Odcinek 152 – Relatio de Statu Mundi
Description

Poniżej znajduje się maszynowa transkrypcja audycji (bez redakcji).
Jest piątek, godzina dziewiąta, 19 września 2021 roku. Ja jestem Bartek, a wy słuchacie audycji Raport o stanie świata w podcaście Kapok.
Dla tych, którzy nie mają czasu, żeby odsłuchać wszystko, podam skróconą wersję audycji. W jakim stanie znajduje się obecnie świat? Otóż mogłoby być lepiej.
Był taki wierszyk kiedyś Ewy Przybylskiej, pomieszczony zresztą w podręczniku dla klasy pierwszej, w czasach, kiedy ja pobierałem nauki w socjalistycznej szkole. Zwał się on „Latem” i szedł tak:
Boso bolek,
mama, tato,
boso Bobik
bo to lato.
Boso mama,
boso tata
i motylek
boso lata.
Otóż urządziłem sobie takie bose lato. Chodziłem boso zarówno w domu, jak i w pracy, co nie jest szczególnie dużym wyzwaniem w moim przypadku. Chociażby z tego względu, że pracuję z domu, więc jakby nie musiałem się martwić o tym, co nosić w biurze. Chodziłem boso zawsze wtedy, kiedy mogłem. W ostatni weekend wyciągnąłem skarpety z pewnym zdziwieniem, no ale musiałem założyć, bo trzeba było założyć pełne buty, bo jechaliśmy do lasu na spacer, jeździmy sobie jakiś czas do lasu na spacer i to były w zasadzie jedne z nielicznych dni tego lata, kiedy faktycznie zakładałem skarpety, bo próbowałem chodzić w sandałach po lesie, ale nie jest to do końca najlepszy pomysł. Natomiast wszędzie indziej sandały nadawały się świetnie. W domu, na ogrodzie, czy to po trawniku, czy po podjeździe boso chodzić można. Nawet popuszczać drona zdarzało mi się wyjść nad rzekę w klapkach, bo to było dobre lato na chodzenie w ten sposób. Oczywiście chodzenie boso zbiera też swój haracz. Zszedł mi jeden paznokieć po tym, jak przyłożyłem stopą o schody. O schody zresztą przyłożyłem stopą kilkukrotnie, jak się mam sobie kapcie bądź buty, to jest inaczej, jak się chodzi na bosaka, to bywa bardzo smutno. Nie jestem do końca pewien, czy przypadkiem nie złamałem sobie kolejny raz jednego z palców, ale tym razem machnąłem ręką na wizytę w pobliskim zakładzie od składania kości, zwłaszcza, że jak poprzednio pojechałem tam ze złamanym palcem, to lekarz powiedział, no proszę pana, w gips tego nie włożymy, proszę go oszczędzać i tyle, samo się zrośnie. Stwierdziłem więc, że skoro samo się zrośnie, to się samo zrośnie, w związku z tym nie wiem, czy miałem złamany palec.
Ale innym razem drugą stopą zaczepiłem na schodach wejściowych od taśmy antypoślizgową, którą zdążyłem właśnie przykleić. A to taka taśma antypoślizgowa z cyklu tych tradycyjnych, czyli w zasadzie trochę jakby papier ścierny. Zdarłem sobie cały jeden palec z wierzchu w bardzo niefortunnym momencie, bo to był akurat dzień przed wylotem na wakacje na Kretę. No łatwo jest jakby dojść do wniosku, że skoro jedzie się nad morze, w dodatku całkiem fajne morze, to człowiek będzie w tym morzu spędzał trochę czasu. A wszyscy z Was, którzy mieli kiedyś jakieś rany, mogą zrozumieć, że jak się siedzi w wodzie, to się goi powoli. Nawet jeżeli woda jest słona i trochę tam przypali, zdezynfekuje, to bardzo długo minęło, zanim udało mi się z tego wyjść.
