myśli po staremu. Ameryka jest dla niego najmądrzejsza i wszyscy muszą się do niej dostosować, to zarozumiały typ – ocenił Lech Wałęsa. - Myślałem, że poproszą mnie, żebym trochę porozmawiał z naszymi rodakami w USA i planowałem nawet wyjazd, ale to nie doszło do skutku. Ja uważam, że wygrana Donalda Trumpa to nieszczęście dla Stanów Zjednoczonych i dla świata – dodał.  Czy zdaniem Wałęsy Trump może zakończyć wojnę Rosji z Ukrainą? - To jest możliwe, ale bardzo niebezpieczne. Nie sztuką jest pokonać kogoś, bo on za dziesięć lat się podniesie i mnie pokona. Sztuką jest pokonać i zrobić go przyjacielem. My tak zrobiliśmy z Solidarnością. Byłem wielkim przyjacielem Rosji, dopóki nie zacząłem walczyć z Władimirem Putinem. To ważne, że sztuką jest pokonać kogoś i przekonać go, że to my mieliśmy rację - zaznaczył były prezydent. Wałęsa zapytany został także, jak Antoni Macierewicz zapisał się w historii najnowszej Polski. - W Polsce jest kolumna rosyjska. Rozszyfrowałem ich, ale nie miałem siły z nimi walczyć. Teraz zaczyna się z nimi walka. Podejrzewam, że może uda się wybrać tych najważniejszych z piątej kolumny – odsunąć ich i zabrać im możliwości. Ta kolumna zaczęła walkę ode mnie – zrobili mnie agentem – powiedział były prezydent. - Antoni Macierewicz stanowi część kolumny rosyjskiej w Polsce. On wywołał Bolka, prowadził to aż do teczek Kiszczaka. Ja nie miałem siły z nimi walczyć, wiedziałem, że prędzej czy później wpadną, więc czekałem, aż będą rozliczeni. To się teraz zaczęło dziać, więc nie narzucam się, to samo wyjdzie – dodał. - Gdyby mnie wtedy pokonano, to UE i NATO w Polsce nie byłyby niemożliwe. Nie można być w Układzie Warszawskim i NATO jednocześnie. Mówili mi, że mam nie podpisywać traktatu – gdybym był słaby i posłuchał, to byśmy dziś nie rozmawiali – stwierdził były prezydent.  - Antoni Macierewicz powinien odpowiadać za zdradę stanu - ocenił Lech Wałęsa. - Trzeba to robić ostrożnie – wyłapać najpierw tych najważniejszych. Do nich należy Macierewicz. Temu wszystkiemu trzeba szczególnie się przyjrzeć, wyciągnąć wnioski i odebrać im możliwości wpływania na losy Polski - powiedział Wałęsa. - Jak oni się zachowywali, kiedy Polska dopiero się podnosiła, kiedy walczyła z Rosją, żeby się od niej wyrwać i skończyć z komuną? To on manipulował Olszewskim, prawdopodobnie to razem robili. To było zagrożenie dla naszej ojczyzny. Gdzie byśmy byli w wojnie z Rosją, gdyby nam się nie udało uciec do NATO i UE? Przecież to oczywiste działanie na szkodę Polski. Żeby ich rozliczyć potrzeba czasu i dowodów. To bardzo silna grupa – dobrze ustawiona i mająca wielkie zaplecze. Dlatego nie wiem, czy jesteśmy w stanie zabrać się za nich - dodał. 

10-31
13:40

Jarosław Rzepa, poseł PSL

Lepiej by było, gdybyśmy od samego początku poszli w jednego kandydata (..) skoncentrujemy się wówczas na najważniejszej rzeczy – tym, że musimy wygrać wybory prezydenckie. Jeżeli wygra kandydat PiS, dzień po wyborach zrobi wszystko, by PiS wróciło do władzy - powiedział w programie Joanny Ćwiek-Śwideckiej poseł PSL Jarosław Rzepa. - Tylko jeden poważny kandydat, na którego będziemy wszyscy pracowali, ma szansę wygrać te wybory - dodał.Podczas obrad Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego, które odbyły się w ubiegłym tygodniu, lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zaapelował do koalicjantów o wyłonienie „wspólnotowego” kandydata w wyborach prezydenckich. Polityk zaproponował, by wybrać kandydata „nie prawicowego, nie lewicowego, ale wspólnotowego”, bo – jak przekonywał – dopóki taki kandydat nie zostanie wyłoniony, nie będzie gwarancji bezpieczeństwa państwa polskiego. Do sprawy odniósł się w rozmowie z Joanną Ćwiek-Świdecką poseł PSL Jarosław Rzepa.- Ta propozycja to jest kwestia naszego głębokiego przekonania, że w obecnej sytuacji – zarówno jeśli chodzi o koalicję, jak i o nasz najważniejszy cel, jakim jest wygrana w wyborach prezydenckich – nie możemy się rozbijać na kilku kandydatów – powiedział Rzepa. - Oni będą ze sobą rywalizowali przez kolejne miesiące i toczyli spory na wielu obszarach, gdzie występują różnice między naszymi partiami. Później przyjdzie druga tura, jedna z tych opcji będzie w niej miała swojego kandydata i co będą mówili liderzy? Że teraz popieramy jednak tę jedną osobę? Będzie to bardzo trudne i będziemy mieć zbyt mało czasu, żeby przekonać nasz elektorat – on może być częściowo zrezygnowany, może nie chcieć iść na II turę wyborów. Poza tym nie dołożymy przez te dwa tygodnie kolejnych billboardów czy banerów – dodał. - Lepiej by było, gdybyśmy od samego początku poszli w jednego kandydata. Uciszymy wówczas wszystkie wewnętrzne spory koalicyjne i skoncentrujemy się na najważniejszej rzeczy – tym, że musimy wygrać wybory prezydenckie. Jeżeli się tak nie stanie i wygra kandydat ze środowiska PiS, to dzień po wyborach on zrobi wszystko, żeby PiS wróciło do władzy. Musimy sobie zdawać z tego sprawę - zaznaczył poseł. Jak powiedział Rzepa, „nie obraża się” na żadne reakcje liderów innych partii na propozycję Kosiniaka-Kamysza. - Ale jestem przekonany, że na samym końcu panowie usiądą i zdecydują, że w tej sytuacji to jest jednak dobry pomysł. Tak, jak w wyborach parlamentarnych przekonywaliśmy, że podział na trzy ugrupowania jest lepszy i dało to efekt, tak dziś uważamy, że musimy zdecydowanie inaczej zrobić, bo zagrożenie drugiej tury i zniechęcenia wśród wyborców może być dla nas porażające. Konflikty mogą przyłożyć się do naszej porażki – ocenił polityk. - Nasza propozycja to wrzucenie kamyczka do naszego koszyczka koalicyjnego, ale tak naprawdę naszym celem jest wygrana w wyborach prezydenckich. W przekonaniu moim i Władysława Kosiniaka-Kamysza tylko jeden poważny kandydat, na którego będziemy wszyscy pracowali, ma szansę wygrać te wybory - podkreślił Jarosław Rzepa. Poseł PSL zapytany został także, kto mógłby być wspólnym kandydatem koalicji rządzącej w wyborach prezydenckich. - W pierwszej kolejności największa partia, która tworzy obóz rządzący, ma prawo do tego wyboru. Jeśli tak się stanie, to jesteśmy w stanie zrezygnować ze swoich aspiracji i możliwości - zapewnił Rzepa. - W ramach Trzeciej Drogi umówiliśmy się, że naszym naturalnym kandydatem będzie Szymon Hołownia. PSL nie miałoby z tym żadnego problemu, ale wiedząc, jaki jest nasz cel numer jeden – a jest nim wygrana w wyborach prezydenckich – uszanujemy zdanie największej partii. Myślę, że moje środowisko polityczne tego kandydata, który zostanie tam wyłoniony, jest w stanie poprzeć - powiedział.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-30
18:04

