Grzywaczewski: Waszyngton chce z Rosją zrobić deal. Pokój stał się biznesem
Description
Decyzja administracji Donalda Trumpa o czasowym zawieszeniu części sankcji na Lukoil – obowiązującym aż do kwietnia 2026 roku – wywołała w USA debatę o tym, jaki model polityki wobec Rosji zaczyna dominować w Waszyngtonie. Tomasz Grzywaczewski, korespondent i dziennikarz przebywający w Tennessee, nie ma wątpliwości, że motywacja jest czysto biznesowa.
To kolejny dowód pokazujący, że administracji Donalda Trumpa zależy po prostu na tym, żeby jak najszybciej nawet nie tyle doprowadzić do zawarcia pewnego porozumienia pokojowego, ale żeby po prostu dobić interesu z Rosją– mówi.
Według Grzywaczewskiego to właśnie charakter negocjacji najlepiej pokazuje zmianę logiki amerykańskiej polityki. Po stronie USA rozmowy prowadzi Steve Witkoff, deweloper, a nie dyplomata czy wojskowy. Po stronie rosyjskiej – również nie dyplomata, lecz człowiek wywodzący się z biznesu, pracownik m.in. Goldmana Sachsa.
O pokoju na Ukrainie rozmawiają biznesmeni. Ludzie zajmujący się dobijaniem tak zwanych dili. To jest bardzo znamienne – sam skład osobowy delegacji pokazuje, gdzie rozłożone są akcenty. O kwestiach bezpieczeństwa nie rozmawiają wojskowi, rozmawiają osoby od robienia interesów–podkreśla.
Grzywaczewski wskazuje, że rozmowy wpisują się w głębszy kontekst: gigantyczne projekty technologiczne USA, które mają przygotować kraj do rywalizacji z Chinami. Projekty Genesis i Stargate – współczesne odpowiedniki programu Apollo czy Projektu Manhattan – wymagają ogromnych nakładów, energii i surowców, szczególnie metali ziem rzadkich.
Sztuczna inteligencja jest koszmarnie kosztochłonna. Do tego potrzebujemy pieniędzy, metali ziem rzadkich, surowców energetycznych. Nic dziwnego, że w rozmowach z Rosją pojawia się temat Norylska czy projektów energetycznych, bo AI po prostu pochłania gigantyczne ilości energii– zauważa.
Ta logika ma jednak swoją cenę – i może ją zapłacić Ukraina. Doniesienia Der Spiegel, o które dopytywała prowadząca, wskazują na obawy europejskich liderów, że USA mogłyby zgodzić się na wymuszenie na Kijowie cesji terytorialnych.
Ta próba dobicia interesu z Rosją może skutkować ogromną presją na Ukrainę, żeby oddała nieokupowane części Donbasu. A to nie jest zwykły teren – to twierdza Donbas, potężnie ufortyfikowana od lat. Oddanie jej oznacza odsłonięcie miękkiego ukraińskiego podbrzusza i przekazanie obywateli pod rządy zbrodniczego imperium– przestrzega Grzywaczewski.
Podkreśla też, że logika „resetu” nie jest nowa. USA już od końcówki prezydentury Obamy przesuwają priorytety w stronę Chin, a Rosję próbują traktować jako zasób do wykorzystania – tyle że historia pokazuje, iż kolejne resety kończyły się agresją.
Amerykanom może się wydawać, że można robić interesy z bandziorami. Ale to trochę jak z deweloperem, który przyjeżdża, żeby dogadać budowę apartamentowca, a trafia na kolesi z bejsbolami. Rosja już nie raz pokazała, jak kończą się resety– mówi.
Konsekwencje ewentualnego „dealowego pokoju” sięgają daleko poza Ukrainę. Jeżeli bezpieczeństwo Europy stanie się dla Waszyngtonu drugorzędne wobec interesów gospodarczych i technologicznych, to Polska znajdzie się w świecie znacznie mniej stabilnym niż ten, który znaliśmy przez ostatnie trzy dekady.