Jednak chodzenie boso, gdzie się tylko da, jest dobre na głowę. Człowiek ma takie poczucie, że jest tak jak dawniej. Kiedyś dużo chodziliśmy na bosaka jako dzieci. Kiedyś w ogóle dużo jako dzieci chodziliśmy. Teraz głównie jeździmy wszędzie. Teraz dużo siedzimy w domu. Kiedyś byliśmy istotami żyjącymi na zewnątrz. Outdoorowymi, że tak powiem. Człowiek wychodził, brał rower, nie brał roweru, szedł, jechał, cokolwiek, nie siedział w domu. Teraz wszystko zachęca nas do tego, żeby w domu siedzieć i to jest bardzo niedobre pod wieloma względami. Wiele rzeczy jest niedobre obecnie na świecie. Niektóre doskwierają mi bardziej, niektóre mniej.
Z takich rzeczy, które na przykład przeszkadzają mi organicznie jest to, że lato to jest zawsze sezon na kurki. Kurki są bardzo dobre. Bardzo lubię kurki. Nie mam na myśli drobiu, tylko te takie grzybki, kurki. Był taki skecz młodego Stuhra kiedyś, gdzie też o tym było. W każdym razie co roku czekam, aż zacznie się sezon na kurki. W tym roku były one od początku bardzo drogie. Dużo droższe niż rok temu, co było nieprzyjemnym zaskoczeniem, ale nie po to spędzam w pracy codziennie po kilka godzin, żeby nie stać mnie było na kurki. Ale drugim nieprzyjemnym zaskoczeniem było, że w zasadzie poza początkową fazą te kurki nie były do końca dobre. To są takie grzybki, które nawet jak się je usmaży, udusi, różne są sposoby ich przyrządzania, ja najczęściej duszę rzeczy, to one nadal są takie trochę twardawe, chrupkie jakby człowiek zagryzł gumę do żucia. Oczywiście porównanie jedzenia do gumy nie jest dobre, ale wydaje mi się, że wiecie o co mi chodzi. A w tym roku kurki były takie miękkie, jakby sflaczałe. Zachowywały się tak jak rzeczywistość. Nie były wcale dobre. Dużo rzeczy się zmieniło, wiele rzeczy zgubiliśmy.
Od jakiegoś czasu próbuję znaleźć sposób na wymianę części w moim fotelu z Ikei. To jest taki standardowy, biurowy fotel. Teraz mam podłokietnik owinięty samowulkanizującą taśmą do naprawy hydrauliki, no bo musiałem jakoś go spiąć. Dzwoniłem do nich, pisałem, nawet zaczepiłem na social mediach kwaterę główną po szwedzku. Zupełnie jakbym umiał pisać po szwedzku. Ale nie mają części zamiennych.
Firma, która tak bardzo chwali się swoją ekologicznością i całą resztą, nie ma części zamiennych. Usłyszałem, że wie Pan, jak Pan gdzieś trafi kiedyś na zwrotach, to może Pan ze zwrotów kupić. A tak to może Pan sobie kupić cały duży fotel. Mam zniszczony jeden podłokietnik, bo drugi nadal jest dobry. Trochę pościerany, ale jest dobry. Może sobie Pan kupić cały fotel do dupy z takim mierzem.
Zupełnie w drugą stronę okazało się, że na przykład firma Braun, której golarki bardzo lubię i w zasadzie przez całe życie, a mam już lat 47 z układem, używałem golarek firmy Braun. Mówimy o elektrycznych, bo jeśli chodzi o takie z żyletkami, że się można porżnąć na ryju i skrwawić ładnie, to używam Wilkinson Sword. Mam, dosyć długo mam aktualną golarkę Brauna, chyba od około 10 lat, a być może nawet więcej. Wydaje mi się, że może nawet więcej. Trudno jest mi powiedzieć, bo człowiek nie do końca przywiązuje wagę do takich wydarzeń. Na przykład chomiki, które są w domu, to mam taki plik, w którym mam zanotowane kiedy dany chomik się w domu pojawił i kiedy dany chomik przestał się w domu pojawiać. Ale nie będę używał tego golarek. Natomiast jest to na pewno więcej niż 10 lat, stosunkowo tani model.