Marek Jakubiak, kandydat na prezydenta

Polska potrzebuje silnego prezydenta o stałych poglądach, który sprawi, że premier Donald Tusk nie będzie miał łatwego życia - ocenił kandydat na prezydenta Marek Jakubiak. W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem poseł ujawnił, że chciałby zmienić konstytucję, odebrać rządowi inicjatywę ustawodawczą i zabronić posłom zasiadania w rządzie, a prezydentowi oddać kontrolę nad MON i MSZ.Marek Jakubiak, przedsiębiorca i poseł, ogłosił w poniedziałek, że wystartuje w wyborach prezydenckich, które odbędą się w maju 2025 roku. Wcześniej spośród partii mających przedstawicieli w Sejmie kandydata wybrała też Konfederacja, która wystawiła jednego ze swych liderów, Sławomira Mentzena. PiS, KO, PSL, Polska 2050, Nowa Lewica i Razem nie wskazały jak dotąd kandydatów.Poseł Jakubiak został zapytany przez Jacka Nizinkiewicza, dlaczego zdecydował się na start w wyborach. - Ponieważ jestem politykiem i branie odpowiedzialności za państwo polskie leży w moim zakresie obowiązków – odparł. - Myślę, że to nic dziwnego, iż człowiek, który chce budować dużą organizację partyjną, który chce uprawiać politykę roztropnie i dla dobra wspólnego, kandyduje na prezydenta Rzeczpospolitej, a więc na najwyższe stanowisko w Polsce – dodał. W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem lider Wolnych Republikanów ocenił, że Polska jest „na zakręcie”, wskazał na poważny wzrost cen i zwolnienia grupowe. - Przy tym (są - red.) wiadomości, że jaśnie państwo sobie robią milionowe podwyżki, a my coraz więcej płacimy za nasze życie – zaznaczył. - Myślę, że dzieje się coś złego (...). To nie jest populizm, tylko troska o nasze dobro wspólne – ocenił. - Mam wrażenie, że Polska dzisiaj jest ogarnięta przez ludzi, którzy mają żądzę posiadania pieniędzy. Moja ocena tego rządu jest drastyczna, ponieważ uważam ich za zwykłych partaczy – mówił poseł.Jak w roli prezydenta Polski Marek Jakubiak chciałby współpracować z rządem Donalda Tuska? - Myślę, że po tych wyborach dojdzie do wcześniejszych wyborów (parlamentarnych - red.) - odparł. - Pierwszym krokiem będzie wygrana prezydencka. Polacy nie pozwolą na domknięcie systemu, nie pozwolą Donaldowi Tuskowi na domknięcie całości władzy w Polsce - prognozował. Marek Jakubiak ocenił, że dla bezpieczeństwa narodu polskiego prezydentem musi być człowiek silny „tak, żeby Donald Tusk nie miał łatwego życia, bowiem kierunek jego działania dla Rzeczypospolitej jest tragiczny dla nas”.Jaki program Marek Jakubiak chciałby zrealizować jako prezydent? - Naszą idée fixe jest powołanie konstytuanty. Prezydent powinien wziąć za to odpowiedzialność - powiedział podkreślając, że Polska potrzebuje nowej konstytucji. - Jako kandydat na prezydenta muszę powiedzieć, że okrągły stół nadal istnieje; choć mam złe skojarzenia z tym meblem, to jednak dziś byłby on bardzo potrzebny do wybudowania nowej konstytucji - dodał. Według niego, prezydent powinien odpowiadać za Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz za Ministerstwo Obrony Narodowej, a nie być tylko zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. - A premier powinien zajmować się jedynie Polską - przekonywał. Zastrzegł, że prezydent nie ma kompetencji, żeby wprowadzić postulowane przez niego zmiany ustrojowe. - Natomiast może być inicjatorem takich zmian - stwierdził.Marek Jakubiak mówił, że teraz premier Donald Tusk i ministrowie jego rządu nie przestrzegają konstytucji. - Konstytucja jest zbiorem tez, które wyrywkowo do własnych celów politycznych się wykorzystuje, a nie jest treścią samą w sobie - ocenił. - Powinniśmy wrócić do trójpodziału władzy i prezydent Rzeczpospolitej musi to zainicjować. Odebrałbym ministerstwom inicjatywę ustawodawczą. Tylko prezydent, posłowie i obywatele mieliby taką inicjatywę. Ministerstwa powinny wykonywać to, co władza ustawodawcza uchwala. Poseł może być jedynie posłem albo do widzenia. Minister nie może być posłem, nie mogą być sekretarze czy podsekretarze stanu - mówił. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-29
18:58

Dr Artur Dziambor, dziekan Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa w Gdańsku

– Jeszcze nigdy nie było tak gigantycznego nacisku celebrytów amerykańskich na wybory prezydenckie – powiedział w rozmowie z Michałem Kolanką dr Artur Dziambor, dziekan Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa w Gdańsku, były parlamentarzysta.Dr Dziambor stwierdził, że w wyborach prezydenckich w USA wezwane zostały wszystkie możliwe posiłki, a do kampanii przyłączają się kolejni celebryci. – Pani Kamala Harris w tym momencie już jest nierozłączna z małżeństwiem Obamów, którzy do dziś są przez Amerykanów uwielbiani, niezależnie od tego czy ma się takie czy inne poglądy – powiedział. – Obamowie są małżeństwem lubianym przez wszystkich. Ja bym to porównał do państwa Kwasniewskich w Polsce. To taka para prezydencka, która jest mimo wszystko pozytywnie postrzegana. Barack Obama de facto występuje za Kamalę Harris, żeby podnieść jej wyniki – dodał.Jego zdaniem jeszcze nigdy nie było tak gigantycznego nacisku na kampanię ze strony celebrytów amerykańskich. – To, co my teraz widzimy, czyli ten podział na celebrytów, którzy popierają Kamalę Harris i celebrytów, którzy popierają Donalda Trumpa, to jest ewenement na skalę świata i na skalę amerykańskiej polityki – podkreslił. – Każda osoba, która występuje, przyczynia się właśnie do tego, by frekwencja była większa. Myślę, że będzie, ponieważ temperatura sporu jest gigantyczna. Są ludzie, którym zależy, żeby doszło do zmiany i jest masa ludzi, którym zależy na tym, żeby przypadkiem Donald Trump znów prezydentem nie został. Są w stanie zrobić wszystko, żeby się nie udało Trumpowi wrócić do Białego Domu – stwierdził.Odniósł się też do systemu głosowania w USA, w którym prezydenta wybierają elektorzy, nie zaś bezpośrednio wyborcy. Mieszkańcy oddają głosy na elektorów reprezentujących daną partię. Kandydatowi, który uzyskał największe poparcie w danym stanie przypadają wszystkie głosy elektorskie z tego stanu, niezależnie od tego, ile faktycznie zdobył głosów w głosowaniu powszechnym. Oznacza to, że kandydat, który dostał więcej głosów w skali całego kraju (tzw. popular votes), może mieć mniej głosów elektorskich niż jego przeciwnik. – Donald Trump może wygrać tzw. popular votes, a niekoniecznie może zostać prezydentem USA – powiedział dziekan WSB. – Przypomnę, że w 2016 r. było odwrotnie – Hilary Clinton wygrała popular votes, natomiast nie została prezydentem USA. Tym razem wszystko wskazuje na to, że to Trump wygra popular votes – dodał.   Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-28
16:51

