Ekspert od kryptowalut o zawetowanej ustawie: To tak, jakby ktoś z lewicy układał program religii
Description
Prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę dotyczącą rynku kryptoaktywów. Kancelaria prezydenta uzasadniała, że projekt dopuszczał możliwość blokowania stron internetowych firm kryptowalutowych „jednym kliknięciem”, przy nieprecyzyjnych zasadach, które mogłyby prowadzić do nadużyć.
Kancelaria zwróciła również uwagę na brak przejrzystości części rozwiązań oraz wysokość opłat nadzorczych, które – w ocenie prezydenta – mogłyby utrudnić funkcjonowanie małym firmom i startupom, jednocześnie wzmacniając pozycję zagranicznych instytucji finansowych.
Decyzję głowy państwa krytykował wicepremier Krzysztof Gawkowski, który przekonywał, że polski rynek jest „nieuregulowany”, a aż „około 600 tysięcy osób zostało oszukanych na kryptowalutach”.
Zdaniem Sławomira Zawadzkiego, dyrektora generalnego firmy Kanga Exchange, ta narracja opiera się na błędnych założeniach.
Ta liczba nie pochodzi z żadnej analizy strat. To deklaracje z anonimowej ankiety internetowej. Nie wiemy, kim były te osoby ani czego dotyczyły te zgłoszenia. To były badania, w których – mówiąc zupełnie wprost – ktoś wchodził na stronę i zaznaczał odpowiedź. Nie wiemy, na czym polegało "oszustwo na kryptowaluty", bo w raporcie tego w ogóle nie zdefiniowano. To mogą być przypadki, w których w ogóle nie doszło do zakupu kryptowalut, tylko ktoś został zmanipulowany, żeby przelać pieniądze na fałszywy numer konta– mówił w Poranku Radia Wnet.
Ktoś dzwoni, pisze na komunikatorze, proponuje inwestycję. Pieniądze znikają, zanim ktokolwiek kupi choćby jedną kryptowalutę. To nie są oszustwa kryptowalutowe – to oszustwa wykorzystujące słowo krypto jako przynętę– wyjaśniał.
Zawadzki dodaje, że Polska była kiedyś jednym z liderów światowych adopcji kryptowalut, lecz dziś znajduje się „na szarym końcu”, m.in. z powodu wieloletniego ostracyzmu instytucjonalnego.
Kontrowersyjny projekt ustawy: 100 stron regulacji i ogromna władza dla KNF
Największe zastrzeżenia branży budził sam kształt ustawy. Mimo że rozporządzenie w sprawie rynku kryptoaktywów w Unii Europejskiej (MiCA) jest rozporządzeniem stosowanym bezpośrednio, polski projekt liczył ponad 100 stron, podczas gdy inne kraje wdrażały go w zaledwie kilku stronach przepisów.
To była ustawa przeregulowana. A najgorsze było to, że tak ogromną władzę nad rynkiem miał dostać KNF – urząd, który przez lata blokował rozwój branży krypto– dodał.
Zawadzki wymienia najpoważniejsze zagrożenia: KNF miał decydować, kto może działać na rynku i kto może zasiadać w zarządach firm; miał uzyskać możliwość blokowania stron internetowych jednym kliknięciem, bez procesu i bez prawa odwołania; ;ista ostrzeżeń KNF, na którą już dziś można trafić bez powiadomienia, stałaby się narzędziem jeszcze bardziej opresyjnym.
To tak, jakby ktoś z lewicy układał program religii w szkole – absurd. Instytucja, która była przeciwko branży, miała nagle decydować o jej życiu i śmierci– komentuje.
Branża alarmowała, że taka implementacja MiCA nie poprawi bezpieczeństwa, a jedynie zwiększy uznaniową kontrolę państwa nad innowacyjnym sektorem.
Czy kryptowaluty finansują działania Rosji? „Pokażcie transakcje”
Premier Tusk stwierdził, że Rosja „prawdopodobnie używa kryptowalut do finansowania ataków i sabotażu”. Zawadzki podważa ten argument.
Kryptowaluty są śledzalne. Każdy przepływ jest publiczny. Jeśli służby mają dowody – niech pokażą konkretne transakcje– stwierdził.
Podkreśla, że nawet najbardziej surowa ustawa nie zablokuje nielegalnych transferów, bo odbywają się one poza giełdami i oficjalnymi platformami.
Nielegalne operacje zawsze omijają system. To tak, jakby twierdzić, że gotówka znika, gdy zakażemy banknotów– mówi.
Według Zawadzkiego nie ma większości w Sejmie, która mogłaby odrzucić weto prezydenta Nawrockiego.
Branża przygotowuje natomiast własną wersję ustawy – bardziej przejrzystą, zgodną z MiCA i pozbawioną mechanizmów blokowania firm jednym ruchem urzędnika. Zawadzki ostrzega też przed paradoksalnym scenariuszem:
Jeśli do czerwca Polska nie uchwali ustawy, zagraniczne firmy z licencjami z innych krajów będą mogły działać u nas, a polskie – nie. I jednocześnie nie będzie kar za działanie bez licencji. To absurd– stwierdza.