Zniszczyła mi się siatka, ta folia goląca. Takie rzeczy się zdarzają. Odkąd pamiętam, takie rzeczy w golarkach się zdarzały, bo pamiętam, że mówię mu ojcu, przydarzyło się coś takiego w czasach, jak ja się jeszcze nie goliłem. No i co? Wszedłem na pierwszy z brzegu supermarket elektroniczny online, znalazłem model. Chwilę to trwało, ale był dosyć dobrze opisany i na korpusie, i nawet numer części był opisany na korpusie golarki. I za nieduże pieniądze kupiłem sobie części zamienne do czegoś, co od wielu lat nie jest już produkowane. Bardzo chciałbym, żeby inne firmy też w ten sposób postępowały, także wielkie brawa dla Brauna.
Natomiast rynek w ogóle robienia zakupów zrobił się naprawdę okropny. Wchodzenie do sklepów stacjonarnych, jeżeli to nie są sklepy z ciuchami, albo z butami, albo ewentualnie księgarnie, zaczyna być zupełnie bezużyteczne. Ogólnie sklepy z elektroniką.
Przychodzę, macie drukarki? Tam są dwie na wystawie. A to wszystko, co macie? No, resztę może Pan sobie przez internet obejrzeć. No, ale ja nie chcę sobie oglądać rzeczy przez internet.
Poszedłem ostatnio do sklepu fotograficznego. W sklepie fotograficznym mieli tylko Instaxy. Może Pan sobie przez internet obejrzeć? Nie, nie chcę sobie obejrzeć przez internet. Przyszedłem do sklepu fotograficznego kupić aparat fotograficzny. Chcę go wziąć do ręki, pomacać, zobaczyć jak działa mu kółko i jak głośny jest. Nie zrobię tego przez internet. Nie będę zamawiał towaru tylko po to, żeby go potem odesłać. Jest to, kurwa, głupie. Strasznie, strasznie mi to doskwiera.
Jest wiele rzeczy, które mi doskwiera, a głupota, szczególnie głupota ludzka, jest w absolutnej czołówce. W minionym tygodniu zastrzelono jednego człowieka w Stanach Zjednoczonych. To nie jest absolutnie nic, w zasadzie, godnego uwagi, dlatego, że w Stanach Zjednoczonych codziennie wiele osób zostaje zastrzelonych.
Szczególnym narodowym sportem Amerykanów jest strzelanie do dzieci w szkołach. Czasem i w przedszkolach. Jest to o tyle ważna sytuacja, nie, że ten człowiek był ważny, czy coś, bo był to zwykły pętak, który miał zwyczaj głosić przekonanie, że to, że w ciągu roku ktoś zastrzeli kilkoro dzieci, to jest cena, którą warto ponieść za to, żeby ochronić drugą poprawkę, czyli prawo do posiadania broni, wolność słowa i całą resztę. No i tak się złożyło, że człowiek, który uważał, że ludzkie życie nie jest godne ochrony i warto zawsze poświęcić kilkoro zamordowanych i zastrzelonych dzieci, żeby on mógł nosić broń, został zastrzelony.
Wszyscy się zesrali. Oczywiście natychmiast poszła fama, że to jakiś wstrętny liberalny lewak go zastrzelił. Ja trafiłem też na informację, że nieprawda, bo cała rodzina zamachowca to jakaś jedna wielka maga, więc totalni prawicowcy, nie idzie dojść.
Wszyscy się zesrali. Natomiast najgorsze jest to, że Polaki się zesrali. W Polsce ludzie, których kompletnie nie powinno obchodzić, co dzieje się w regulacjach i w przepisach państwa na drugim końcu świata, które powinno nas zainteresować tylko o tyle, o ile utrzymuje nadal wojsko na naszej wschodniej granicy i jest dla nas pewnym zabezpieczeniem na wypadek pojawienia się pierdolonych ruskich. A poza tym tak naprawdę Stany Zjednoczone, co tam się dz





