Patryk Jaki, wiceprezes PiS

Uważam, że Przemysław Czarnek i Karol Nawrocki to są dobrzy kandydaci na prezydenta. Wydaje się jednak, że bardziej sprawdzony jest Przemysław Czarnek, który robi rewelacyjne wyniki w wyborach. Jest też osobą, która w czasie kampanii potrafi zmieniać poglądy ludzi, którzy nie chcą głosować na nasz obóz - powiedział w programie Michała Kolanki europoseł Patryk Jaki.Jak informowaliśmy, w najbliższym czasie może zapaść decyzja o organizacji wewnętrznych prawyborów w ramach PiS. W porannym programie Michała Kolanki wiceprezes PiS, europoseł Patryk Jaki mówił między innymi o tym, kto może wziąć w nich udział. - Jako fan polityki amerykańskiej od dawna forsuję ideę prawyborów – taką też przedstawiłem na ostatnim kierownictwie PiS. Uważam, że skoro nie ma kandydata, który jest oczywisty, to warto sprawdzić różnych kandydatów w prawyborach i zobaczyć jak sobie oni radzą w debatach i kampanii oraz czy cieszą się poparciem własnego elektoratu. Mobilizacja elektoratu ma zawsze fundamentalne znaczenie, szczególnie w II turze - zaznaczył polityk.Patryk Jaki zapytany został między innymi o to, ile osób powinno uczestniczyć w prawyborach w PiS. - Zgłosiłem wolę kandydowania w prawyborach, natomiast nie muszę też tego robić. Jest oczywiście problem jak na tak późnym etapie wyłonić osoby, które miałyby startować w prawyborach. Zapewne musi być to decyzja polityczna i nie może być to za dużo osób - stwierdził. - Należałoby na to raczej spojrzeć jak na politykę amerykańską, gdzie ostatecznie w wyścigu liczy się trzech czy czterech kandydatów. Uważam, że jeżeli u nas będzie decyzja o prawyborach, to powinno być podobnie - dodał. - Uważam, że Przemysław Czarnek i Karol Nawrocki to są kandydaci, którzy są dobrzy. Wydaje się, że bardziej sprawdzony jest Przemysław Czarnek, który robi rewelacyjne wyniki w wyborach. Jest też osobą, która w czasie kampanii potrafi zmieniać poglądy ludzi, którzy nie chcą głosować na nasz obóz – jest bardzo dobry retorycznie i dobrze wypada w debatach, a to będzie ważne podczas tej kampanii - ocenił Patryk Jaki. - Karol Nawrocki też jest ciekawym kandydatem. Na pewno jest mniej doświadczony, ale miałby czystsze otwarcie. Obie te kandydatury mają swoje zalety. Siebie postawię poza nawias, bo ciężko mówić o sobie - zaznaczył. Zdaniem Jakiego są trzy elementy, które dają PiS zwycięstwo w II turze wyborów prezydenckich. - Maksymalna mobilizacja naszego elektoratu, przekonanie wyborców Konfederacji i sięgnięcie po 2-3 proc. głosów konserwatywnych, na przykład Trzeciej Drogi. To jest w zasięgu kandydata, który może być określany jako prawicowy - podkreślił wiceprezes Patryk Jaki.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-25
17:43

Krzysztof Brejza, europoseł KO

Wybory zostały przeprowadzone w sposób nieuczciwy. Doszło do rozbicia pracy sztabu Koalicji Obywatelskiej, czy działań dezorganizacyjnych – mówił w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem Krzysztof Brejza, europoseł Platformy Obywatelskiej.Jak przekonywał europoseł Brejza, wybory w 2023 r. zostały przeprowadzone przez służby specjalne. – W trakcie wyborów parlamentarnych sztab opozycji podlegał permanentnemu podsłuchowi służb pod nadzorem wiceprezesa PiS Mariusza Kamińskiego – tłumaczył. – To nie był jednak tylko podsłuch, były jeszcze dwa elementy. Podsyłane były na telefon szefa sztabu fikcyjne, zafałszowane i spreparowane analizy wyborcze dotyczące różnych akcji podejmowanych przez sztab – wyjaśniał.  Zdaniem Brejzy to były działania nie tylko podsłuchowe (europoseł był inwigilowany za pomocą oprogramowania Pegasus), lecz również dezintegracyjne wobec sztabu. – Drugi etap to była potężna nagonka trzymiesięczna zrealizowana przez TVPiS Jacka Kurskiego, który pojawił się zresztą pod koniec kampanii przy Jarosławie Kaczyńskim – wyliczał Brejza. – W dniu wyborczym dziękowano Jackowi Kurskiego za zaangażowanie TVPiS w kampanię wyborczą. Nagonka polegała na dwumiesięcznym oczernianiu mnie jako szefa sztabu i nawoływaniu do rezygnacji. W ten sposób prace sztabu zostały sparaliżowane, ale również były apele do mnie polityków PiS, żeby się wycofał z jednomandatowego okręgu wyborczego do Senatu. Gdybym uległ kłamstwom Pegasusa, byłaby większość PiS w Senacie i Senat nie byłby rządzony przez większość demokratyczną – ocenił (w wyborach z 2019 roku opozycyjny blok senacki zdobył minimalną większość w izbie wyższej parlamentu - red.).Brejza podkreślił, że wybory zostały przeprowadzone w sposób nieuczciwy. – To jest stwierdzenie z dokumentów Rady Europy – zastrzegł. – Mieliśmy do czynienia z europejską Watergate – to jest stwierdzenie Komisji Oświaty Parlamentu Europejskiego. Konsekwencje powinny być natury troistej – bo mamy do czynienia i z konsekwencjami karnymi czyli (konsekwencjami) przekroczenia uprawnień, łamania zabezpieczeń telefonu, kierowania postępowania w stronę osoby niewinnej i tak dalej. Powinny być też konsekwencje natury politycznej – to konsekwencje wobec Jarosława Kaczyńskiego, być może również natury karnej. Tego nie rozstrzygam, to są decyzje niezależnej prokuratury. Pozostają też konsekwencje natury czysto moralnej, ludzkiej. Uczyniono rzecz nikczemną, należy tę sprawę wyświetlić do białej kości, żeby pokazać, jak złymi ludźmi byli, są i mogą być w przyszłości politycy PiS – stwierdził.  Europoseł dodał, że podczas wyborów doszło do rozbicia pracy sztabu, działań dezorganizacyjnych. – Wiemy wszyscy, że pomimo użycia potężnych narzędzi inwigilacyjnych PiS zyskał minimalną większość i Jarosław Kaczyński był bardzo niezadowolony – skomentował. - Kaczyński liczył wtedy na znacznie lepszy wynik, a przede wszystkim opozycja zdobyła wtedy większość w Senacie wbrew wszelkim sondażom – dodał.  Wspomniał też o zaangażowaniu dużych środków publicznych w TVP. – Wszyscy pamiętamy w jaki sposób traktowany był Rafał Trzaskowski, jak rozbijana była praca jego sztabu – mówił Brejza. – Nie chcę mówić, że miało to związek z pracą operacyjną służb, uważam, że te rzeczy należy zbadać. To są zadania prokuratury, ale wybory rzeczywiście były nieuczciwe, bo pieniądze publiczne służyły kandydatowi PiS – dodał.   Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-25
35:10

