#084 – Oni wszyscy wiedzą lepiej
Description
„Przestańcie myśleć”, „za bardzo chcecie”, „wyjedźcie na wakacje”, „musicie wyluzować” – wszyscy wiedzą lepiej, co wam pomoże podczas starań. Czasami przybiera to postać z pozoru niewinnych żartów, innym razem poważnych rad, ale w każdym przypadku dokarmia to demony w niepłodnej głowie. Co z tym zrobić? Posłuchaj, jak to wyglądało u nas.
Plan odcinka
- Starania – wszyscy wiedzą lepiej niż wy
- Wchodzenie z butami w czyjeś życie
- Okres starań weryfikuje przyjaźnie
- Głupie żarty
- Komentowanie czyjegoś życia
- Wpędzanie w poczucie winy
- Obgadywanie
- Teksty, które nie wspierają
- Wszyscy wiedzą lepiej? Odbij piłeczkę
Transkrypcja podcastu Akademii Płodności
Zosia: Śmiejemy się. Już pewnie słychać śmiech w głosach. Bawi mnie Aniusia, bo siedzi z telefonem i nagrywa, żeby wam updatować zaraz, szybciutko, że tutaj nowy podcast się tworzy. Ale bardzo dobrze, bo to są potrzebne update’y. Mnie nawet to nie mignęło. Już się skupiłam na tym, żeby gadać, a powinnam wam dać cyna, że będę gadać.
Ania: Jaki influencer.
Z.: Od czego mam Aniusię?
Cześć, tu Ania i Zosia. Wspólnie tworzymy Akademię Płodności, w której towarzyszymy parom
starającym się o dziecko.
A.: Dzień dobry, witam naszych słuchaczy. Witamy w kolejnym podcaście. Temat dzisiejszego podcastu brzmi „Oni wszyscy wiedzą lepiej”.
Z.: Oooo tak!
A.: Zaciekawiłam cię?
Z.: Tak. I już mi nawet podniosłaś ciśnienie troszeczkę. Już sobie wyobrażam tych wszystkich, którzy w moim przypadku wiedzieli lepiej.
A.: To właśnie o tych, co wiedzieli lepiej podczas starań, będziemy dzisiaj rozmawiać. A tacy, którzy wszyscy wiedzą lepiej od was samych bądź którym wydaje się, że wiedzą lepiej (bo nie wierzę, żeby tak było), są… albo mogą być wokół was.
Z.: I to będą rzeczy od takich bardziej niewinnych, delikatnych prztyczków w nos po takie totalnie nieakceptowalne, które życzyłabym sobie, żeby były natychmiast kontrowane. Będą to ludzie, którzy jakby celowo chcą sprawić ci przykrość, bo sobie stwierdzą, że zrobią świetny żart twoim kosztem, bo mogą, bo np. rzadko odbijasz tę piłeczkę i sobie pozwalasz. To mogą być też takie szczerze zatroskane osoby, które chcą udzielić ci radę, o którą wcale nie prosiłaś(-łeś). Robią to z dobrej woli. Tutaj trochę wrzucamy do jednego worka tych turbonajgorszych i takich, którzy w sumie nie mieli wcale złych intencji, ale wyszło, jak wyszło. Bo tak może być. Idea, jaka przyświecała daniu tej wspaniałej rady, była dobra, ale jakby, kurde, nikt o nią nie prosił i to głupie bardzo? Rozumiecie?
Starania – wszyscy wiedzą lepiej niż wy
Z.: Robię tylko ten wstęp, żebyśmy sobie zdawali sprawę, że po drugiej stronie nie zawsze stoi ktoś, kto jest turbozłym człowiekiem, chcącym zrobić tylko krzywdę.