Prof. Ewa Marciniak, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego

Wzrost poparcia dla Konfederacji trzeba oceniać w kontekście poparcia dla Trzeciej Drogi. Porównanie obu elektoratów sugeruje, że mamy do czynienia z przepływem wyborców wobec różnych nieoczywistości Trzeciej Drogi, między innymi związanych z poparciem dla zmiany prawa aborcyjnego, dla związków partnerskich - uważa prof. Ewa Marciniak, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Komentowała w ten sposób wyniki ostatnich sondaży. Prof. Marciniak oceniła, że te właśnie kwestie mogą zaważyć na przyszłości koalicji rządzącej.Z przytoczonego przez Joannę Ćwiek-Świdecką sondażu, przygotowanego przez pracownię Opinia24 dla TVN24, wynika, że poparcie dla Koalicji Obywatelskiej wzrosło o 2 punkty procentowe i na tę partię chciałoby zagłosować 33,3 proc. badanych. PiS chciałoby poprzeć 32,4 proc. ankietowanych, co oznacza wzrost o 1,6 punktu procentowego. Konfederacja z poparciem 12,2 proc. znalazła się na trzecim miejscu zestawienia (-0,1 punktu proc.), Lewica uzyskała w badaniu 8,8 proc. poparcia (to spadek o 0,3 punktu proc.).Z kolei Trzecia Droga - koalicja PSL i Polski 2050 – mogłaby liczyć na głosy zaledwie 7,9 proc. badanych, czyli o 2,6 punktu procentowego mniej, niż przed miesiącem. Taki wynik w wyborach do Sejmu oznaczałby, że Trzecia Droga nie przekroczyłaby progu dla koalicji, który wynosi 8 proc.- Trzeba ten wzrost Konfederacji w jakimś stopniu oceniać w kontekście poparcia dla Trzeciej Drogi. To poniżej progu wyborczego, chyba, że partie by się rozłączyły, o czym gdzieś się tam delikatnie mówi – stwierdziła prof. Ewa Marciniak. - Wyborcy szukają alternatywy, ale nie w wymiarze światopoglądowym, tylko raczej w wymiarze wolnorynkowym, idei liberalnych w gospodarce, w związku z tym zaczynają zasilać Konfederację. Zdaniem prof. Ewy Marciniak „to oznaka pewnych zmian w strukturze poparcia, w geografii politycznej i na polskiej scenie partyjnej„. Pytana o to, czy z Trzeciej Drogi zaczynają odpływać wyborcy PSL czy Polski 2050, politolożka odparła, że ”raczej jedni i drudzy". - Z różnych powodów. Wyborcy PSL dlatego, że twardo stoją na własnym stanowisku dotyczącym związków partnerskich i złagodzenia ustawy o aborcji, wiec tu nie ma żadnego pola do kompromisu. Natomiast wyborcy Trzeciej Drogi, którzy poparli tę partię ze względu na pewne postulaty o charakterze wolnorynkowym (...) szukają reprezentacji swoich interesów w innej partii. To może skutkować tym, że po wyborach prezydenckich zostaną podjęte jakieś decyzje o zmianie struktury Trzeciej Drogi i każda partia pójdzie własną drogą - mówiła prof. Ewa Marciniak. Prof. Ewa Marciniak uważa, że każdy elektorat oczekuje w wyborach prezydenckich kandydata, który będzie reprezentował interesy wyborców „przypisując prezydentowi rolę ustrojową, której on tak naprawdę nie ma”. - Bardzo mocno akcentuje się możliwość inicjatywy ustawodawczej prezydenta i podejmowania pewnych zmian w sferze ustrojowej i sferze gospodarczej. (...) Wyborcy w mniejszym stopniu widzą w prezydencie głowę państwa, ale osobę, która może reprezentować ich interesy – zauważyła politolożka. Jej zdaniem wyborcy PiS oczekują, że prezydent następnej kadencji będzie reprezentował interesy środowiska politycznego PiS. (...) Wyborcy rządzącej koalicji oczekują, że będzie strażnikiem konstytucji, natomiast wyborcy Konfederacji chcieliby silnego, charyzmatycznego lidera. - Te oczekiwania są zróżnicowane ze względu na elektorat, ale gdyby zapytać wyborców ogólnie, bez względu na elektoraty, to konstytucja wybija się na pierwsze miejsce – mówiła prof. Ewa Marciniak.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-23
26:26

Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu

Rząd Donalda Tuska nie zdaje egzaminu. Widać wyraźnie, że nie ma żadnego programowego ani przywódczego spoiwa poza byciem anty-PiS. Nic dobrego z tego wyniknąć nie mogło - ocenił w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak.Gościem porannego programu Jacka Nizinkiewicza był Krzysztof Bosak, poseł Konfederacji, wicemarszałek Sejmu, prezes Ruchu Narodowego. Polityk zapytany został między innymi o bilans zysków i strat rok po wyborach parlamentarnych. - Wydaje mi się, że jest niewesoły – ocenił. - Jest ogromny chaos w rządzeniu państwem – ma to wymiar gospodarczy, sektora prywatnego, inwestycji publicznych, perspektyw energetycznych i gospodarki budżetowej, gdzie w przyszły rok wejdziemy z absolutnie wyjątkowym deficytem w wysokości prawie 300 miliardów. To równowartość tego, jak kiedyś zadłużaliśmy się przez dekadę. Mimo że nie trwa jakiś szczególny kryzys, wojna czy pandemia – powiedział Bosak. - Mamy też ogromny kryzys w tych sprawach, w których rząd zapowiadał, że będzie coś poprawiał – na przykład praworządność, sądownictwo, prokuratura, sektor służb mundurowych. To wszystko leży, co pokazała powódź. Dodatkowo powódź obnażyła niezdolność państwa do zarządzania kryzysowego i niezdolność do udzielania pomocy – dodał. - Wbrew zapowiedziom nie mamy też żadnej poprawy pozycji Polski w UE. Opowiadano, że kiedy do władzy dojdzie rzekomo światła i proeuropejska część polskiej sceny politycznej, to pozycja Polski w UE się poprawi. Nic takiego nie nastąpiło. Silne państwa unijne postępują wobec Polski arogancko i narzucają nam swoje interesy dokładnie tak, jak miało to miejsce wcześniej. Nawet wszystkie pieniądze z KPO nie zostały odblokowane, a te, które zostały, to zostały odblokowane na niekorzystnych dla nas zasadach. Dla mnie bilans tego roku to jest jedno wielkie rozczarowanie i z dużym niepokojem należy patrzeć w przyszłość - zaznaczył Krzysztof Bosak.- Rząd Donalda Tuska nie zdaje egzaminu. Widać wyraźnie, że nie ma żadnego programowego ani przywódczego spoiwa poza byciem anty-PiS. Nic dobrego z tego wyniknąć nie mogło. Tam, gdzie są elementy normalności czy zachowania racji stanu, to są te obszary, gdzie jest jakaś kontynuacja w ramach administracji. Uważam, że ten rząd to jest katastrofa dla Polski i niecierpliwie czekam roku 2027 i wyborów - ocenił Bosak. - W pierwszym roku po wyborach odsłania się swoje plany i strategię rządzenia. Nie da się wszystkiego oczywiście zrealizować, ale zaczyna się pewne rzeczy. Jeżeli popatrzymy, co ten rząd zaczął, jakie plany odsłonił i jaką strategię rządzenia zaprezentował, to jest jedno wielkie nic - podkreślił. - To jest kabaret. Oczywiście, że w rok nie da się zbudować atomu, CPK, uregulować Odry, zmodernizować służb. Ale można zacząć. Ten rząd niczego nie zaczął, a wiele opóźnił, zepsuł i spotęgował chaos wygenerowany przez ostatni rząd - ocenił polityk. Krzysztof Bosak mówił także o polityce migracyjnej. - Strategia rządu nie ma podstawowych elementów strategii – kwantyfikowanych celów do osiągnięcia, ścieżek dojścia do tych celów, zakreślonych terminów, określenia kamieni milowych i instrumentów, które trzeba stworzyć na poziomie legislacyjnym, budżetowym czy nawet kulturowym. Co to w ogóle ma być? – pytał Bosak. - Obecnie premier i minister spraw wewnętrznych na stanowisko wiceministra odpowiedzialnego za kwestie migracyjne powołali naukowca, profesora zajmującego się daną tematyką. Tak to jest, że naukowcy lubią czasem pisać różne materiały, to jest część ich pracy. Profesor Duszczyk, który jest wiceministrem, napisał materiał. Natomiast w tym materiale nie ma elementów, które są elementami strategii - powiedział wicemarszałek Sejmu. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-22
24:19

Jan Maria Jackowski, były senator

Nie wyobrażam sobie, żeby działacze i zwolennicy PSL z mniejszych ośrodków masowo głosowali na Rafała Trzaskowskiego – powiedział w rozmowie z Michałem Kolanką dr Jan Maria Jackowski, analityk polityczny i były parlamentarzysta.Były senator został zapytany o zjazdy lokalne w PiS, które zaczną się w ten weekend i skończą się 10 listopada. Pojawiła się koncepcja, ze wtedy członkowie Prawa i Sprawiedliwości mogliby głosować w prawyborach na kandydata tej partii na prezydenta RP.– Pomysł jest rzeczywiście uderzający, ponieważ środowisko Prawo i Sprawiedliwości do tej pory zazwyczaj dezawuowało tego typu koncepcje, które – przypomnijmy – inne środowiska polityczne wcielały w życie – powiedział. – Na przykład przy poprzednich wyborach urządziła takie prawybory Konfederacja. To jest chęć zwiększenia udziału tak zwanej demokracji bezpośredniej w wyborze kandydata danego ugrupowania na prezydenta. To samo sobie z punktu widzenia oczywiście demokratyzacji procesów politycznych jest zjawiskiem pożądanym – dodał.Jego zdaniem taki pomysł z jednej strony pokazuje, że Jarosław Kaczyński ma obawy, żeby jednoosobowo podjąć odpowiednią decyzję. – Bo nawet jeżeli to będzie jakaś tam uchwała jakiegoś gremium statutowego Prawa i Sprawiedliwości, to wiadomo, że przy obecnym układzie struktury władzy w ramach PiS-u to będzie to jego decyzja – zastrzegł Jan Maria Jackowski. – Nie będzie to na pewno decyzja wbrew Jarosławowi Kaczyńskiemu. Później, jeżeli by się okazało, że w taki sposób wyłoniony kandydat uzyskałby niezadowalający wyniku w wyborach prezydenckich, to byłby to element krytyki samego lidera, który taką decyzję podjął – wyjaśnił.  Jego zdaniem finalnie prawyborów nie będzie. – Ale generalnie to pokazuje, że Prawo i Sprawiedliwość ma jednak problem z wyborem kandydata na prezydenta – powiedział rozmówca Michała Kolanki. – Zazwyczaj w różnych środowiskach politycznych, zwłaszcza tych dużych, jest grono dwóch-trzech kandydatów i taki wybór jest wyborem dosyć oczywistym. Tutaj widać – i nawet zestaw tych potencjalnych kandydatów pokazuje – że nie są to politycy z pierwszego szeregu – dodał.Jan Maria Jackowski wyraził opinię, że Jarosław Kaczyński nie zdecyduje się na prawybory, ponieważ to jeszcze bardziej rozchwiałoby te napięcia, które są wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości. – Przypomnijmy, że niedawno na kongresie nastąpiło przynajmniej formalne połączenie z Suwerenną Polską i rzeczywiście część czołowych polityków Suwerennej Polski przystąpiła do Prawa i Sprawiedliwości – powiedział były senator. – Jednak na przykład działacze Suwerennej Polski z Lubelszczyzny, czyli z okręgu, w którym działa pan minister Przemysław Czarnek, nie przystąpili do PiS. A to są sprawni ludzie, zajmujący różne ważne stanowiska na szczeblach lokalnych. Oni nie przystąpili do Prawa i Sprawiedliwości i szukają swojego miejsca politycznego – być może spoglądają w stronę Konfederacji, być może jeszcze mają jakieś inne koncepcje polityczne. Oni nie chcą być „pod butem” Przemysława Czarnka, więc tutaj też są tego rodzaju napięcia, poza już tymi tradycyjnymi starciami frakcji w ramach tego „starego” Prawa i Sprawiedliwości – wyjaśnił Jackowski.Jak dodał, teraz wpuszczenie w to mechanizmu prawyborów może być bardzo niebezpieczne – bo może rozchwiać partię. - Może się okazać że po prostu te podziały będą tak silne. że nie będzie można później przeprowadzić tak sprawnej kampanii, jaką można było przeprowadzić w sytuacji, gdyby tych prawyborów nie było – przekonywał były senator.    Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-21
22:50

Dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych

Po tym jak PiS stracił władzę w Polsce, prezydent Andrzej Duda stał się jeszcze bardziej przyczółkiem PiS-u w instytucjach publicznych. Broni dewastacji wymiaru sprawiedliwości, która się dokonała pod przewodnictwem Zbigniewa Ziobry i pokazuje, że nie można na niego liczyć jako na siłę stabilizującą i wykraczającą poza tę głęboką polaryzację polskiego społeczeństwa - powiedział dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych.Gościem porannego programu Joanny Ćwiek-Śwideckiej był dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych. Eksperta spytano, jak ocenił orędzie Andrzeja Dudy w Sejmie wygłoszone w rocznicę wyborów z 15 października 2023 roku. - Najbardziej zapamiętamy chyba słowa o białoruskich opozycjonistach, którzy nie będą mogli dostać azylu w Polsce. Andrzej Duda próbował za wszelką cenę skrytykować przedstawioną przez Donalda Tuska strategię migracyjną, łącznie z kontrowersyjnym pomysłem o zawieszaniu azylu. To jest dosyć interesujące, bo pokazuje, że nawet jeżeli propozycja powinna wzbudzić poparcie ze strony PiS i prawicy – bo to jest mniej więcej kierunek myślenia o migracjach i polityce azylowej, które te partie przez długi czas promowały – to Andrzej Duda i tak postanowi znaleźć dziurę w całym – powiedział dr Jacek Kucharczyk. - To pokazuje, że prezydent i premier żyją na dwóch różnych planetach oraz że reprezentują skrajnie wrogie obozy polityczne. Pomysł, że prezydent w tym okresie mógłby odegrać rolę jakiegoś stabilizatora i wznieść się ponad te podziały, to złudzenie, które się rozwiało – dodał. - Pozycja Andrzeja Dudy wydaje się dawać mu spory margines niezależności od wszystkich sił politycznych. Koniec kadencji, nie stara się o reelekcję, partia dawniej rządząca, z którą miał silne związki, już nie rządzi. Teoretycznie można by było oczekiwać, że prezydent będzie chciał zakończyć swoją kadencję w sposób, który wyjdzie poza to, do czego się przyzwyczailiśmy. Otóż nie - stwierdził prezes Instytutu Spraw Publicznych. - Po tym jak PiS stracił władzę w Polsce, prezydent stał się jeszcze bardziej przyczółkiem PiS-u w instytucjach publicznych. Broni dewastacji wymiaru sprawiedliwości, która się dokonała pod przewodnictwem Zbigniewa Ziobry i pokazuje, że nie można na niego liczyć jako na siłę stabilizującą i wykraczającą poza tę głęboką polaryzację polskiego społeczeństwa - zaznaczył. Jak przyznał dr Kucharczyk, „nie bardzo potrafi sobie wyobrazić, co miałby robić Andrzej Duda poza polityczną emeryturą”. - Na lidera partii on się nie nadaje. To nie jest ten typ osobowości, który miałby cierpliwość i zdrowie do zarządzania strukturami partyjnymi, do tworzenia strategii. On się dobrze czuł jako prezydent, bo to dawało mu prestiż, widzialność, bardzo niski poziom odpowiedzialności za swoje działania - ocenił ekspert. - Nie bardzo widzę nawet, jak PiS mógłby go zagospodarować. Nazwisko prezydenta nie pojawia się na tej giełdzie następców Jarosława Kaczyńskiego, więc muszę powiedzieć, że trochę mnie dziwi ta postawa Andrzeja Dudy. Miałby czas, żeby zawalczyć o swoje dziedzictwo, czyli to, jak zostanie zapamiętany. A zostanie zapamiętany jako prezydent, który miał swój udział – chociaż nie był to udział wiodący – w tej erozji ustroju demokratycznego, jaka się dokonywała do ostatnich wyborów parlamentarnych. Właściwie niewiele więcej będzie można o nim powiedzieć i tym swoim orędziem utrwalił ten wizerunek - zaznaczył dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-18
27:57