A.: Dobrze, że to dodałaś, bo tak może być. Są ludzie, którzy nie wiedzą, co powiedzieć, i z troską chcą wspierać nas podczas starań, ale nie do końca mają pojęcie o tym, jakie słowa w tym czasie przyniosłyby nam ukojenie. Pierwsze, co może im przyjść do głowy, to… Pamiętam taką sytuację, w której jedna z bliskich mi osób na pytanie, czy staramy się o dziecko, przytoczyła historię swojej znajomej, która po wielu latach zaszła w ciążę, luzując sobie ze względów zdrowotnych. Ta kobieta akurat miała wiele złamań po wypadku i podczas tej rekonwalescencji udało jej się zajść w ciążę. Dość taki zapadający w pamięć przykład, ale to miało mi wtedy pomóc uwierzyć, że ja kiedyś też będę w tym miejscu. Aczkolwiek nie wiem, czy to tak do końca dodało mi skrzydeł.
Oni wszyscy wiedzą lepiej: „za dużo myślicie, wyluzujcie!”
A.: W zasadzie te historie, którymi ktoś się dzielił – okej, były w porządku, ale to też nie było tak, że dodawało mi to energii. Aczkolwiek było to tak jak, Zosiu, wspominałaś – wypowiedziane przez osobę, która chciała dla nas bardzo dobrze. Myślę, że to było na zasadzie: okej, nie biorę tego pod uwagę. Zapamiętałam tę historię, ale ona nie dodała mi skrzydeł. Aczkolwiek z ust innych osób, które nie są tak blisko nas, podejrzewam, że byłoby to odebrane w dość urażający mnie sposób. No jakie to ma znaczenie… No nie udaje mi się. Po prostu.
Z.: Te wszystkie odpowiedzi możemy wrzucić do jednego wora z tymi ludźmi, którzy radzą nam: „przestańcie myśleć”, „za dużo myślicie”, „za bardzo chcecie”, „wyjedźcie na wakacje”, „musicie wyluzować”.
Z perspektywy miejsca, w którym się obecnie znajduję, mam w sobie wiele pokory, ale dokładnie pamiętam, jak słyszałam takie rzeczy. Wiesz, co chciałam wtedy odpowiedzieć? Wsadźcie se w dupę to. Wsadź se w dupę to „wyluzujcie”. Jakby to była najtrudniejsza rzecz do zrobienia ever. Bardzo bym chciała wyluzować i nie myśleć, ale każ mi nie myśleć o różowym słoniu i będę robić tylko to! Więc przestań mi pieprzyć, że mam przestać myśleć o różowym słoniu. Co to są za rady z dupy? Jak o czymś najbardziej na świecie marzysz, to jak masz przestać o tym myśleć? W ogóle co to za tekst? „Przestańcie myśleć” albo „wyjedźcie na wakacje”. Gdzie zaraz będą to kontrować z drugiej strony. Bo jak na te wakacje jeździsz, a nie masz dzieci, to też potrafią ci wypomnieć, że tylko to masz w głowie.
A.: Tak. Nawet widziałam gdzieś taki screen wiadomości: „Jeździcie tylko na te wakacje, a może byście sobie dziecko zrobili?”.
Z.: No właśnie!
A.: Dżizas!
Z.: Tylko podróże wam w głowie. No? No?
A.: Tylko podróże wam w głowie.
Wchodzenie z butami w czyjeś życie
A.: Tak sobie myślę: co trzeba mieć w głowie? Staram się zrozumieć te osoby, ale naprawdę czy aż tak wchodzimy z buciorami w czyjeś życie? Oceniając je? Przecież to życie tego człowieka. Tak łatwo przychodzi nam ocenianie tego? Dlaczego oni to robią? Mają ochotę, więc sobie jeżdżą. Who cares? Co nas to obchodzi?
Powiem wam szczerze, że ja tego nie rozumiem. Spotykając się z tyloma wiadomościami od dziewczyn, które podczas starań dostawały różne nieprzychylne wiadomości od bliskich bądź dalszych osób, nadal nie jestem w stanie wytłumaczyć racjonalnie kogoś, kto ocenia i wchodzi tak łatwo z buciorami. Po jednym zdjęciu na Facebooku? I to jest np. znajoma, z którą się spotykacie, jak np. na święta zjeżdżacie w rodzinne strony, i która rzuca takim tekstem – no nie rozumiem. Nie potrafię tego pojąć. Zawsze sobie tak to tłumaczę, że może ktoś nie rozumie, nie widział, że coś tam… Nie ogarniam tego swoją głową, jak tak można. A wierzę, że takie osoby są w waszym otoczeniu.