Bogdan Zdrojewski, europoseł KO

- Nie może być tak, że Schengen zostaje zawieszone, bo to miałoby druzgocące skutki dla całej Europy - ocenił w rozmowie z Michałem Kolanką europoseł PO Bogdan Zdrojewski.Europoseł Platformy Obywatelskiej Bogdan Zdrojewski, do niedawna poseł, był przez Michała Kolankę pytany o sprawę zmiany polityki migracyjnej. - Nie ma jeszcze bilansu. Na razie są oczekiwania, formułowane zarówno wobec Polski, jak i oczekiwania od tych najważniejszych grup politycznych, aby ten problem został właściwie domknięty - odparł. Dodał, że jest kilka pomysłów, a najważniejszy - jego zdaniem - płynie z Polski, ponieważ Polska - kontynuował eurodeputowany - ma „najbardziej istotną granicę" z punktu widzenia wojny na Ukrainie. - W związku z tym oczekiwania wobec Polski są dość duże - przekonywał.- Trzeba pamiętać, że to czasowe zamykanie granicy pomiędzy Polską a Niemcami to też było takie - nie chcę za dużo, za mocno powiedzieć - ale pewne wotum nieufności wobec krajów wschodnich Europy - powiedział Zdrojewski, odnosząc się do kontroli na granicach niemieckich, wprowadzonych od połowy września. - Ale ten problem trzeba zakończyć. Dla nas najważniejsza w Europie jest wolność, swoboda przemieszczania się. Nie może być tak, że Schengen zostaje zawieszone. Lepiej, żeby to prawo azylowe było zawieszane niż Schengen, bo to miałoby druzgocące skutki dla całej Europy - oświadczył w rozmowie z Michałem Kolanką Bogdan Zdrojewski.Europoseł, były minister kultury, nie zgodził się z sugestią, że Tusk najpierw ogłosił pomysł dotyczący migracji na konwencji partii, a potem rozmawiał o nim z liderami państw UE. - Ten problem na stole, jeśli chodzi o radykalne rozwiązania, jest od przynajmniej kilku miesięcy - podkreślił dodając, że w ostatnim czasie unijna komisarz zaproponowała dziesięciopunktowy program bezpiecznej granicy wschodniej. - Ale odbywało się to w porozumieniu, przy naciskach też państw południa - Grecji, ale także Włoch, po części Hiszpanii. No i do tego dołączyła na pewnym etapie także Szwecja, z zupełnie innej strony, tak samo kraje nadbałtyckie, które należą do Unii Europejskiej - kontynuował.- Premier Donald Tusk sformułował więc pewien program, który jest wspólnym oczekiwaniem wielu państw, aby, krótko mówiąc, zamknąć pewien okres, w którym bardzo silnie partycypował niestety PiS, wydając setki tysięcy wiz, kompletnie poza kontrolą, ze skutkami, które są być może druzgocące, ale w każdym razie tworzące duże zagrożenia - powiedział rozmówca Michała Kolanki. - Ten okres trzeba zamknąć, a Polska powinna odzyskać wiarygodność jeżeli chodzi o bezpieczną wschodnią granicę - ocenił Zdrojewski. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-18
23:05

Prof. Jarosław Flis, socjolog

- Wyobrażenia, że po wyborach będziemy z PiS negocjować warunki kapitulacji, nie bardzo się potwierdzają - mówił w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Są tacy, którzy się z tego cieszą, są tacy, dla których to była trauma, ale to normalna rzecz w demokracji – tak prof. Flis odpowiedział na pytanie czy Polska po wyborach z 15 października 2023 roku jest „bardziej uśmiechnięta”. - Tym bardziej jest to wyraźne, gdy te konflikty, które przed rokiem były bardzo intensywne, specjalnie nie osłabły. Zapowiedź skończenia wojny polsko-polskiej jest jedną z tych zapowiedzi, które najmniej rokują, jeśli chodzi o realizację przez nowy rząd. Wyobrażenia, że będziemy z PiS negocjować warunki kapitulacji, nie bardzo się potwierdzają - dodał. - Wszyscy się świetnie czują, w tych koleinach, w których się wepchnęli te osiem lat temu – mówił też socjolog.- Opozycja zachowuje się tak, jak się zachowywała się opozycja po 2015 roku, tylko jeszcze bardziej i rządzący też się tak mniej więcej zachowują, to znaczy, są przekonani, że ich przewaga wynikająca ze zwycięstwa da im władzę na zawsze. Wiadomo, że PiS się na takiej strategii zawiodło – dodał.- Przypomnę to, co pisałem w początkach rządów PiS: opozycja popada w histerię, a rządzący w arogancję. Z histerii łatwiej ochłonąć, natomiast z arogancji wychodzi się znacznie ciężej – mówił też prof. Flis. - Jak się demonizuje przeciwnika, to było widać w zeszłym roku, to się potem przegrywa z demonem. Najpierw prezydent robi złośliwości, aby rząd był zaprzysiężony 13 grudnia, a potem się uśmiecha i wręcza nominacje takiemu rządowi – dodał.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-16
30:31

Marcin Ociepa, lider stowarzyszenia OdNowa

Sytuacja wygląda tak, że jesteśmy ledwie osiem miesięcy od objęcia władzy przez obecny rząd, a mimo to sondaże nie są zbyt korzystne dla gabinetu Donalda Tuska. Jest to rząd rozczarowania - ocenił w porannym programie Michała Kolanki poseł PiS Marcin Ociepa.Gościem porannego programu Michała Kolanki był Marcin Ociepa, poseł klubu PiS i lider Stowarzyszenia OdNowa. Podczas rozmowy polityk poproszony został o podsumowanie roku, jaki minął od wyborów parlamentarnych, wygranych przez koalicję KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Został także zapytany o to, czy podobało mu się cokolwiek, co zrobił obecny rząd. - Ze smutkiem muszę powiedzieć, że nie znajduję takiej rzeczy. Na początku tych rządów starałem się doszukiwać dobrych intencji, między innymi w nominacji Władysława Kosiniaka-Kamysza do MON-u. Myślałem, że to jest jednak ten najbardziej propaństwowy polityk z koalicji 13 grudnia. Ale dziś widzę, że nie zaangażował się w MON. W obronności nie mamy przełomu, mamy jedynie kontynuację. Pojawia się dużo znaków zapytania, jeśli chodzi o Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, bo on nie jest wypełniany. Tu się pali czerwona lampka – ocenił Ociepa. - W pozostałych obszarach jest jedno wielkie rozczarowanie. Jeśli spojrzeć na nową jakość, jakiej oczekiwali wyborcy, jeśli chodzi o politykę kadrową w Spółkach Skarbu Państwa czy gospodarce, to tego nie ma – powiedział Marcin Ociepa. - Pomijam afery, ale nie ma nowej jakości. Mamy tąpnięcie w wartości Spółek Skarbu Państwa. Służba zdrowia – nic, mamy problemy z finansowaniem podstawowych zabiegów zdrowotnych. Obronność – nie mamy żadnych postępów tylko zawieszenie kontraktów zbrojeniowych. W żadnym z tych obszarów nie mamy jakiegokolwiek postępu – wymieniał poseł.  Jak stwierdził polityk, „sytuacja wygląda tak, że jesteśmy ledwie osiem miesięcy od objęcia władzy przez obecny rząd, a mimo to sondaże nie są zbyt korzystne dla gabinetu Donalda Tuska”. - Jest to rząd rozczarowania. Zarzucano nam, że jedziemy po bandzie, ale tu mamy kompletną dewastację. Nieuznawanie TK, wyroków SN - stwierdził Ociepa. - Miało być lepiej, my przynajmniej podjęliśmy próbę reformy wymiaru sprawiedliwości. Niestety w wielu obszarach nieudaną. Natomiast nasi następcy dokonali głębokiej dewastacji wymiaru sprawiedliwości - zaznaczył. Zdaniem lidera Stowarzyszenia OdNowa „ani w gospodarce nie mamy postępu, ani w wymiarze sprawiedliwości, ani w służbie zdrowia, ani w obronności”. Po wyborach z 15 października większość w Sejmie zdobyła koalicja KO, Trzeciej Drogi (PSL i Polska 2050) oraz Nowej Lewicy, która dysponuje 248 mandatami. Po nieudanej próbie stworzenia rządu przez PiS prezydent Andrzej Duda dokonał zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska 13 grudnia.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-15
20:03

Agnieszka Pomaska, posłanka KO

15 października wygraliśmy wybory dlatego, że ludzie oczekiwali zmiany na lepsze. Oczekiwali też wyższych standardów jeśli chodzi o sprawowanie władzy, o funkcjonowanie ministerstw czy spółek Skarbu Państwa – powiedziała posłanka PO Agnieszka Pomaska w rozmowie z Michałem Kolanką.Posłanka została zapytana m.in. o stan realizacji obietnic Koalicji Obywatelskiej – Mamy głębokie przekonanie, że wiele rzeczy udało się zrobić, ale jeszcze sporo zobowiązań przed nami – powiedziała. – Oczywiście zawsze należy reagować na otaczającą nas rzeczywistość, nikt nie przewidział przecież powodzi. To w ostatnich tygodniach determinowało działalność rządu, ale to nie zwalnia nas z obowiązku wypełniania obietnic wyborczych. Krok po kroku będziemy je realizować i determinacja w realizacji tych zobowiązań jest w każdym z członków Rady Ministrów, ale także w nas – parlamentarzystach – dodała.Odniosła się także do sprawy rozliczania obietnic wyborczych. – Wygraliśmy wybory 15 października dlatego, że ludzie oczekiwali zmiany na lepsze – stwierdziła. – Oczekiwali też wyższych standardów jeśli chodzi o sprawowanie władzy, o funkcjonowanie ministerstw czy spółek Skarbu Państwa. Dzisiaj mamy takie poczucie, że z jednej strony rzeczywiście – wyborcy bardzo patrzą nam na ręce, tych wysokich standardów oczekują, ale z drugiej strony wiemy że to jest słuszne, choć to nie jest łatwe. Wiemy że będziemy oceniani przez naszych wyborców bardzo surowo Ale z drugiej strony, przecież zawsze jest tak, że władzy powinno się patrzeć na ręce, od władzy powinno się oczekiwać, od partii rządzącej powinno się oczekiwać tego, że będzie te najwyższe standardy wypełniała. To jest bardzo poważne wyzwanie ale my się nie boimy – zapewniła.Dodała, że jej ugrupowanie z pokorą podchodzi do każdych wyborów. – Nic nie jest przesądzone – uznała – Ostatnie wybory, jakie wygraliśmy to te 15 października. Żadne kolejne wybory nie były nam dane. To wymaga dobrego przygotowania, ciężkiej pracy nie tylko ze strony kandydata, ale całego całego jego zaplecza. Jestem spokojna o te przygotowania, ale o wynik wyborów już nie. Widzimy bardzo dużą polaryzację, widzimy, że nasi przeciwnicy polityczni – Jarosław Kaczyński jego ekipa – będą stosować chwyty poniżej pasa. A będą obłudni i zakłamani, bo to w ostatnim czasie pokazują. A przecież pamiętamy poprzednią kampanię wyborczą, gdzie przy wykorzystywaniu pieniędzy publicznej, przy wykorzystywaniu tzw. mediów publicznych wypaczono wynik wyborów – przypomniała.  Jej zdaniem kampania prezydencka będzie inna niż poprzednie i wiele rzeczy wyjdzie w jej trakcie. – W poprzedniej prezydent Duda czuł oddech Rafała Trzaskowskiego na plecach, wiedział, że może przegrać tamte wybory, ale miał po swojej stronie partię rządzącą, która nie szczędziła sił i środków, by mu pomóc – powiedziała. – Nie mam wątpliwości, że wynik tamtych wyborów był wypaczony. Mamy poczucie, że przywracamy ład i porządek w Polsce, także jeśli chodzi o demokratyczne prawidła, jakie powinny działać w kampanii wyborczej – dodała.Potwierdziła też, że Rafał Trzaskowski jest naturalnym kandydatem Koalicji Obywatelskiej na urząd Prezydenta RP. – Myślę że ogłoszenie tej kandydatury będzie niedługo – zapowiedziała. – Dzisiaj natomiast każdy może się ubiegać o status kandydata, to jest naturalne. Taka wewnętrzna rywalizacja nigdy nam nie zaszkodziła, wręcz przeciwnie – była naszą siłą, wzmocnieniem. Nie można nikomu odbierać prawa do ambicji, ale mam takie przekonanie, patrząc na sondaże, że Rafał Trzaskowski jest naturalnym kandydatem na prezydenta – powtórzyła.\ Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-14
18:48