Oni są wszędzie!
Z.: Oj, Boże. Oni są wszędzie, Aniusia. Jakby świat był z Aniuś stworzony, to nie byłoby takich tekstów pewnie. Ale to też nie jest tak, że tylko w moim życiu był taki wujo Zbysio i opowiem jakąś anegdotkę, a wy wszyscy zrobicie: „O matko! Jak fajnie, że w moim nie ma…”. Jak ktoś tego słucha, to pewnie od razu ma flashbacki ze swojego życia i widzi kogoś, kto mu pierdzielnął takim tekstem. Albo koleżanka, która w ogóle nie starała się o dziecko, nie ma zielonego pojęcia, z czym to się wiąże, potrafi na wspólnym wyjściu na jakiegoś drinka (do którego się zmuszasz, bo przecież trzeba żyć) walnąć ci tekstem: „Weeeź tam, Kaśka, za dużo myślisz! Dlatego nie wychodzi. My z Tomim to… No tak wyszło. Wiesz, nawet nie wiedziałam. Musicie wyluzować. Nam się udało na wakacjach, a też np. dwa cykle nie wychodziło”. I wtedy siedzisz i tak sobie myślisz: Boże…
A.: Uciekam.
Z.: Że to w ogóle nie jest partner do rozmowy. Że w tym momencie mogłabyś usiąść, zacząć tłumaczyć, pokazać z twojej perspektywy, z czym to się wiąże, ile to trwa, jakie to są koszty emocjonalno-finansowo-związkowo-wszelakie. Ale przecież to nie jest odbiorca tych wiadomości. Już wiesz, że u tego człowieka nie znajdziesz zrozumienia. To jest ten moment, kiedy warto to chyba przemilczeć. Tak mi się wydaje. Ja przynajmniej w takich sytuacjach, gdy wiedziałam, że tam nie ma neuronów na odbiór tego, co we mnie rezonuje… To okej, wręcz można przytaknąć. Rzeczywiście chyba, kurwa, podróży nam brak w tym wszystkim, serio. Jak mogliśmy tak ważny element pominąć? Element wyjazdu na wakacje i wyluzowania. Aaaa! To właśnie przez to.
A.: Magiczny kluczyk. Wyluzujcie.
Z.: No widzisz? Następne mojito na mój koszt za tę wspaniałą radę.
Okres starań weryfikuje przyjaźnie
A.: Problemy weryfikują też osoby, które są w naszym otoczeniu. Jeżeli przyjaciel, przyjaciółka nie ma miejsca na to, żeby wysłuchać moich problemów, to może on/ona w ogóle nas nie słucha. W sensie, że to są osoby, które…
Z.: Trywializują, tak?
A.: Tak! Nie ma tam po prostu miejsca na wszystkie twoje problemy. Jest to smutne, kiedy człowiek dochodzi do tego, że myślałam, że się przyjaźnimy, a zawiodłam się na tobie.
Z.: Okres starań mocno weryfikuje grono znajomych.
A.: Tak, to chciałam powiedzieć. Ten trudny dla nas czas poddaje próbie przyjaźnie i to, jakich masz ludzi wkoło. Jeżeli masz takich, którzy chcą cię wysłuchać i szanują to, co czujesz, nie poddając tego ocenie…
Z.: Mimo że ich perspektywa jest np. turboinna. Ale pozwalają ci czuć to, co czujesz.
A.: To jest w ogóle niesamowite szczęście, że takie osoby są. Ale wierzę, że możemy się zderzyć z tym, że niestety takich ludzi nie będzie. To jest bardzo przykre. Życzę wam jak najwięcej takich osób, które was zrozumieją i które nie będą rzucały takimi głupimi tekstami. A nawet może jak nimi rzucą, to przyjdzie jakaś refleksja. To jest tak, że też dojrzewamy, zmieniamy się, spotykamy się z tymi przyjaciółmi na różnych etapach życia. Moi przyjaciele nie rozumieli totalnie, o co mi chodzi, bo byli zajęci imprezowaniem. To było fancy.