Prof. Rafał Chwedoruk, politolog

Jakie były największe sukcesy i porażki koalicji rządowej pod kierownictwem Donalda Tuska? Rok rządu w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem podsumował prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.15 października mija rok od wyborów parlamentarnych, które doprowadziły do zmiany władzy i utworzenia rządu Donalda Tuska. Jaki jest jego bilans? Rok rządów koalicji składającej się z KO, Trzeciej Drogi i Lewicy w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem ocenił prof. Rafał Chwedoruk.– Bilans prawie każdego rządu jest ambiwalentny. Nie inaczej jest w tym wypadku. Patrząc z perspektywy tego, co dla każdego polityka jest najważniejsze, czyli politycznej skuteczności, to ten bilans jest lepszy niż gorszy. PO jako największa partia koalicji rządzącej umocniła swoje notowania. To się dokonało w różnym stopniu kosztem obu koalicjantów. Notowania rządu nie przybrały krytycznego dla jego bytności charakteru. Trzeba pamiętać o kluczowym determinancie istnienia tego rządu, a to wiązało się z odsunięciem Prawa i Sprawiedliwości od władzy. W powszechnej świadomości to odsunięcie ma charakter trwały. Rozliczenia, o których efektywności można dyskutować, przynajmniej w rozmiarze symbolicznym, mają miejsce. PiS pozostał na poziomie poparcia takim, jak w ostatnich wyborach, czyli niedającym żadnych szans na wynik z 2019 roku – mówił politolog.Prof. Chwedoruk pytany o ocenę, jaką wystawiłby rządowi Donalda Tuska, odpowiedział, że ocena dawałaby bezproblemową promocję do następnej klasy, ale „ze świadomością nauczyciela, że uczeń jest zdolny, ale nie jest przesadnie pracowity i nader wszystko jest dość chaotyczny". - Byłoby to między 3+ a 4- - zaznaczył.Politolog mówiąc o sukcesach obecnego rządu w pierwszej kolejności wskazał na poprawę pozycji Polski w Europie. - Zwłaszcza jeśli chodzi o relacje między Polską a UE i państwami Europy Zachodniej, to może nie jest idealnie, ale na pewno polskiej dyplomacji jest łatwiej, niż było to poprzednio. Także na niwie nasilających się w Polsce sporów kulturowych, drobne rzeczy, które w skali makro nie przyciągają uwagi opinii publicznej na dłużej, jak likwidacji dziwacznego przedmiotu jak HiT, też może być zapisana do sukcesów. Dopisać też można względną stabilność finansów państwa w bardzo trudnym makroekonomicznym otoczeniu. Na konto sukcesów zapisałbym też coś, co może dla niektórych polityków partii rządzącej być nie do końca wygodne, czyli mówienie o relacjach z Ukrainą tak, jak robią to wszyscy. W kategoriach interesu i wzajemności, a nie w kategoriach posłannictwa. Dotyczy to zarówno relacji ekonomicznych, jak i historycznych – mówił prof. Chwedoruk. Gość programu wskazał również na porażki rządu Donalda Tuska. - Oczywistym czynnikiem jest kwestia aborcji, choć ona nie zależy od samej Rady Ministrów, ale będzie ten rząd pośrednio obciążać. Ta sprawa była jedną z inspiracji dla niestandardowej mobilizacji różnych grup społecznych, jak najmłodsi wyborcy, których trudno zmobilizować. Można także dyskutować o różnych cząstkowych aspektach, czy niektóre zapowiedzi i działania nie są związane z aktywnością różnych grup nacisku. Wystarczy przyjrzeć się temu, co dzieje się wokół ogródków działkowych. Rząd powinien być tym podmiotem, który szybciej wysyła sygnały pokazujące granice różnych aktywności. Również przedłużające się rozmowy dotyczące mieszkalnictwa są całkowicie wyzbyte strategicznego horyzontu związanego z problemami demograficznymi, które nas wkrótce czekają. To może pokazywać części wyborów, że chaos jest dużo większy, niż rzeczywiście ma miejsce - wymienił. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-11
32:37

Bartosz Romowicz, poseł Polski 2050

Sojusz Polski 2050 z PSL był bardzo mądry, taktyczny i przemyślany. Zrobiliśmy coś, co się w polskiej polityce przez wiele lat nie udawało – weszliśmy jako alternatywa dla PO i PiS. PSL wniósł swoje doświadczenie, a Polska 2050 świeżość. To się uzupełniało - powiedział w rozmowie z Joanną Ćwiek poseł Polski 2050 Bartosz Romowicz.Gościem porannego programu Joanny Ćwiek był Bartosz Romowicz, poseł Polski 2050. Podczas rozmowy polityk został zapytany między innymi o słowa Szymona Hołowni. - Musimy przeprosić i powiedzieć: "nie wszystko się udało, nie wszystko dowieźliśmy" - mówił podczas konwencji Polski 2050 marszałek Sejmu. - Jeżeli polityk popełnia błędy, to powinien się do tego przyznawać. Przez wiele lat byłem burmistrzem w Ustrzykach Dolnych i gdyby mieszkańcy mnie zapytali, czy są decyzje, których żałuję, to bym powiedział: tak, są takie decyzje. Czy jestem w stanie za nie przeprosić? Tak, nie mam z tym żadnego problemu - powiedział Bartosz Romowicz. - Próbujemy udawać, że politycy są nieomylni, ale to tylko ludzie, którzy popełniają błędy. Jeśli jakiegoś ze zobowiązań nie dowieźliśmy, to musimy zrobić wszystko, żeby je dowieźć i wyborcom powiedzieć: przepraszamy, postaramy się, żeby to było zrobione jak najszybciej. Jak najbardziej pana marszałka rozumiem – tym bardziej, że mamy w tej koalicji granice tego, co my chcemy zrobić. I będziemy tego bronić do samego końca - zaznaczył. Czy to był dobry rok dla Polski 2050? - Wielu zakładało, że w ciągu roku od wyborów parlamentarnych różnie będzie. Rozczarowali się. Wszyscy mówili, że podzielimy los Nowoczesnej, Palikota, Kukiza i paru innych. A okazuje się, że tak nie jest i że mamy się bardzo dobrze, atmosfera w klubie jest bardzo dobra – stwierdził poseł. - To jest taka trochę nowość w polityce, ale my naprawdę jako politycy o wszystkich tematach rozmawiamy i wypracowujemy wspólne stanowiska. Czasami się nawet kłócimy, ale dochodzimy do porozumienia i wychodzimy z tego jako drużyna. Inną rzeczą jest to, że naprawdę się lubimy – mamy ekipę fajnych ludzi, spędzamy razem czas poza posiedzeniami i jest to wartość dodana – dodał. - Mamy 32-osobowy klub, to trochę łatwiejsze niż być w klubie 150-osobowym, w którym czasem jeden poseł nie zna drugiego. My się znamy i dzięki temu jest dobra atmosfera, a w dobrej atmosferze robi się dobre rzeczy. To raczej niespotykana rzecz w polityce, ale u nas jest – zaznaczył. - Koalicja trwa i będzie trwała. Sojusz z PSL był sojuszem bardzo mądrym, taktycznym i przemyślanym. Zrobiliśmy coś, co się w polskiej polityce przez wiele lat nie udawało – weszliśmy jako alternatywa dla PO i PiS. PSL wniósł swoje doświadczenie, my wnieśliśmy swoją świeżość, my zagospodarowaliśmy elektrorat miejski, a PSL – wiejski. To się uzupełniało. Mamy różnice poglądowe, ale o to chodzi, że – jak mówi marszałek Hołownia – można się pięknie różnić i można do porozumienia dochodzić. Dzisiaj dla polskiej polityki jest to, że jest Trzecia Droga, bo bez Trzeciej Drogi nie byłoby tej koalicji - powiedział polityk. Czy projekt Trzecia Droga się wypalił? - Zawsze powtarzam, że to jest tylko koalicja, a nawet w małżeństwie zdarzają się problemy. Nie wypalił się ten format – bardzo dużo daje to, że nasi liderzy się bardzo lubią. Dużo ze sobą rozmawiają i znaleźli nić porozumienia. Dwóch sprawnych polityków młodego pokolenia na ważnych funkcjach publicznych to jest niespotykane, bo dotychczas w historii tego nie było – podkreślił Romowicz. - Nie dziwię się, że niektórzy próbują to torpedować, bo jeśli pomysł Trzeciej Drogi utrzymamy do końca kadencji i zrealizujemy nasze postulaty, to ludzie zobaczą, że jest na polskiej scenie politycznej miejsce między PO a PiS – dodał. - Rozumiem naszych koalicjantów i opozycję, że torpedują nasz projekt, bo zakładają, że się rozpadniemy i rozejdziemy się po tych dwóch największych siłach politycznych – zaznaczył poseł. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

10-09
26:46

Piotr Miku

świetne to jest kilka dziennie krótkie rzeczowe, pan Mazurek powinien się od was uczyć. Dobra robota

01-24 Reply

Recommend Channels